Sam film nie jest zły, nie nudzi, dobra gra aktorów. Ale ta historia jest...beznadziejna. Ja rouzmiem, że to odległe czasy, ale w takich utworach jak Duma i uprzedzenie lub Wichrowe wzgórza mamy naprawdę dużo wrażeń, namiętności, wielkiej miłości, uczuć. Natomiast tak wypranej z uczuć historii miłosnej chyba jeszcze nie widziałam. Jane jest zimną rybą, a pan Rochester nieprzyjemnym gburem i mrukiem ( w książce wydawał mi się lepszy)...
Pomijając, Charlotte Gainsboroug była naprawdę dobra w tej roli.