Trudno nawet cokolwiek o tym filmie napisać... bo tak jakby go w ogóle nie było @:-)
W zasadzie nie wiadomo nawet o co w tym wszystkim chodzi, akcja to tylko jakiś szczątkowy odpad tutaj jest, a wszystko głownie skupia się na warstwie kontemplacyjnej... nie wiem, może krajobrazów (z resztą bardzo surowych) albo sylwetki Mortensena bo zasadniczo to przez większość czasu to monodrama jest @:-). W każdym razie potworna nuda i brak mi w ogóle koncepcji co ten obraz miał do przekazania widzowi. Takie gigantycznie rozbuchane kino nawet nie artystyczne tylko artystowskie @:-).
A przy okazji.
Skończyłem właśnie oglądanie go na AleKino i wcześniej, przed projekcją była pogadanka na jego temat (jak to tradycyjnie bywa we czwartki jak prezentują filmy z wybranego, miesięcznego cyklu). No i jestem pełen może nie podziwu, ale zdumienia, że byli w stanie z 15 min. dyskutować na temat tego dziełka i rozbierać je na czynniki pierwsze @:-) Ja tam bym już po minucie nie miał nic do powiedzenia na jego temat... albo i wcześniej @:-)
Raczej odradzam nawet największym melomanom. Dla porównania nadmienię, że w samej formie, sposobie realizacji i prowadzenia akcji to jest on podobny do "Valhalla Rising" z Mikkelsenem. Jak ktoś oglądał to wie co mam na myśli. @:-) Tylko muzyki tutaj to raczej nie uświeci... w Valhalli to coś tam często tak intrygująco grało @:-). I nawet ściągnąłem sobie z neta soundtrack do tego filmu.