Sam film to nie jedno z tych dzieł, które zostają w pamięci na długo, ale też i zapewne nie takie było założenie. Film, jak przypuszczam, miał być krótki, śmieszny, bez większej konieczności używania mózgu - pod tym względem w pewien sposób się udał, choć najwięcej zastrzeżeń miałbym do tego 'śmieszny'. Jak na komedię bardzo mało momentów, gdzie faktycznie można by się było zaśmiać, a niektóre dialogi bardzo biedne. Ale na szczęście jest Carrey, który, jak wszędzie - samą swoją grą, mimiką, tym, co wyprawia z samym sobą - wyraźnie wpływa na ocenę całości. Ponownie dał radę, choć do swoich najlepszych ról nie nawiązał.
Sam film dla mnie na ocenę 6, ale ze względu na Carreya i całkiem przyjemną muzykę dam to 7, niech będzie!