Podpisuję się rękami i nogami pod Twoją wypowiedzią :)film jest cuuuuuuudowny, nie mogłam się odkleić od ekranu;p a Micheal Fassbender jak zwykle nieziemski:D
mnie się nie podobał. strasznie mdły, nudny. Jane bez wyrazu. w książce to była silna kobieta, a Mia przez prawie cały film ma minę cierpiętnicy. a pan Rochester miał być podobno brzydki. chociaż to, że jest boski w sumie mi nie przeszkadza. :D
czy ja wiem, że ma minę cierpiętnicy... choć fakt sam Rochester w sumie jej mówi, że jest zniewolona wewnętrznie, że nie jest prawdziwie taka. dopiero rozkwita w jego cudnych ramionach:D Rochester to jest gość!:D
Oj tam brzydki, w tamtych czasach inaczej oceniano piękno :) . Jane była silna, ale mogła wdawać się inna gdyż nie mówiła wszystkiego głośno bo "tak wpadało". Poza tym zgadzam się z koleżanka powyżej, ona rozkwitała w jego ramionach. Świetny książka i film.
To samo sobie pomyślałam, jak skończyłam oglądać;) Dawno mnie tak żaden film nie wciągnął, aż się zdziwiłam. A że Rochester to ciacho, wcale mi nie przeszkadzało, przyjemniej się oglądało:)
Zgadzam się z wami. Piękny, uwielbiam takie filmy, aż się popłakałam:) Polecam także przeczytać książkę, też świetna
same kobiety sie wypowiadaja, stekajac, jaki to byl piekni rochester, a ponoc to faceci bardziej są fizyczni....
tra ta ta ta ....
Mam mieszane uczucia o obejrzeniu tego filmu. Uwielbiam filmy, których fabuła toczy się właśnie w takiej epoce, ale tu czuje lekki niedosyt. Czegoś mi brakowało.