Nie przesadzajmy z tymi pochwałami.
Choć pomysł na scenariusz ciekawy to film sam w sobie bardzo łatwo przewidywalny co obniża jego wartość drastycznie.
Tego, że dziewczyna rozkocha w sobie facetów po czym w tragicznych okolicznościach opuści można było domyśleć się już po ich spojrzeniach przy pierwszym spotkaniu. Nie mówiąc już o śmierci Rory'ego, która od początku chyba dla każdego była oczywista.
Ten oklepany schemat sprawia, że oglądanie filmu przypomina raczej zabawę w zgadywanie, szkoda :(
Dla mnie kreacja postaci jest tak świetna i niesamowita, że wcale mi to nie przeszkadzało. Rzeczywiście dało się przewidzieć obrót akcji, ale ja tam się nie bawiłam w zgadywanie, bo ciekawiło mnie każde słowo, gest czy wydarzenie, które zaraz nastąpi, że wcale tego nie odczułam. W sumie jak by zrobili inaczej, to znaczy zakończyli historie happy endem trudno by było w nią uwierzyć. Dla mnie film jest arcydziełem.