I to bardzo mi się podobał.
Fabuła idzie konsekwentnie do przodu, z każdym "kolejnym" dniem Lisa wie coraz więcej o sytuacji, w jakiej się znalazła. Bardzo mi się podobał motyw z Olivią (scena gdy Lisa nie wie, jak odtworzyć film na tablecie - :D) choć moim zdaniem lekko skopane było to, że to nie Olivia ocaliła swoją rodzinę.
Wszystko w filmie ma swoje przyczyny - Lisa musiała zaprowadzić Olivię do pieca i pokazać jej, gdzie są wszystkie "pamiątki", by Olivia mogła przebudzić ofiary Edgara. Nie mogła tego zrobić jako ona sama, bo już nie żyła, musiała posłużyć się czyimś ciałem.
A końcówka moim zdaniem była słodka i wzruszająca.
Krótko mówiąc, film idealnie trafił w mój gust ;) A o gustach...