Plus za klimat (to on przede wszystkim osładza seans), miłe facjaty młodych aktorów i obcisłe ciuchy Jamesa Spadera (chłopak starał się jak mógł aby dobrze wypaść w roli szwarccharaktera, ale niestety...anielska buźka, kolorowe szmatki i maślany odcień blondu spowodowały efekt odwrotny do zamierzonego).