Kiedy przeczytałam o czym jest ten film, od razu skojarzył mi się ze starym polskim filmem, który często leci w tv ("Cudze szczęście"). Obejrzałam trailer tego japońskiego i są w nim te same wątki, te same pomysły, więc nie wiem czy warto iść, ja zrezygnowałam.
Włączyłam tv, i właśnie "Cudze szczęście" było w tv. W obu filmach jest scena urodzin chłopca, nie wiem czy tych podobieństw nie jest za dużo.
Każdą historię można opowiedzieć na tysiąc sposobów. Z jednej opowieści może powstać i arcydzieło i gniot. Warto kierować się raczej realizacją niż samą opowiastką ;)
Niby tak, opowiastka to nie wszystko, ale w trailerze zobaczyłam jeszcze kilka scen, w których bohaterowie mają te same wątpliwości/ emocje/ "pomysły", nie chcę pisać o co konkretnie chodzi, żeby nie spoilerować. Kto będzie chciał to porówna. Zaczęłam się po prostu zastanawiać kiedy w przypadku filmu możemy mówić o plagiacie. Ja ten film odpuściłam ze względu na to, że wg mnie powiela te same emocje i rozterki. Podkreślam wg mnie.
ok :) Ja nie oglądałam żadnego, a recenzje Ojca i syna w dzisiejszej Polityce są bradzo pochlebne :)))