To kobieta Medea pokonała olbrzyma Talosa, nie – jak w filmie – Jazon. I to ona uśpiła smoka strzegącego złotego runa, dała Jazonowi zioła, maści i zaklęcia, bez których nie pokonałby ziejących ogniem byków ani wojowników wyrastających z ziemi zasianej zębami smoka. Podziwiamy te sceny dzięki mistrzowi animacji poklatkowej – Ray Harryhausen uznał ten film za największe swoje dzieło, do historii kina przeszła scena walki Jazona ze szkieletami, a w rankingu pisma ‘Empire’ Talos uchodzi za drugiego, po King Kongu, najlepszego filmowego potwora. Tyle tylko, że starożytna opowieść inicjacyjna po raz kolejny w kulturze Zachodu została nagięta do męskiej i zakłamanej wersji bohaterskiego mitu. Nie ma w niej miejsca dla prawdziwej Medei, jak również dla prawdy o nędznym końcu samego Jazona.