PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546931}
7,2 44 907
ocen
7,2 10 1 44907
5,9 15
ocen krytyków
Jane Eyre
powrót do forum filmu Jane Eyre

porażka

ocenił(a) film na 3

adaptacja tragiczna w mojej skromnej opinii... Nie czytałam ksiazki, to fakt, ale widzialam wiekszosc poprzednich adaptacji i ta w porownaniu z nimi (w sumie nawet nie trzeba porownywac zeby do takiego wniiosku dojsc) jest mialka i nijaka ;/ obejrzalam, bo chcialam sie przekonac ze koncowka zaskoczy, ale oczywiscie nic takiego nie mialo miejsca... Film byl nudny! Aktorzy stali jak slupy soli, scena pozaru to jakis zart po prostu, tak samo jak pierwsza zona glownego bohatera, nie bylo w niej zadnej dzikosci. Jesli ktos sie ze mna nie zgadza, niech lepiej obejrzy poprzednie adaptacje i dopiero wszczyna dyskusje, bo to co zobaczylam wczoraj wieczorem pozostawi niesmak na dlugo.

Zawiodlam sie.

flosflagrans

To może przeczytaj jednak książkę.

ocenił(a) film na 3
czekina

Pozwolę sobie zamiast tego przekształcić moją ocenę adaptacji w ocenę filmu. Nadal-miałki i nijaki.

użytkownik usunięty
flosflagrans

Ja myślę, że to ty jesteś miałka i nijaka :)

ocenił(a) film na 6

Flosflagrans ja się zgadzam z Tobą. ;) Książka to jedna z moich ukochanych powieści, czytałam ją wiele razy i ta ekranizacja naprawdę niczym nie zachwyca. Jest porządnie zrobiona, śliczne są zdjęcia, muzyka, ładna gra światłem i cieniem, ale co z tego skoro między Jane a Rochesterem nie ma w ogóle chemii. Wasikowska w niczym nie przypomina odważnej, nieco zadziornej acz wciąż chłodnej i spokojnej Jane, jest mdła i bezbarwna, recytuje swoje kwestie jak przy szkolnej odpowiedzi. Gdzie jest ta wewnętrzna walka z uczuciami i pożądaniem, duchowa przemiana, która jest kluczowa dla fabuły? Rochester jest świetny (ach, ten Michael Fassbender :P), chociaż moim zdaniem nie mógł w pełni rozwinąć skrzydeł i nie pokazał brutalnej i władczej natury Rochestera. Może nie nazwałabym tego filmu porażką, bo przynajmniej zachował klimat epoki i miło się go oglądało, ale zdecydowanie nie porywa i nie wnosi nic nowego jako interpretacja oryginału. Szkoda, bo film miał potencjał, a tak wyszła odrobiona praca domowa bez polotu.

użytkownik usunięty

Podpisuję się: autorka topika jest miałka i nijaka. A film - przepiękny. Powściągliwy, szorstki, surowy. Mia - niesamowita :) Jedna z najpiękniejszych ekranizacji książek "z epoki". Dopisuję do obowiązkowych pozycji filmowych :)

Czytałam książkę wielokrotnie, widziałam wszystkie ekranizacje, i zgadzam się z autorką tematu - nuda i nijakość. Mia Wasikowski przez cały film miała identyczną minę, nie było po niej widać żadnych emocji w przeciwieństwie do Ruth Wilson, u której pomimo zachowanej powściągliwości można było zidentyfikować każde uczucie, które nią targało w danym momencie filmu. Uwielbiam ekranizacje XIXwiecznych powieści, nie jest to jednak ślepe uwielbienie, i naprawdę nie jest trudno zauważyć, że była to jedna z najgorszych adaptacji literatury wydanej w tamtych czasach. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy zaraz zabiorą się za krytykę mojej osoby, lub flosflagrans :)

flosflagrans

Widzisz, jakbyś miała jakiekolwiek pojęcie o książce i epoce, to BYĆ MOŻE oceniłabyś film inaczej. Myślałam,że ciężej coś skreślić, jak się ma o tym zerową wiedzę, ale jak widać życie jest pełne niespodzianek.

ocenił(a) film na 4
flosflagrans

Zgadzam się w 200 %. Film nieprzemyślany, postacie płaskie, bez wyrazu i nieprzekonywujące. Jane niepewna siebie i dziecinna, Rochester z kolei ciągle nadąsany. Wymuszony klimat grozy, brak charakterystycznej nici porozumienia między Jane a Edwardem. Czytałam książkę wielokrotnie i widziałam chyba wszystkie możliwe ekranizacje (m.in. świetny serial BBC z 2006 roku), ta w mojej opinii, naprawdę jest porażką.

ocenił(a) film na 3
flosflagrans

Dziękuję Ci Jane_Margaret i Tobie Ellara7 za utwierzenie mnie w przekonaniu. A na osoby, które w ogóle mnie nie znając, rzucają w moją stronę wyzwiska, chyba nie będę zwracać uwagi, bo nie są godne mojego zainteresowania. Mogę jedynie ubolewać nad poziomem ich wypowiedzi. Nie podoba mi się atakowanie kogoś za jego poglądy... De gustibus non est disputandum, moi mili. A co do tego, że film oddaje nastrój epoki.. Tak, ale przecież to nie wystarczy. Może i wtedy ludzie mieli strasznie nieugięte maniery, ale mimo to mieli uczucia. A tu widać tylko kiepską grę aktorską.

użytkownik usunięty
flosflagrans

co to a poziom, już któryś raz widzę, że jak ktoś nie ma nic o powiedzenia to obraża innych użytkowników

ocenił(a) film na 7

czasami po prostu trudno się opanować. np jak się czyta że w tej wersji aktorzy grali beznadziejnie natomiast serial BBC 2006 (produkcja jak z Hallmarku - tak, BBC też czasami popełnia błędy) był super, no to nerwy mogą puścić. a jak jeszcze enty raz ktoś pisze coś w stylu że o gustach się nie dyskutuje na forum poświęconym dyskutowaniu o gustach to już ręce opadają

ocenił(a) film na 3
francislionel

To powiedzenie ma wzbraniać od krytykowania innych za posiadane poglądy.

użytkownik usunięty
flosflagrans

dokładnie, bo to jest wymiana poglądów, a nie bijatyka na wyzwiska

ocenił(a) film na 7

zgoda, oczywiście. często jest mi głupio po tym jak coś mnie sprowokuje do obraźliwych komentarzy, ale nie o to chodzi w tym powiedzeniu

ocenił(a) film na 3
francislionel

Dżizas, błagam, uczyłam się łaciny przez trzy lata... Nie chodzi o to, żeby nie rozmawiać o tym, co się komu podoba, a co nie. Tylko o to, że każdy ma prawo do własnego zdania.

ocenił(a) film na 7
flosflagrans

nie zgadzam się:)

ocenił(a) film na 3
francislionel

spoko. nie zgadzaj się. Właśnie o tym mówię.

ocenił(a) film na 7
flosflagrans

Zaniepokoiłaś mnie.
Z reguły nie płaczę na filmach. Gwiezdne Wojny i ta ekranizacja to jedyne produkcje które mnie poruszyły. Bo płakałam, i to aż trzykrotnie. Myślałam, że to wystarczy by stwierdzić, że film jest dobry. Jednak przeczytałam Twoją wypowiedź i uznałam, że napisałaś to, co wcześniej tkwiło tylko w mojej podświadomości: Rochester był zbyt...ładny. Miał być potężny, mieć bardziej męską niż przystojną twarz. Jego żona: wyglądała jakby cierpiała na depresję, a nie wpadła w obłęd. Było jeszcze kilka takich rzeczy, które mogłabym wymienić.
Częściowo więc się zgodzę, polecając Ci gorąco książkę. To metafizyka. Mój ulubiony sposób na odmóżdżenie.

ocenił(a) film na 3
Jaunute

mogę obiecać, że jak tylko wpadnie mi w ręce, to przeczytam. :) znam już tę historię na pamięć, ale wtedy będę mogła ustalić, która adaptacja filmowa jest najbardziej adekwatna.

flosflagrans

Czytałałam książkę-jedna z moich ulubionych. Kurcze przecież widomo że mega cięzko zmieścić kilkuset stronnicową książkę w dwugodzinny film.Oglądałam wszystkie ekranizacje i za każdym razem byłam strasznie rozczarowana, aż tu nagle ten film i kompletne zaskoczenie. Dla mnie w żadnej innej ekranizacji chemia między Jane a Rochesterem nie była tak widoczna.Zadna inna aktorka wcielająca się w Jane nie była tak dobra. Zaden inny Rochester tak przystojny(w książce wcale nie był potworem, był po prostu średnio urodziwy tak jak i Jane) fajnie że tu nie był tak brzydki i cały w zmarszczkach jak w poprzednich ekranizacjach. Dialogi ciekawe i zwięzłe. Najlepsza ekranizacja!!! Chociaż itak ZADNA nie dostarczy tak wspaniałych emocji jak książka.:)

ocenił(a) film na 6
nika_filmaniak

Błagam, jaka chemia, jak dla mnie jako taką fascynację osobą Jane udało się pokazać Fassbenderowi , ale sama Wasikowaska jest w roli Jane mdła i bezbarwna, książkowa Jane owszem, była skromna, ale dość pewna siebie, czasem nawet zadziorna, a Wasikowska raczej zagrała rolę smutnej męczennicy. Podobało mi się, że Rochester był przystojny, Fassbender ma dość surową, męską urodę, ale czytając książkę zawsze wyobrażałam sobie Rochestera na ten kształt, bo ma to coś. Jak dla mnie film mógłby być dłuższy, tak żeby pokazać uczucie rodzące się między Jane a Rochesterem. Tu zabrakło tych emocji, choć głównie ze strony Wasikowskiej. Muzyka i krajobrazy fajne. Rola Judi Dench na plus. Podsumowując, dla mnie największym minusem tej ekranizacji jest Wasikowska, potem brak pokazania więzi między głównymi bohaterami.

ocenił(a) film na 6
ann_k1

Zgadzam się z autorką tematu! Film był mało ciekawy. Wg mnie nie ma znaczenia czy ktoś przeczytał książkę, film stanowi odrębne dzieło i ma w pewnym sensie samodzielny byt, film którego nie można zrozumieć, poczuć i polubić bez przeczytana książki nie może być nazwany dobrym. Przy większości adaptacji filmowych zastrzega się „na motywach”, czyli fabuła może być nawet w istotny sposób zmieniona, a film i tak świetny. Na przykład w filmie „Przeminęło z wiatrem” Scarlett ma jedno dziecko, a w książce trójkę, występują tam też inne zmiany i cięcia w fabule, a film jest nadal genialnym dziełem. Nie czytałam „Dziwnych losów Jane Eyre”, ale oglądałam ekranizację BBC i moim zdaniem jest to świetny film! Na początku w ogóle nie zrozumiałam po co ktoś kręci film na podstawie książki, która doczekała się już tylu adaptacji, a szczególnie tak dobrej jak ta BBC? Jedna z ciekawości obejrzałam…i niestety dotrwałam do połowy, bo w mojej opinii jest słaby w porównaniu z tym z 2006r. Nie winię za to aktorów, bo widać, że są dość dobrzy, ale cięcia w fabule i budowanie napięcia to masakra!!! W ogóle nie zostało pokazane jak buduje się relacja między Jane a Rochesterem. Po prostu po jednej rozmowie już są zakochani, a po pożarze już by chcieli się całować, w ogóle nie zostało pokazane, że wydarzenia mają miejsce przez pewien dłuższy czas, widz ma wrażenia jakby wszystko działo się dzień po dniu. Może po prostu tej historii nie da się przedstawić w 2 godz. bez uszczerbku na niej. Ja polecam wszystkim wersję z 2006r. jeśli komuś podobał się ta najnowsza to ta z Toby’m Stephens’em i Ruth Wilson wyda się wprost genialna, nic dodać nic ująć. Po obejrzeniu tej nowej Jane zaraz podwyższyłam ocenę tej z BBC.

ocenił(a) film na 9
Seana

Nie oglądałam wcześniej żadnej ekranizacji ani nawet nie czytałam książki, o zgozo! ;) Ale film sam w sobie bardzo mnie urzekł. Zgadzam się z tym,że za mało było pokazane jak miłość Rochestera i Jane się rodzi, w sumie to nie wiem za co by go Jane pokochała. Trochę niepoczytalny, nie lubi dzieci i do tego kręci z ta panienką z wyższych sfer. ;) Ale w moim odczuciu nie można zarzucić filmowi braku chemii między Jane a Rochesterem, a padło tu kilka takich głosów. Aż ekran się topił podczas wspólnych scen Wasikowskiej i Fassbendera.

flosflagrans

Też się zgadzam. Uwielbiam filmy kostiumowe, zwłaszcza z tamtej epoki, więc generalnie na wszystkie tego typu produkcje nie mogę się doczekać, ale tak drewnianych postaci dawno nie widziałam. Aktorzy grali tak, jakby w realnym życiu pałali do siebie odrazą. Żadnej namiętności, żadnej pasji, żadnego ognia. Ani w spojrzeniach, ani w gestach, ani nawet w słowach. Zmarnowany potencjał. Mam nadzieję zapomnieć o tym filmie najszybciej jak się da.

ocenił(a) film na 3
flosflagrans

W pełni się z Tobą zgadzam.Film jest nijaki, płytki, poprzednie ekranizacje były o wiele lepsze, dużo w nim pominięto.Ekranizacja z 2006 roku jest o wiele lepsza i ciekawsza. Sceneria świetna, ale jak dla mnie zbyt okrojony scenariusz, za wiele momentów brakowało w tym filmie.

ocenił(a) film na 9
flosflagrans

Mi się za to film, podobał, chodź książki nie czytałam. Jedyne co mi nie pasowało to to, że w ogóle nie czułam że posiadłość ma jakąś tajemnice, a w wersji z 2006 wyraznie to było czuć.

flosflagrans

Chciałabym się tylko zapytać, czy można stwierdzić, że adaptacja jest słaba i nijaka nie przeczytawszy najpierw książki? Czy ewentualnie ocenić a) sam film, ponieważ się nie czytało książki czy b) ekranizacji tudzież adaptacji książki. Nie czytałam książki, więc ocenię film, na który się wybieram. Pozdrawiam panią, która porównuję książkę z filmem jednocześnie deklarując, że nie czytała książki. Pozdrawiam serdecznie;)

ocenił(a) film na 3
flosflagrans

Czytałam książkę wiele razy, oglądam każdą adaptację jaka się ukaże. Książkę czyta się z wypiekami na twarzy, trzyma w napięciu, wzrusza. Czytelnik nie może się wprost oderwać od lektury tak wciągająca jest fabuła. A cóż-w tym filmie brakuje emocji. Zarówno jeżeli chodzi o trzymanie widza w napięciu, odkrywanie kolejnych zagadek i tajemnic oraz o emocje pomiędzy bohaterami. Wg mnie postaci płaskie, bez wyrazu, sztywne.

MirrorQueen

Ja też jestem fanką książki- czytałam większość jej sikłeli i prikłeli oraz 'kolejnych wersji' i obejrzałam nawet tą adaptację, w ktorej Jane jest blondynką. Ten film gdyby go ogladać bez dźwięku i nie czytając książki mógłby się obronić, chociaż nie wiem, czy jako historia, czy raczej luźny zbiór obrazów. Jednak dla każdego kto czytał książkę ta interpretacja może się wydać zwyczajnie niepoprawna. Świetnie dobrana obsada zupełnie nie oddaje charakteru ksiązkowych postaci. Wiele ciekawych wątków uległo wymazaniu. Inne - kluczowe dla fabuły zostały skrócone tak, że stały się niezrozumiałe. To bardzo przykre

ocenił(a) film na 5
flosflagrans

Faktycznie widać, niestety, brak pomysłu na oryginalną ekranizację.

Każda nowa ekranizacja ma sens tylko wtedy, gdy reżyser ma do powiedzenia coś nowego na temat danego dzieła. Jest to potrzebne, gdy chce zwrócić uwagę na te elementy, które dotychczas były pominięte lub gdy chce spojrzeć na wydarzenie z zupełnie innego punktu widzenia. Jeżeli np. czytam kolejny raz książkę, którą czytałam dawno temu, odkrywam w niej zawsze coś nowego , doświadczenie życiowe robi przecież swoje. Jak pokazują przykłady wystawiania różnych sztuk teatralnych, przez setki lat można stale coś na nowo odczytywać.

Zastanawiałam się, po co Fukanga nakręcił ten film. Ciężko jest zauważyć w nim coś odkrywczego. Może silniejszy nacisk położony jest na charakter Jane i jej niezależność, a w pewnym stopniu nawet wyemancypowanie. Ale jak dla mnie nie było to przekonywująco pokazane. Całą historia w tej wersji wydawała mi się mało prawdopodobna. Piękne były krajobrazy, stroje , ale jak wiele osób już pisało, między Jane a Rochesterem nic nie iskrzyło.

użytkownik usunięty
LadyBlackCat

zgadzam się! książkę przyczytalam kilka dni temu a dzis obejrzalam w koncu film, niestety ale jestem zawiedziona, fakt Rochester jest wspanialy , prawdziwy facet i do tego przystojny, meski! Ale gdzie to uczucie miedzy Jane a Edwardem? Kurcze czytajac ksiazke plakalam! w zyciu moze przy 2 czy 3 ksiazkach plakalam, ich milosc naprawde byla poruszajaca, a film poza pieknym opakowaniem jakby pusty w srodku! daje 7 za piekne zdjecia, nastroj, muzyke i Rochestera;)

flosflagrans

od razu mówię, że książki nie czytałam również, ale film uważam, za świetny. Bardziej wierzę, że po pzreżyciach z dzieciństwa Jane była kimś takim jak w filmie: cicha, wycofana, nie rzucająca się w oczy, zamknięta w sobie, taka, jak to powiedział Rochester w filmie "Nothing to say Jane". A nie jak niektórzy zauważają, że w książce - wierząca w siebie, wygadana, pierwszy powiew feminizmu. Powiem szczerze, że byłam zaskoczona wypowiedzią Wasikowski, że właśnie taką Jane "niezależną" chciała pokazać, bo uważam, że jej się to nie udało, choć to co koniec końców z tej postaci stworzyła cenię bardzo wysoko. Wasikowski nie gra twarzą, co bardzo sobie cenię. Jej pochylona głowa, drżenie ręki, wspuszczenie wzroku mówiły więcej niż słowa.

flosflagrans

Oglądałam wczoraj film, muszę przyznać, że nie byłam pozytywnie nastawiona, ale ... film był piękny. Uwielbiam ekranizacje z 2006 roku, ale w porównaniu z tą nie ma klimatu książki, więc jak jej nie czytałaś, to radzę nie wydawać tak pochopnych opinii. Jane nie była zadziorna, czy porywcza, była bardzo młoda i w moim wyobrażeniu właśnie tak wyglądały jej relacje z Rochesterem, który był... niezwykły w tym filmie. Różnica wieku, rodzaj więzi, super. Jedyne co mi się nie podoba, to relacja Jane i St. John`a, ale jako, że to 2 - godzinna ekranizacja, mogę wybaczyć. Konwencja i ten mroczny, smutny klimat powieści ma u mnie 10. Jeszcze raz radze nie wypowiadać się na temat filmu, jeśli oglądałaś tylko poprzednie adaptacje, bo masz bardzo okrojone wyobrażenie na temat opowieści, wiesz tylko to, co kazali Ci wiedzieć reżyserzy tych dzieł.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones