PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=260077}

Ja cię kocham, a ty z nim

Dan in Real Life
6,4 28 777
ocen
6,4 10 1 28777
6,1 8
ocen krytyków
Ja cię kocham, a ty z nim
powrót do forum filmu Ja cię kocham, a ty z nim

Niepotrzebnie większość czasu zajmują „zmagania” Dana z uczuciem do Marie, a właściwie to raczej brak zmagań. Gdyby rodzina Dana była bardziej spostrzegawcza – poza córkami, które i tak dopiero przy grze w football coś dostrzegły – to wszystko od razu było widać jak na dłoni. Do tego Dan wyglądał na dosyć zdeterminowanego, by odciągnąć Marie od brata, co udowodnił podczas sceny przy kolacji lub podczas wieczoru talentów. Przez rozciągnięcie „ukrywania” się Dana z uczuciem do trzech czwartych filmu, sceny kulminacyjne zajmują może z 10 minut i szast-prast, poważne problemy rozwiązane, wszyscy szczęśliwi. Owszem, dzięki położeniu nacisku na Dana robiącego „z ukrycia” maślane oczy do Marie można było wykreować parę zabawnych sytuacji, ale dużo w tym scen dla scen.
Najbardziej ekspresowo rozwiązano problemy z bratem, czującym się podwójnie zdradzonym. Brat oczywiście (OCZYWIŚCIE) szybko się pocieszył, oczywiście związał się ze „świnką”, coś tam jeszcze pomarudził, ale dwie minuty później wszyscy szczęśliwi tańczą na weselu Dana i Marie. Trochę zbyt poważne problemy tu poruszono, żeby rozwiązywać je w kilka minut. Nawet jak na komedię romantyczną czy obyczajową, to zbyt gładko poszło.
Nie do końca zrozumiały jest wątek z pracą najmłodszej córki dla taty, która powklejała tam ich zdjęcia rodzinne ze zmarłą mamą. Co dziecko chciało tacie pokazać akurat w tamtym momencie? Że ma się z nikim nie wiązać? Że był czas, gdy był fajny, był dobrym mężem i umiał sprawić, by kobieta (w tym przypadku ich mama) była z nim szczęśliwa? Ta druga interpretacja jest zresztą całkiem ciekawa w kontekście tego, co (dosłownie) chwilę później się działo, tylko zabrakło tu jakiegoś komentarza od dziecka, bo w skrócie (a właściwie nie w skrócie, bo tak to pokazano w filmie) wyglądało to tak: dziewczyny robią dramę, bo tata zawiódł najmłodszą córkę, gdyż zajęty swoimi sprawami nie zobaczył co dla niego przygotowała (normalna rzecz w normalnym życiu, nie każdy rodzic od razu rzuca wszystko i leci zobaczyć każdy rysunek tudzież inną niespodziankę przygotowaną przez dziecko, nieraz się mówi „zobaczę za chwilę”, „pokażesz mi później”, „obejrzę, gdy będę cię kłaść spać”, itd. I nikt nie dostaje z tego powodu traumy). Dan orientuje się, że córka zrobiła pracę w której powklejała ich wspólne zdjęcia ze zmarłą mamą. On widząc to mówi, że ok, nie będzie się z nikim spotykał, chociaż kocha Marie, ale nie, nie, a tak w ogóle to mamę widzi codziennie w nich, i tak dalej, na co one do niego: dobrze, to do niej jedź – i minutę później pojechali. Nie wiem, czy to miało służyć otrzymaniu zgody dzieci na kolejny związek (przy umawianiu się Dana z bohaterką graną przez Emily Blunt nie robiono jakichś wielkich podchodów do córek i nie wyglądało, żeby one miały z tym jakiś problem, cała chałupa na nią czekała i wszyscy się śmiali ze „świnki”), czy czemu innemu, ale przejście od zdjęć ze zmarłą mamą do „jedź do Marie” nie powinno zajmować dwudziestu sekund, niezależnie od tego, co dziecko miało na myśli – a tak wyszło w filmie.
Moim zdaniem, po pierwsze, krótsza powinna być część z rodzinnego spotkania, zanim na jaw wyszło uczucie między Danem a Marie. Po drugie, moment kulminacyjny nie powinien wyglądać na zasadzie „cała rodzina bez wyjątku, z dziećmi, seniorami i wszystkimi, kto tam był, nakrywa Dana i Marie się całujących”. Przecież widzieli ich samochody przed kręgielnią, mógł się jeden człowiek pofatygować i sprawdzić, co się dzieje. W ogóle nikt nikogo nie powinien nakrywać na niczym, Dan i Marie powinni po wieczorze talentów usiąść z bratem (może do tego ewentualnie z rodzicami) i powiedzieć, co się naprawdę dzieje, ale zapewnić, że do niczego nie doszło, a oni, by być w porządku wobec brata, nie decydują się na związek, Marie wyjeżdża, koniec. Mitch jest oczywiście zły na Dana, po wyjeździe Marie córki Dana się dowiadują, co się stało. Mają żal do ojca trochę za to, że się chce związać z nową kobietą po mamie, trochę za to, że wujek przez tatę jest nieszczęśliwy, trochę za to, że Marie wyjechała. Zjazd rodzinny się kończy, wszyscy wracają do siebie. Mija kilka tygodni (zaznaczonych w filmie poprzez napis „kilka tygodni później”), córki Dana widzą, że w dalszym ciągu jest on nieswój. Najmłodsza córka robi tę kompilację zdjęć z mamą, Dan zapewnia, że o mamie nie zapomniał i codziennie ją widzi w nich, itd. Najstarsza córka pyta w takim razie, co z Marie. Dan tłumaczy, że jedno nie wyklucza drugiego, poza tym, Marie też stracił, tylko w inny sposób, i znów musi radzić sobie ze stratą. Córki wtedy rozumieją, że uczucie do Marie nie zagraża pamięci o mamie. Dan, po tym jak dostał tę nową pracę, pisze całymi dniami, przez co często siostry ze szkoły odbiera najstarsza córka. Nazajutrz wracają do domu po lekcjach, ale nie w trzy. Na zjeździe rodzinnym dowiedziały się, gdzie Marie pracuje, więc po szkole pojechały do niej, zabrały z pracy prosto do domu i postawiły przed niczego niespodziewającym się tatą. Potem jak w filmie – wesele, kurtyna.
I niepotrzebny był wątek związku średniej córki z kolegą. Może było to trochę śmieszne, ale tu nie było żadnego porównania do tego, co połączyło Dana i Marie, tyle że córka mogła trochę pohisteryzować i pokrzyczeć na ojca. Film obyłby się bez tego (chociaż sceny „Window, window!” może by trochę brakowało), zwłaszcza że Dan ostatecznie nie zabronił się im spotykać (powiedział, że „się zobaczycie po powrocie”) – on tylko nie pozwolił na to, żeby chłopak pozostał z nimi na zjeździe rodzinnym, co było zupełnie uzasadnione. Ja też po usłyszeniu pytania „Czy Marty może zostać” krzyknęłam przed telewizorem „No jeszcze czego!”.
Ogólnie, dałabym filmowi mocne 6 – za dobre aktorstwo, za poruszenie trudnych tematów, za pokazanie bohaterów, których związek nie jest sprawą tylko między nimi dwojgiem, za miło spędzony czas (poza końcówką, która nieco irytuje przez to swoje przyspieszenie), za muzykę i zdjęcia, za kilka ciekawych przemyśleń „o życiu”. Przy lepszym rozplanowaniu historii i rezygnacji z ekspresowego zakończenia, mógłby spokojnie otrzymać wyższą ocenę, przy czym ja bym jeszcze nieco odeszła od pokazywania tej och, ach idealnej rodziny, która jak się spotka na zjeździe, to wszyscy z uśmiechem na gębach robią wszystko razem, aż mdłości można dostać, ale jak ktoś ma problem (albo – jak Dan ma problem, bo to może o niego konkretnie chodzić), to zmaga się z nim samotnie. Nawet mające do ojca pretensje o mało czasu córki też zapomniały, jak on chciał je wziąć na przejażdżkę, ale jedna była obrażona, druga sama nie miała czasu, pojechała więc najmłodsza z kuzynami (więc ojciec wygospodarował czas dla niej, tyle, że akurat nie wtedy, gdy ona zrobiła tę nieszczęsną pracę). Jakoś tak łatwo wszystkim przychodziło zrzucanie win wszelkich za różne rzeczy na Dana, a jakby nie patrzeć był to człowiek po przejściach i odrobina wyrozumiałości się mu należała.

ocenił(a) film na 6
By_the_Bay

no twoja alternatywna historia , jest lepsza pod kątem "real life" , ale czy lepsza by była jako scenariusz filmowy ?

filmy mają to do siebie , że sa nieco odrealnione i podkręcają pewne sytuacje, skupiają sie na tych które w rzeczywistości są mało realne (czy da się aż tak zakochać po 3 minutowej rozmowie w księgarni?)

ale jak już do rzeczywistości pijemy , to warto zaznaczyć , że "związek" Marie i Mitcha wogle by nie zaistniał , ewentualnie skończyłby się po maksymalnie drugiej randce

MocnyVito

Zgadzam się, że jako suchy opis to brzmi tak sobie, w scenariuszu potrzebne byłoby więcej filmowego "mięcha ;) Tak jak pisałam, chodziło mi głównie o przesunięcie akcentów z pewnych mocno podkreślonych aspektów całej sprawy (niektórych aż za mocno, typu nieudolne ukrywanie się Dana z uczuciem), na te nieco pominięte lub zaprezentowane w pół ekranowej minuty, a jednak istotne dla historii. Jak najbardziej rozumiem potrzebę zarówno podkręcenia pewnych sytuacji (stąd mogę się zgodzić, że np. scena nakrycia Dana i Marie przez rodzinę na pocałunku jest właśnie takim elementem – tylko po co było scenariuszowo kazać im jechać do tej kręgielni, a potem wysyłać tam całą rodzinę bez szczególnego powodu? Można było to zaaranżować w jakiejś bardziej uzasadnionej i naturalnej lokalizacji/sytuacji) jak i wykonania filmowego skrótu (dlatego też w mojej alternatywnej wersji jest miejsce na ileś tam dni/tygodni/miesięcy później). Myślę, że rezygnacja z kilku scen pod tytułem Dan po raz kolejny wpada w tarapaty niby udając, że nie czuje niczego do Marie na rzecz dosłownie paru obrazów z tej części historii, która przeleciała przez ekran po łebkach, dałaby pozytywny efekt pod tym względem. Tu jednak po raz kolejny zapewniam, że film oglądało mi się naprawdę dobrze, po prostu takie mnie naszły refleksje, gdy patrzyłam na tańczących uczestników wesela z poczuciem To już?!.
A co do samego prawdopodobieństwa związku Marie i Mitcha, to muszę zrobić lekkie radio Erewań: masz rację, ale ;) Faktycznie, ich wzajemne niedopasowanie dla widzów widoczne było z kosmosu, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego kobieta typu Marie zaangażowałaby się w związek z kimś typu Mitcha i jakiś czas by to potrwało – dobrze by się przy nim bawiła. I nie chodzi o cyniczną zabawę z czyimiś uczuciami, po prostu Mitch był wyluzowany, nie przejmował się zbytnio niczym, nie trzeba było przy nim niczego udawać ani robić planów na dwadzieścia lat do przodu, tylko brać życie takim jakie jest, więc można się tym na jakiś czas zachłysnąć. Nie wiem wprawdzie, co mogłoby z kolei motywować Mitcha do związku z Marie (Była inna od jego typowych dziewczyn? Imponowała mu wiedzą, oczytaniem, obyciem życiowym? Poczuł, że nie da się całego życia przeżyć jak nastolatek?), ale wydaje mi się, że daliby oni (w sensie – ich rzeczywiste odpowiedniki) radę dociągnąć to być może nawet do jakichś planów na przyszłość, które dopiero pokazałyby rozbieżności w ich charakterach, osobowościach i oczekiwaniach od życia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones