PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629392}
6,8 74 066
ocen
6,8 10 1 74066
6,6 12
ocen krytyków
Jack Reacher: Jednym strzałem
powrót do forum filmu Jack Reacher: Jednym strzałem

Długo czekałem na ten film. Przecież Jack Reacher jest z pewnością jednym z najciekawszych
bohaterów współczesnej sensacji. Silny jak tur, równie bezwzględny, co wrażliwy i piekielnie
inteligentny. Lee Child wspaniale narysował charakterystykę swego sztandarowego bohatera.
Czy Christopherowi McQuarrie – scenarzyście i reżyserowi w jednym - udało się sportretować
najsłynniejszego literackiego nomadę?

No właśnie. Rzecz absolutnie podstawowa. By rzetelnie zrecenzować film „Jack Reacher.
Jednym Strzałem” trzeba go rozpatrywać na dwa sposoby. Po pierwsze, jako zwykły film
sensacyjny. Autorzy zapewniają nam ponad dwie godziny rzeczowej rozrywki. Każdy wielbiciel
przydługawych pościgów, bójek na pięści i wybitnie niecelnego strzelania będzie
ukontentowany. Reacher to postać, którą można polubić. Można zrozumieć jego motywy.
Można się z nim identyfikować. Z punktu widzenia poprawności filmowe, wszystko idealnie
„siedzi”. Są punkty zwrotne, jest mocne zakończenie. Wszystkie wątki są podomykane, gra
gitara. Pudło z popcornem pustoszeje mniej więcej wtedy, kiedy powinno, czyli w momencie,
gdy atmosfera gęstnieje i bardziej wskazane jest obgryzanie paznokci, niż wytapianej w maśle
kukurydzy.

Problem zaczyna się, gdy znamy literaturę Lee Childa i zaczniemy się doszukiwać
podobieństw pomiędzy Reacherem znanym z takich książek, jak choćby „Jutro możesz
zniknąć”, „61 godzin”, „Nieprzyjaciel”, czy w końcu „Jednym strzałem”, do Reachera powstałego
w imaginacji McQuarrie. No cóż. Mamy tutaj porażkę na całej linii.

Nigdy się zapewne nie dowiemy, dlaczego scenarzyście wybitnemu, bo za takiego uchodzić
musi autor skryptu do „The Usual Suspects”, wpadło do głowy, by dwumetrowego, ponad
stukilogramowego Reachera zagrał Tom Cruise – właściciel stu siedemdziesięciu centymetrów
ciała. Oczywiście, być może się czepiam. Jednak wydaje mi się, że fizyczna potęga Jacka
dawała mu pełne prawo do odczuwania pewności siebie w sytuacjach wysoce
niekomfortowych. Tymczasem Reacher Cruise’a pewny siebie oczywiście jest, ale czym jest to
w gruncie rzeczy uzasadnione? Dobrym wyszkoleniem? Tak by wynikało ze scenariusza,
jednak w każdej książce Child wyraźnie zaznacza, że Reacher nie jest przekonanym o swej
boskości szajbusem, ale doskonale wyważoną, inteligentną i wytrenowaną maszyną do
zabijania. Reacher Childa analizuje. Gdy widzi faceta większego od siebie to kalkuluje.
Wybiera metodę. Zwykłą bijatykę zamienia niemal w partię szachów, gdzie wygrywa ten, kto
szybciej pozbawi rywala kluczowych figur. (Inna sprawa, że zawsze jest to Reacher). Natomiast
Cruise mówiący bardzo powoli, komicznie przyciszonym głosem do pięciu facetów - w sumie o
dziesięć głów wyższych niż on sam - raczej bawi, niż wzbudza przerażenie. A komiczność jest
bardzo dużą wadą Reachera.

Cruise posiada jeszcze dwa problemy. Po pierwsze, jest zgrany, jak stara płyta, a po drugie –
chyba jednak brakuje mu talentów. Nie zrozumcie mnie źle, ten facet ma oczywiście na swoim
koncie ciekawe role, ale zawsze są one bardzo wypłaszczone. Uśmieszek, fryzurka i lecimy. To
nie jest świat Reachera. Gdyby to ode mnie zależało, postawiłbym na Scotta Adkinsa (z jednym
zastrzeżeniem, za każde salto wykonane na planie wpłaca tysiąc dolców na WOŚP). Ten facet
też jest niższy od Reachera (180 cm), ale ma doskonałą budowę ciała i świetną gębę. Potrafi
zagrać łotra (chociaż nie, przepraszam. Złe słowo. Potrafi zagrać wyjątkowego sku*r*wiela),
wypowiadając przy tym ilość tekstu będącą ekwiwalentem jednego haiku – i to przerwanego w
połowie pisania. Umówmy się. Patrząc na Adkinsa, można się przestraszyć.

No dobrze. Ale zapominając na moment o naszym nieszczęsnym scientologu, film posiada
szereg innych wad, które dla każdego miłośnika prozy Childa mogą się okazać
dyskwalifikujące. James Bar – główny podejrzany w filmie nie jest tak naprawdę zabójcą. I
gdybyśmy mówili o książce, już byłbym martwy za beznadziejny spoiler. Ale nie w filmie. Bo w
filmie ta kluczowa dla przebiegu fabuły informacja pojawia się w naszej świadomości jeszcze
zanim wszyscy wejdą do kina. W pierwszej scenie widzimy strzelca. W trzeciej podejrzanego. I
to nie jest ta sama osoba. A zatem nieszczęsny czytelnik Childa potrzebował dobrych półtora
centymetra grubości książki, żeby zdać sobie sprawę, że ktoś go ostro robi w wała, podczas
gdy u McQuarrie dostajemy to podane na tacy natychmiast. Jak więc do diabła snuć intrygę?

Powyższy przykład stanowi idealną ilustrację dla działalności reżysera. Wszystko zostało
spłaszczone. Z kryminału z zaskakującym zakończeniem pozostał jedynie zwykły film
sensacyjny, coś pomiędzy Miami Vice a Szklaną Pułapką z tych bardziej geriatrycznych czasów
Willisa. Na pewno każdy osiedlowy bandyta i mistrz piwnicy w wyciskaniu chętnie obejrzy ten
film, jako dodatek do popcornu i tej, no… jak jej tam było na imię? Nieważne zresztą. Juto
będzie inna. Jednak prawdziwy fan Reachera poczuje się nieco okradziony. Okradziony ze
złudzeń. Złudzeń, że Reacher to coś więcej niż kolejna reinkarnacja Cordella Walkera, Johna
Rambo, czy Johna McClane’a.

Zalety filmu? Jakieś tam są. Podobał mi się montaż. Bardzo inny niż inne. Spokojny,
nienachalny. To rzadkość, bo ostatnio przed wybraniem się do kina na film akcji należy odbyć
konsultacje ze swoim neurologiem, w sprawie ewentualnych napadów epilepsji. Spokojny
montaż to coś, co naprawdę pasuje do świata prawdziwego Reachera. Dobrze, że chociaż to.

Podsumuję krótko. Zostaję jednak przy papierowej wersji Reachera.

ocenił(a) film na 6
duch91

Otwierająca scena - jazda samochodem przez miasto - lepiej tego adaptować na ekran się nie dało, to jedno jest mistrzowskie. Reszta to dno. Zaraz potem i nie tylko w tym momencie gra w otwarte (jeszcze ardziej niż w książce) karty, spłycona posta Jacka. Nie uciekł przed policją - nie rozumiem. Dał się zaskoczyć w łazience Jeba Olivera - dajcie spokój. Tłucze się z Chenką w kamieniołomie - ludzie, litości! Na dodatek Cruise niemal trzęsie się, jak to robi Michael J. Fox w XXI wieku, od kiedy uwyraźnił mu się Parkinson (ciekawostka - czego nie ma w filmie - James Barr miał Parkinsona), nadraiając dodatkowo mimiką (co J. Foxowi można jeszcze wybaczyć, Cruise'owi niestety nie). Na dodatek twórcy serwują nam (czego w powieści nie było) pościg samochodowy połączony ze wzajemnym taranowaniem się samochodu ściganego i jeszcze jednego innego. Pominięcie postaci Elle (tak zdaje się miała na imię ta wojskowa, popraw mnie,jeśli się mylę), Davida, Rosemary, Franklina, Ann Yanni, a także Raskina. Zamiast niego kulk dostaje Linsky (idiotyczna scena w zaułku). Mógłbym tak jeszcze długo, ale szkoda mi już czasu.

Shiloh

no tutaj masz racje troche było wyrażnych różnic z książką ale gdyb y wrzystko było tak jak w książce to film by był przewidywalny bo by było wiadomo co się zdarzy w danym momencie dlatego ten reżyser postanowił troche tam pomieszać troche pozmieniać żeby bylo inaczej troche , no ale te zabójstwo Linskyego to słąbo wyszło powinnji jak już zabić Raskina ale w filmie go też nie było chyba a Linsky w książce miał chyba 60 lat i chyba też był w tym obozie pracy co Zec i był chyba jego takim głównym pomocnikiem któremu Zec najbardziej ufał i mu powierzał zadania a w filmie Linsky to jakiś młody chłystek który przed śmiercią widzi Zecka po raz pierwszy, ta walka z Charliem na końcu też była słaba taka troche amatorksa chyba kładli się po ciosach jak pijaki hehe albo jak Cruise na pocżątku walki chyba go z byka wziął hehe ,no dał sie zaskoczyć w mieszkaniuy Jeba Olivera ale ta dwójka co go chciała pobić to więcej zaszkodziła sobie niż jemu to była śmieszna scena:P co tu jeszcze... zdziwiło mnie że nie by ło w tym filmie siostry Jamesa Barra ,Rosemary która w książce była jedną z ważniejszych postaci była taką pierwszo planoiwą postacią i tutaj Barra zrobili tak jak by on wogóle nie mial bliskiej osoby nawet z rodziny taki sam leżał w tym szpitalu ,końcówka filmu zupełnie inna budynki słabo zrobione według książki posiadłość Zeca to dom bez żadnej roslinnosci wokolo bez żadnych drutów kolczastych a ziemia zrównana jak stoł bilardowy a tam jakies kamieniołomy, baraki jakieś było dużo różnic dużo by się rozpisywać o tych różnicach to by to długo trwało mogli bardziej reżyserzy się postrarać ale cóż nigdy nie będzie filmu idealnego który od każdego który go obejrzy dostanie 10 na 10 każdy zawsze się do czegoś przyczepi , no i były widoczne różnice we wzroście tu przyznam troche racji dało się to wyczuć jak w szpitalu jak Jack sie spotyka z Helen i idą obok siebie to niewiem czy Jack nie był niższy od niej albo bardzo podobny wrzostowo , był chyba niższy niż Charlie chyba niewiem czy dobrze zauważyłem :p

Ladyn

no w tej bójce ulicznej z tymi 5 chłopakami no masz racje Toma nie można było się przestraszyć niski od nich o głowe ,słodka twarz ,słabo zbudowany tak mizernie , no racja teraz przyznaje troche racji że brak tych ksiażkowych warunków fizycznych tych 196 cm i 110 wagi było widoczne ,chyba najlepszą sceną w tym filmie był pościg moim zdaniem nieźle zrobiony tutaj go ściga policja a on goni zabójce troche się uderzali ale jakoś chyba fajne ujęcia były tego pościugu i dosyć długo on trwał chyba , taa masz racje leśli chodzi o początek filmu już było widać pawdziwego sprawce chyba w 3 minucie filmu tutaj to źle zrobili ,bo jaki problem mieli żeby twarzy nie pokazywać , i potem już było wiadomo od razu że Barr jest niewinny może Cruise mia ł dobrą mimikę robił dobą inteligentą minę inteligentnie mówił pare śmiesznych słowek ale jednak braki w budowie ciała tego nie zakryją ...mógł być film lepszy bo książki są naprawde bardzo dobre naprawde świetnie Lee Child wykreował tego głównego bohatera

Ladyn

Sorry że piszę do ciebie niemal rok po dodadniu przez ciebie posta ale jestem świeżo po obejrzeniu filmu i w trakcie czytania jednej z książek Lee Childa ( Ostatnia Sprawa ) Mam wielką prośbę do ciebie lub do kogoś kto trafi na ten post ;) Możesz mi wyjaśnić jakie były motywy działania tego kolesia bez palców ? Jakoś nie zrozumiałem tego z filmu a do ksiązki nie mam dostępu niestety ;)

ocenił(a) film na 6
marekwyszosiat

Zek popełnił wiele różnych przestępstw różnorakiego rodzaju (oszustwa finansowe, fałszerstwa, morderstwa itp.). Aby zakończyć to raz na zawsze postanowił, iż Oline Archer, której mąż (zaginął, zabity przez ludzi Zeka) zaginął nie zgodziwszy się na sfinansowanie pewnej umowy (kobieta próbowała dojść do prawdy, a odesłana przez sekretarki Rodina - policji nie ufała - poszła do Emersona, który był na liście płac Zeka), musi zginąć. Miało więc dla niepoznaki zginąć 6 osób (jak się okazało, Chenko chybił raz - nieumyślnie). Koziołem ofiarnym miał zostać James Barr, z którym Chenko, którego były żołnierz poznał jako Charliego Smitha się zaprzyjaźnił i któremu zdradził swoją tajemnicę z czasów Wojny w Zatoce Perskiej (owa tajemnica miała rangę tajemnicy wojskowej). Jako dobry przyjaciel i częsty gość w domu Barra, Chenko miał dostęp do wielu jego rzeczy (np. samochód czy ubrania - to drugie pominięto w scenariuszu, czyt. Chenko w pierwszej scenie nie miał na sobie długiego płaszcza i czapeczki golfisty).

Shiloh

Dzięki wielkie no to wygląda na to że w filmie pominięto bardzo istotną część fabuły ;)

marekwyszosiat

No właśnie, w filmie motywy działania Zeka są pozbawione sensu.

duch91

Wyrwę z kontekstu

"Nigdy się zapewne nie dowiemy, dlaczego scenarzyście wybitnemu, bo za takiego uchodzić
musi autor skryptu do „The Usual Suspects”, wpadło do głowy, by dwumetrowego, ponad
stukilogramowego Reachera zagrał Tom Cruise – właściciel stu siedemdziesięciu centymetrów
ciała. Oczywiście, być może się czepiam. Jednak wydaje mi się, że fizyczna potęga Jacka
dawała mu pełne prawo do odczuwania pewności siebie w sytuacjach wysoce
niekomfortowych. Tymczasem Reacher Cruise’a pewny siebie oczywiście jest, ale czym jest to
w gruncie rzeczy uzasadnione? Dobrym wyszkoleniem?"

Ależ dowiemy się. Pan Cruise sam nabył prawa autorskie do książki. Zakupił je dosyć dawno od samego autora. To on był odpowiedzialny za casting i sam obsadził się w głównej roli. Trąci narcyzmem czyż nie ? Ot i zagadka rozwiązana. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
achmed7712

To cholernie dużo wyjaśnia. Dobrze, że sobie tego sam nie wyreżyserował.

ocenił(a) film na 6
achmed7712

Moim zdaniem trąci nie narcyzmem, lecz scjentologią jako gwarancją wcielenia się w głównego bohatera (ten kościół ma jednak wpływy, mogli wpłynąć i na Childa, którego gadka, że dzięki Cruise'owi dostajemy 100% charakteru Jacka Reachera, jest po prostu śmieszna).

Shiloh

Wystarczy przeczytać słowa Lee'go w wywiadzie Playboya. Film OK, Tom super zagrał, szczególnie twarzą. A cała reszta.... hmmm. no różnie można interpretować. Film mi się podobał. Zobaczę go na pewno jeszcze raz - nie w kinie.

duch91

Z góry informuję, że filmu jeszcze nie oglądałem. 2 dni temu całkiem przypadkiem zerknąwszy na gazetę, która chwilę później posłużyła za rozpałkę ;), przeczytałem o ekranizacji. Skoro Cruise zagrał Reachera to mi wystarczy by co do linijki zgodzić się z tym co napisał duch91.
Z miejsca odechciewa mi się to oglądać, ale pewnie jednak to zrobię by mieć uzasadnienie dla pisanych tu słów. Postać Jacka Reachera przedstawiona na kartkach jest naprawdę wyjątkowa i nie potrafię porównac go do żadnego innego protagonisty z literatury kina czy gry. Robi mi się po prostu przykro gdy łączę w głowie książkowe opisy Jacka i filmowe wizerunki Toma.
Wnioskując po tym co przekazał nam achmed7712 niestety znowu o wszytkim zadecydowały przeklęte pieniądze :(

Przygody Reachera przeżywałem czytając: "Płonące Echo" , "Bez pudła" , "Jednym strzałem" oraz "Po omacku" i w przyszłości z pewnością wrócę do powieści Lee Childa o nim.



ocenił(a) film na 7
duch91

oglądałem tylko film, nie czytałem książki, więc nie mam wizji bohatera. Nie przepadam za Cruisem, ale nie raził mnie on zupełni. Niski wzrost jest rodzajem kontrastu, jeden nieduży ciałem facet przeciwko bandzie osiłków. To jak pojedynek Dawida z Goliatem i pomysł sam w sobie nie jest zły filmowo. Film porządnie zrobiony. Dobrze się ogląda, dużo zwrotów akcji, parę elementów z Sherlocka Holmesa. Dla mnie ok. 7/10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones