Ludzie omijajcie to "coś" szerokim łukiem. Ten "film" to absolutne nieporozumienie, nic tu nie trzyma się kupy ani dupy. Bracia Skolimowscy to chyba mieli jakiś sen i postanowili na jego podstawie nakręcić to "coś" co ciężko nazwać filmem, jest to raczej zbiór scen posklejanych po omacku w celu testowania cierpliwości widza czy wytrzyma on do końca seansu. Dałem ocenę 2 za cyce Dereszowskiej bo to jedyna scena w tym filmie którą dało się obejrzeć a reszta nadaję się do kosza. Po raz kolejny w filmowym gniocie gra pan Janek Frycz co utwierdza mnie w przekonaniu że ten aktor się już dawno skończył i teraz zarabia na graniu w czym popadnie (podobnie kolega Szyc ale on nas już przyzwyczaił że jego nazwisko kojarzone jest z filmowymi gniotami).