i chyba tylko ze względu na Richarda Jenkinsa. Problem z tym filmem mam taki że połączenie lekkiego humoru i życiowych nieco filozoficznych rozważań na ekranie wypada blado. Książki nie czytałem, ale zakładam że lepiej znacznie się to czyta niż ogląda.
Ja również dałam 5/10, jednak tylko ze względu na "część włoską", bo lekka, fajna i klimatyczna. Druga była już świętsza niż sam papież (także musiałam zrobić sobie kilka "postojów" po drodze), a trzecia niestety zbyt przesłodzona i przewidywalna. Tak więc, w moim odczuciu, film jest bardzo "nierówny" - trochę tak, jakby kręciło go kilku reżyserów.
Dokładnie. Popieram wypowiedź w 100% z tym, że wystawiłem ocenę ciut wyższą ze względu na kilka ciekawych dialogów i przemyśleń w filmie, muzyczne ozdobniki, włoski klimat i Javiera. Momentami było ciężko (święty wątek indyjski oraz sama Julia), ale końcowe wrażenia raczej na plus.