Bardzo smutna historia o zdradzie ze strony mężczyzny, który zapewniał, że nigdy nie przestanie kochać swojej żony, jak widać nie zdawał sobie sprawy z tego co mówi i co to tak naprawdę oznacza, przy pierwszej pokusie uległ, bo skoro żona tysiące kilometrów stąd a przed nim goła baba to jakże tu nie ulec - żałosny egoista myślący członkiem. Los go później ukarał, stracił wszystko, został mu tylko dom i ogród i kasa, i co z tego, jak zniszczył życie żony i doprowadził ją do śmierci, na pewno ten skrywany smutek i ból przyczyniły się do powstania choroby, która ją zabiła. Głupotą z jej strony było to, że milczała mimo iż domyślała się zdrady, nie rozmówiła się z nim, nie żądała wyjaśnień, przyjęła zdradę w milczeniu, pokornie, jak jakaś poddana, a nie jak żona, która ma prawo oczekiwać wierności od swojego męża.
Ten mężulek to fircyk a nie mężczyzna, uroił sobie wielką miłość na podstawie zauroczenia orientalną urodą i powabnym zachowaniem.
A ta Japonka-nie-Japonka powinna się wstydzić, żeby tak uwodzić żonatego faceta, chyba, że w ich kulturze to normalne, albo on zataił, że jest żonaty.
Głupi chłoptaś, naprawdę, nie powinien się żenić, bo nie dojrzał do małżeństwa.
Dał się nabrać obcej babie na jej uwodzicielskie triki, żałosne! Wolał zniszczyć małżeństwo dla jakichś urojonych niespełnionych mrzonek.

Nie rozumiem tylko, kto w końcu napisał ten list - ta co go uwiodła i z którą się przespał, czy ta, w której on się zakochał? I dlaczego na końcu nie spróbowali być razem, skoro nie było już żadnych formalnych przeszkód, skoro żona zeszła z tego świata? Może mi to ktoś wyjaśnić?

Niepotrzebne sceny z gołą babą, film NIE dla nieletnich!