Obejrzałam Inseparable i jeszcze żaden film nie był wstanie mną tak wstrząsnąć jak ten.
Jego mocą jest te zaledwie 10 min. Krótki, dosadny. Nie potrzeba w nim ani chwili dłużej.
Choć to strasznie wyświechtane: arcydzieło.
No ba, Benedict w podwójnej roli to sama gratka.
Ciekawe ilu ludzi byłoby w stanie zdecydować się na coś takiego. Niby dla najbliższej osoby (mimo tego ile czasu się nie widzieli), bo kto może być bliższy niż brat bliźniak? Jestem tylko ciekawa czy żona się zorientowała.
Tak, wygląda na to, że się zorientowała - dlatego usiadła na progu, chyba się domyśliła na jaki pomysł wpadł jej mąż. Syn ojca nie rozpoznał, więc można uznać, że plan Joego się udał.
Zgadzam się, z jednej strony chciałoby się więcej, ale z drugiej - te 10 minut są idealne, wszystko jest w nich zawarte, wszystkie ważne informacje na temat życia każdego z braci, wszystkie emocje... zgadzam się z rose_16, arcydzieło.
Zgadzam się z każdym słowem. Po prostu arcydzieło. Wszystko zawarte emocje, uczucia... A gra Benedicta- niesamowita...
Tak się zastanawiam czy to takie arcydzieło ;)
Pomysł dobry, bo Benedict w podwójnej roli robi wrażenie. A wszyscy, mam nadzieję, wiedzą, że Benedicta nigdy dość. Żal tylko, że filmik taki krótki ;)
Żona na sto procent zorientowała się, że to nie mąż przed nią stoi. Zresztą, która by tego nie zauważyła.
Nie chciałabym, żeby ktoś mnie wkręcał w taką sytuację, czyli podejmował za mnie decyzje. Nawet najukochańszy mąż. To nie fair.