O ile jeszcze początkowo film ogląda się z jako takim zaciekawieniem, to mniej więcej od kiczowatej przemiany lidera wyprawy robi się coraz bardziej schematycznie i nudno. Coraz bardziej wychodzą na wierzch niedociągnięcia techniczne. Stwory wyglądają kompletnie bezpłciowo, a trzęsąca się kamera podczas każdej mniejszej akcji psuje odbiór i ciężko się połapać, co się właściwie dzieje na ekranie.
Film ratuje całkiem niezły klimat i ten charakterystyczny vibe kina klasy B z początku lat 2000-ych. Niestety, schemat goni schemat, bohaterom trudno kibicować i tak jak wspominałem, niezamierzonego kiczu nie brakuje. Może gdyby to było trochę mniej na poważnie, a trochę bardziej z luzem, to odbiór byłby lepszy.