Nie czytałam książki i poszłam na film trochę z przypadku. Ostatnie filmy o miłości w XiX
wieku jakie widziałam były tak potwornie przygnębiające, że po seansie nie miałam ochoty
już na nic. Zaskoczyło mnie, że po raz pierwszy od dawna zobaczyłam film kostiumowy,
który był tak trudny, mroczny i bez łatwiutkiego happy endu, a jednocześnie taki pozytywny i
inspirujący.
Ja natomiast czytałam książkę lata temu i z trudem próbowałam sobie przypomnieć szczegóły fabuły - bo, jak to zwykle bywa na ekranizacjach powieści z epoki - nie spodziewałam się niczego poza ładnymi kostiumami i szeroko rozwiniętą oprawą scenograficzną. I zostałam również zaskoczona! Ten film miał scenariusz!
Uważam też, że świetnie, że nikt nie próbował w tym filmie słodzić. Podobnie jak w 'Wichrowych wzgórzach', tak samo i w 'Jane Eyre' klimat miał być mroczny i naturalistyczny. Cieszę się, że nie poszli w stronę tandetnej historyjki o byle jakiej miłości - być może to zasługa odpowiedniego pierwowzoru literackiego, a może ekipy rozsądnie myślących ludzi.
Oczywiście, minusy jakieś też by się znalazły, ale film ma zbyt wiele zalet, by wytykać mu niedociągnięcia.
Tak, Michaela Fassbendera zaliczam do plusów : )
Zgadzam się z poprzedniczką. Mroczny, naturalistyczny klimat doskonale odzwierciedlał XIX wieczną Anglię i nastrój powieści. Poszłam na film do kina nie czytając książki. Uwielbiam filmy kostiumowe, dlatego też Jane Eyre zwróciła moją uwagę. Ku mojemu zaskoczeniu film spodobał się nawet mojemu chłopakowi (wielbiciel si-fi), którego niemal siłą zaciągnęłam na seans. Wprost zakochałam się w tej historii. Jestem po obejrzeniu mini serialu z 2006 roku i mówiąc szczerze wydał mi się tandetny w stosunku do ekranizacji z 2011. Obecnie pochłaniam książkę. Jest genialna.
Michael Fassbender- ma cudowny, melodyjny głos nie uważacie?:)
Taki jest właśnie mroczny urok sióstr Bronte...choć Emily pewnie zabiłaby Rochestera, Charlotte była trochę bardziej wyrozumiała dla swoich postaci....
Właśnie wróciłem z kina - też uważam, że to jest dobry film, a nawet bardzo dobry, bo taką dałem w końcu ocenę:)
Jednak jeśli miałbym się czepiać, liczyłem na dużo lepsze zdjęcia i muzykę. W tych kwestiach takie filmy jak Wichrowe Wzgórza, Tajemniczy Ogród czy Fortepian wypadają dużo lepiej, a miałem nadzieje, że będzie to film na takim poziomie właśnie.
Wydaje mi się też, że fabuła za bardzo przyśpieszyła pod koniec: spadek, przeprowadzka, Indie i bam - już całuje go po brodzie. To chyba 10 min trwało na filmie wszystko, chyba, że się mylę?:)
Natomiast gra aktorska rewelacyjna, szczególnie Michael Fassbender i Mia.