Myslalam, ze film bedzie lepszy - zenada maksymalna. Co to za film, gdzie po raz pierwszy aktor odzywa sie w 18 minucie filmu, a pierwsze 18 minut to film niemy..? Oczy same mi sie zamykaly w trakcie ogladania - nie polecam. No, chyba, ze jako usypiacz.
Oho, Martapz to zapewne jedna z osób, która po obejrzeniu "Artysty" Hazanaviciusa zarządała zwrotu pieniążków wydanych na bilet. Bo co to za film, gdzie nikt sie nie odzywa???? ;P
Ale właśnie o to chodzi, że to nie jest film niemy, tylko po prostu słaby! Jestem raczej wyrozumiały dla kina "eksperymentalnego", ale "The Presence" to chyba jedyny film jaki mogę sobie przypomnieć, który od ~20-30 min zacząłem oglądać na przewijaniu
z rozpaczliwą nadzieją, że jednak czymś mnie zaskoczy. Jak dla mnie strata czasu i pieniędzy. Potencjalni widzowie - seans na własną odpowiedzialność, pod warunkiem że nastawicie się na bardzo specyficzne budowanie fabuły. Jak dla mnie szkoda życia na takie kino :(
Czyli maja paplać bez sensu od pierwszej sekundy?
Słaby film to słaby film, ale używanie argumenu "co to za film, gdzie po raz pierwszy aktor odzywa sie w 18 minucie filmu" jest bezsensowne, bo co to ma do "słabości" filmu? To tak jakby napisać "co to za film, gdzie role główne gra murzyn i blondynka"
Nie twierdzę, że nie - moja wypowiedź dotyczyła jedynie samegu argumentu "słaby, bo nie gadają od pierwszej minuty".
No akurat to że w jakimś filmie nie gadaja za czesto to nie świadczy o tym czy film jest fajny czy nie. Jestem teraz na etapie ogladania filmu pt: ''Człowiek wózków" Z tego co wiem to glówny bohater nie odzywa się przez cały film albo prawie sie nie odzywa. Obejrzałam juz pół filmu i ani slowa nie mówił ale film ma swoj urok.