Żadnych wątpliwości, film był dokładnie taki jakiego oczekiwałam. Specyficzne poczucie humoru, specyficzne rozumienie otaczającego nas świata. Już pierwsze ujęcie wprowadza nas w klimat filmu "Clerks". Ten sam sklep, ci sami sprzedawcy, te same pozy. Cały film to ciągłe odwoływanie się do filmów, scen, które już widzieliśmy na ekranach kin. Reżyser porusza się błyskawicznie w tej przestrzeni. Ten sam aktor, ta sama scenografia a wszyscy mają już w pamięci doskonały obraz postaci, znamy jej historię, wiemy dlaczego się uśmiecha i dlaczego postępuje tak a nie inaczej. Postacie te to prawie archetypy. Znamy ich cechy, jak znamy cechy Herkulesa, Judyma, czy Myszki Miki. Doskonały zabieg reżysera - nie ma czasu na wyjaśnienia, wiecie jacy są a ja wam chcę powiedzieć coś nowego. Doskonałej zabawy dostarczają nam pastisze innych filmów, a nawet kreskówek. Trochę w tym ducha Tarantino. Takie skakanie po kanałach TV. Schematy różnych stylów..., ale nie odbierajmy przyjemności oglądania, gdyż ten film wybitnie nie nadaje się do paplania o nim.