Perfekcyjnie zrealizowana od strony wizualno-muzycznej, nieźle zagrana, przejmująca opowieść o miłości. Płomienne uczucie zostało tutaj wplecione w wierne realia wiktoriańskiej Anglii, pełne twardych konwenansów i chłodnego zdystansowania, ale także zależne od poczucia osobistej godności. Poirytowany dzisiejszym obcesowym i nierzadko zakłamanym erotyzmem - czasem tęsknię do świata uczuć wyczarowanego piórem Charlotte Brontë i jej niemniej utalentowanych sióstr. Obcowania z książką nie zastąpi chyba żadna ekranizacja. Jednak ten film - wysmakowany wizualnie i kameralny - serdecznie polecam wszystkim bratnim duszom.