Jedynie pani Fairfax i Adelka dobrze zagraly. Rochester to wstretny stary dziad (a w ksiazce byl po prostu chmurnym mezczyzna po trzydziestce) a Jane to jakis blady sztywny posag ktory nie potrafi okazac uczuc. Zal. Polecam obejrzec ekranizacje BBC z 2006, Jane i Rochester sa tam wspaniali.
Wkurzyla mnie scena ucieczki Jane od Rochestera. Czym ona sie tak zmeczyla? Jazda powozem? W wersji z 2006 przynajmniej pokazano jej ucieczke jako rozpaczliwa i mordercza wedrowke.
Zgadzam się w zupełności. Charlotte Gainsbourg w roli Jane to totalna pomyłka - zero emocji, wyraz twarzy ten sam przez 2 godziny (bez względu na to czy się bała, śmiała czy wyznawała miłość). Wiliam Hurt zdecydowanie za uprzejmy (would you mind... please sit down... - przecież Rochester był strasznym gburem na początku!) i jakiś taki mało pociągający (Toby Stephenson w wersji BBC choć niezbyt przystojny, był nieprzyzwoicie seksowny). Najlepsza w tym całym towarzystwie była zdecydowanie Anna Paquin.
Wersja BBC aż wrzała od emocji - między bohaterami tak iskrzyło, że aż dostawałam rumieńców, a gdy Jane płakała, ja razem z nią. O pomstę do nieba woła spłycony wątek St. Johna. i całej historii małżeństwa Rochestera z Berthą. Zdecydowanie polecam wersję z 2006, a najlepiej cofnięcie się do wersji z Orsonem Welles w roli Rochestera.
Tak jak kocham Jane Eyre tak też uważam ten film za żałosny :(
Nic nie umywa się po raz kolejny do wersji BBC, dam szansę jeszcze tej z Wellsem. Zobaczymy.
Oglądałam ten film lata temu i jedyne co z niego zapamiętałam to tytuł i bardzo starego Rochestera. No właśnie za starego. Na szczęście nadrobiłam braki w literaturze i obejrzałam wersję z 2006 r. i to ją bym właśnie polecała wszystkim. Zgadzam się z przedmówczyniami - tam wszystko jest pełne emocji, a nie szare, nudne i sztywne.
Pan Rochester w książce był mężczyzną dobiegającym wieku średniego, czyli przed czterdziestką. Jeden z cytatów: "...Ale widzi pani, zachodzi tutaj znaczna różnica wieku; pan Rochester ma prawie czterdzieści lat, a ona zaledwie dwadzieścia pięc." Tak więc wiekowo William Hurt nie odbiegał wiekowo bardzo od swojego bohatera ;). Ale i tak nie podoba mi się jego interpretacja postaci...