Trochę rozczarowywuje mnie zdanie niektórych na temat Valki, że wybrała smoki zamiast rodziny. Moim zdaniem smoki, które ją porwały, nie mogły jej puścić albo nie mogła wrócić do domu (z sanktuarium do Berk trochę daleko). Jej samo porwanie uratowało Czkawkę. Nie jest więc to bezczujący i zaniżający rodzinę dorosły.
Jeśli ktoś chce takiego dorosłego znaleźć, to oglądnie sobie Wielką Szóstkę i Ciotkę Cass i niech się dowie, jak wyglądała jej reakcja na śmierć bratanka. To jest jeden z wielu szczegółów, które niszczą najnowszą animację Disneya.
Zgadzam się, Valka postąpiła dobrze, bo wiedziała, że nie będzie potrafiła ochronić syna. Zresztą, zostawiła go z ojcem, który smoka zabić potrafił, a co za tym idzie potrafił też obronić Czkawkę. Zresztą, myślała, że myślenie o smokach na Berk się nie zmieniło, wróciłaby, gdyby wiedziała, co Czkawce udało się wskórać. Po prostu wiedziała, że dopóki Wikingowie zabijają smoki i nie chcą jej słuchać, nie ma tam dla niej miejsca.
A reakcja Cioci Cass nie skomentuję, bo nie przyjrzałam się. Niemniej reakcja Hira była bardzo realistyczna.
Hiro i jego reakcja była realistyczna. Z Ciotką Cass to chodziło o całkowite ignorowanie śmierci bratanka - zachowywała się, jakby w ogóle nie istniał. Przynajmniej mi się tak wydawało.
Może nie tyle zachowywała się jakby nie istniał, co nie była przejęta jego śmiercią. Dodatkowo mamy takie wrażenie przez kontrast, bo z kolei Hiro bardzo się tym przejął i właściwie to pociągnęło film dalej.
Wiem o tym doskonale. Chciałem jedynie powiedzieć, że ta "reakcja" Ciotki Cass była irytująca.
A swoją drogą fajnie, że w końcu ktoś ożywił to forum...znaczy, może trudno to nazwać ożywieniem, ale ktoś w końcu założył tu nowy temat. Od czasu Oscarów właściwie nic się tu nie działo. Wszyscy się wykrzyczeli na złą decyzję rozdających i ucichło.
Patrząc z perspektywy czasu, gdy emocje po obu filmach już mi zklapciały (ekhm... okej), JWS 2 wydaje mi się znacznie bardziej Oscarowym filmem. Moja mama tuż po obejrzeniu wielkiej szóstki powiedziała, że JWS 2 lepsze. Muzyka tam bardziej wpada w ucho, historia bardziej uniwersalna i ma lepszy klimat (bardziej baśniowy). A do tego piękne widoki i kolory. Może jako zaletę nie wymienię smoków, bo to już zależy co kto lubi, ale szczegóły animacji znacznie lepsze (ludzie przecież realistyczniej wyglądają z różnymi piegami na twarzy, niż takie gładkie buźki. Ale rozumiem, że to taki Disneyowski styl).
a ja uważam wręcz odwrotnie. Ta ciotka się przejęła i to mocno, ale był jeszcze Hero. Ciotka nadrabiała uśmiechem aby przynajmniej w jakimś procencie uświeżyć ten ból. Podawała śniadanie, żarowała chociaż z góry wiedziała że nic to nie da. Ogólnie tak to jest jak dzieciaki bajki oglądają a świata nie rozumieją.
Jestem świeżo po obejrzeniu BH6. I aż cofnęłam film do momentu śmierci Tadashiego, by przyjrzeć się reakcji ciotki. Nie ma w nim niczego dziwnego. Na pogrzebie jest smutna, tak jak przyjaciele braci. Później widzimy ją po kilku tygodniach lub miesiącach od pożaru. Z jednej strony dotknęła ją kolejna tragedia, a z drugiej na niej spoczywała odpowiedzialność za codzienne sprawy i bratanka. Każdy reaguje inaczej, każdy w inny sposób sobie radzi ze stratą, zwłaszcza, gdy musi być silny dla kogoś bliskiego. (Widziałam takie sytuacje wśród znanych mi osób. Jedna osoba nie pozwoliła sobie na smutek, żałobę, bo ta druga była ważniejsza.)
Dla mnie oba filmy mają swój urok i ciekawą fabułę, fakt, bywają w nich rzeczy dziwne, dla widza z pozoru nielogiczne, ale czasem spojrzenie pod innym kontem sprawia, że nabierają sensu.:)
Ja tam nie zauważyłem "wielu tygodni", w związku z czym Ciotka przestała być smutna i zaczęła się zachowywać jakby Tadashi nie istniał. To w Wielkiej Szóstce mnie najbardziej denerwuje.
W scenie, gdy ciotka przychodzi do pokoju Hiro, mówi mu o tym, że rok akademicki zaczął się kilka tygodni temu. Zazwyczaj pomiędzy egzaminem wstępnym (a tym był konkurs podczas którego wybuchł pożar) a rozpoczęciem zajęć też jest jakiś czas, tu mamy uczelnię, więc spokojnie można dodać wakacje. Minęły przynajmniej 2 miesiące (jeśli nie więcej), więc ciotka miała dość na głowie (siostrzeniec, dom i restauracja) i najzwyczajniej w świecie nie mogła pozwolić sobie na pogrążenie się w żałobie. Nie wiem co w jej zachowaniu jest takiego, co odbierasz jako 'Tadashi nie istniał'. Krótka scena, w której próbuje skierować myśli Hiro na coś zabawnego, a potem na szkołę, o której marzył, raczej działa na jej korzyść.
Koleżanka mądrze pisze. Ciotka była smutna, ale miała jeszcze Hero i starała mu się żartem, śniadaniem, obiadem, kolacją, życiem codziennym (studia) uświeżyć ten ból choć z góry wiedziała że jest na straconej pozycji. Ja nie widziałem nic nierealnego w zachowaniu tej postaci.
Zgadzam się. Reakcja cioci Tadashiego była conajmniej... naciągana :> A Valka to zupuełnie co innego- widocznie jest związana z synem, kocha go, starała się go odzyskać kiedy po latach spotkała Czkawkę :). No i rozpaczała po jego względnej stracie :>
Historia Valki sklepia całą fabułę smoków. Przecież gdyby nie porwał ją smok, Stoick by nie ześwirował na punkcie zemsty, aby wybić wszystkie smoki. Czkawka nie chciałby wykazać się Stoickowi, żeby ten zwrócił na niego uwagę (Przyznajmy szczerze, Stoick raczej miał go w De, skoro go nie słuchał, nie spędzał z nim czasu i nie rozmawiał, bo "nie mieli o czym''), nie złapałby Szczerbusia i nie wytresował go i tak dalej i tak dalej...
Mam mieszane uczucia co do Valki. Nie wiem czy postąpiła dobrze czy źle. Wiem, że gdyby wróciła na Berk od razu, nie potrafiłaby patrzeć jak giną smoki. Ale żeby porzucać syna, który jak się później okazało, był bardzo podobny do niej? I któremu brakowało jej, bo, praktycznie, nigdy jej nie miał (widać to kiedy chwyta go za policzek czy przytula, raczej dwudziestoletni chłop przy normalnym wychowaniu, by tak nie reagował).
A mimo to i tak najpiękniejsze momenty to było DOSŁOWNIE 10 minut filmu, kiedy Valka i Stoick byli razem. Taki romans przebija tylko Odlot i historia życia głównego bohatera na samym początku filmu :D