PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=382375}

Jedz, módl się, kochaj

Eat Pray Love
6,2 81 864
oceny
6,2 10 1 81864
4,9 8
ocen krytyków
Jedz, módl się, kochaj
powrót do forum filmu Jedz, módl się, kochaj

Niewymierna ocena

ocenił(a) film na 9

Uważam, że film zasługuje na wyższą ocenę, porównywanie go z innymi pozycjami o tej samej ocenie jest nie na miejscu. Z drugiej jednak strony trudno się dziwić, iż ludzie nie rozumieją przesłania... Sama bohaterka będąc we Włoszech zauważa, że ludzie boją się zmian, boją się odważyć na zrobienie czegoś... Zamiast tego wolą się oszukiwać i żyć w "bezpiecznych" i pseudo komfortowych okolicznościach... A jeśli założenie to przyjąć za fakt, to wówczas okazałoby się, że większość, naokoło jest w błędzie.
Ideologia ta jest mi bliska, bo sama ją podzielam i sama jej doświadczyłam. Ludzie tkwiący w tak na prawdę nieszczęśliwym życiu i ja także nieszczęśliwa. Trudno dojść do prawy, gdy każdy masowo ją fałszuje. Jednak bohaterka w końcu uświadamia sobie, że nie chce tak żyć, że tak na prawdę oszukuje samą siebie i swojego męża. Czytałam gdzieś komentarz, iż są to "fanaberie rozchwianej emocjonalnie kobiety". Osobiście uważam, że jest to dojrzała decyzja odważnej kobiety. Wszystkie zdarzenia i nieszczęścia mają na celu nas czegoś nauczyć oraz przybliżyć do prawdy.
Do tego piękna muzyka i sceneria. Książki nie czytałam, ale samo przesłanie filmu jest urzekające. Oczywiście można by przyczepić się do niektórych scen czy ujęć, sprawa indywidualna. Niepokoi mnie jednak, że tematem krytyki dla większości jest zazwyczaj fabuła. To smutne, ale jak sama bohaterka wskazała, większość ludzi się boi... Boi odnaleźć prawdę... To tyle z moich przemyśleń. Osobiście film gorąco polecam :)

ocenił(a) film na 10
bueno

Pierwszy raz czytam mądrą opinię na temat tego filmu , to trzeba po prostu rozumieć :)Polecam przeczytać książkę , bo jest fantastyczna ! Będzie się zupełnie inaczej potem oglądało :)

bueno

"Osobiście uważam, że jest to dojrzała decyzja odważnej kobiety. Wszystkie zdarzenia i nieszczęścia mają na celu nas czegoś nauczyć oraz przybliżyć do prawdy."

..a jaka jest ta prawda? i czego nauczyły te wypaśne podróże panią bohaterkę?

"Sama bohaterka będąc we Włoszech zauważa, że ludzie boją się zmian, boją się odważyć na zrobienie czegoś... Zamiast tego wolą się oszukiwać i żyć w "bezpiecznych" i pseudo komfortowych okolicznościach..."
nie wiem skąd takie założenia? są tacy, którzy wybierają taki styl życia mniej lub bardziej świadomie i decydują się przyjąć to na klatę bądź ciężko im to przyjąć na klatę, ze wszystkimi tego konsekwencjami; rozumiem, że w Twoim przekonaniu najlepiej byłoby rzucić jednego dnia wszystko, jechać na Bali, pewnie jeszcze biznes klasą i co dzień połknąć jakąś fajną potrawkę! takie podejście pokazuje raczej jak bardzo ktoś żyje w chmurach.. i to z pewnością przeciwieństwo dojrzałości!

po za tym twierdzisz, że boją się odważyć, żeby coś zrobić; są tacy co się boją i są tacy co się nie boją; na każdego przyjdzie jego masa krytyczna, a na jeszcze kogoś nie przyjdzie; bo może nie będzie mógł czegoś odmienić, ale potrafi to wziąć na klatę i odnaleźć w czymś sens niekoniecznie jadąc na Bali i słuchając szczerbatego gościa.. a będąc codziennie w tych samych czterech ścianach, robiąc co dzień zakupy w tym samym warzywniaku.. i to jest sztuka! znaleźć w tym sens! a nie wpierniczać spagetti na Piazza coś tam.. byłem i w Rzymie i paru innych miejscach na świecie i takiego sensu NIKT NIGDZIE NIE ZNAJDZIE! owszem podróże są super, kształcą, rozwijają, ale głębokiego sensu trzeba poszukać w sobie, a nie "jarać" się co chwila ptaszkiem, roślinką czy stu napotkanymi osobami i cały czas dalej poznawać powierzchownie kolejną twierdząc jak bardzo to jest dojrzałe!

"Ludzie tkwiący w tak na prawdę nieszczęśliwym życiu i ja także nieszczęśliwa. "

..to co musiałoby być spełnione, żeby oni mieli być szczerze szczęśliwi?? i dlaczego zakładasz, że ludzie tkwią w nieszczęśliwym życiu??

chyba, że w myśl bycia dojrzałym, należałoby mieć kupę forsy i jeździć po świecie gdzie się da i podniecać się byle "pierdółką".. mega dojrzałe!

ocenił(a) film na 6
Lex_Dex

akurat jesli chodzi o poszukiwanie sensu zycia przez powierzchowne podroze to dobrze to ujal Kuba Sienkiewicz :)
"Byłem w Rio byłem w Bajo
Miałem bilet na Hawaje
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Budapeszcie
Wszystko ch..
O ja wam mówię wszystko ch..
Może czasem trochę mniejszy
Ale potem jeszcze większy"

ocenił(a) film na 9
ta63

Jeśli człowiek poszukuje sensu wyłącznie na zewnątrz, a nie szuka go w sobie to nie znajdzie go nigdzie. Tak samo jest z poczuciem bezpieczeństwa, spokoju, szczęścia. To był wybór bohaterki - podróż. Ale ona już pewne rzeczy zrozumiała (mąż, przyjaciele, praca) i odkryła częściowy fałsz we własnym życiu (zakodowany przez podświadomość). Podróż miała jej pomoc zmienić siebie. Natomiast wierzę, że Pan Sienkiewicz oczekiwał, że on sobie tylko wyjedzie, a to wszystko samo się zmieni. Tu jest do d*** bo to i tamto, przez tego i tamtego, a jak wyjadę to tam będzie lepiej. Ale nie jest. Z czym jechał w sercu - to i to zobaczył. Wracając do Twojej wypowiedzi - podróż bohaterki absolutnie nie była powierzchowna. Jak widzę nie zrozumiałeś filmu.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
Lex_Dex

*"..a jaka jest ta prawda? i czego nauczyły te wypaśne podróże panią bohaterkę?"
Prawda jest taka, że człowiek musi najpierw poznać dobrze siebie, by stworzyć prawdziwy związek, być szczęśliwym, czy móc uszczęśliwiać innych. Te "wypaśne" podróże nie tylko powiedziały bohaterce więcej o niej samej, ale też nauczyły prawidłowo interpretować rzeczywistość oraz znaczenie rzeczy, które wokół niej się dzieją. Zaburzona interpretacja to coś na wzór niepoprawnych map Kolumba, które musiały siłą rzeczy zaprowadzić go w inne, niezamierzone miejsce... Gdyby tylko miał prawidłowe mapy mógłby osiągać swoje zamierzone cele, a nie godzić się na to, co zesłał mu los.

* "nie wiem skąd takie założenia? są tacy, którzy wybierają taki styl życia mniej lub bardziej świadomie i decydują się przyjąć to na klatę bądź ciężko im to przyjąć na klatę, ze wszystkimi tego konsekwencjami"
Owszem i właśnie o tym jest ten film. Jedni pragną odnaleźć siebie, sens życia i szczęście, a inni godzą się na nieszczęście przeplatane chwilowymi przyjemnościami. Przykładem jest partner bohaterki, z którym się związała zaraz po swoim mężu. Stwierdził on, że tak chyba musi być, że muszą się kłócić i cierpieć i na tym ma polegać ich szczęście. On bał się być sam i bał się powiedzieć głośno, że się boi, a ona choć to było dla niej trudne, to zrozumiała, że zostając z nim skazałaby ich oboje tak na prawdę na nieszczęście.

*"rozumiem, że w Twoim przekonaniu najlepiej byłoby rzucić jednego dnia wszystko, jechać na Bali, pewnie jeszcze biznes klasą i co dzień połknąć jakąś fajną potrawkę! takie podejście pokazuje raczej jak bardzo ktoś żyje w chmurach.. i to z pewnością przeciwieństwo dojrzałości! "
Mimo iż film jest oparty na prawdziwej historii to ujmuje mnie fakt iż podróż rozumuję tu nie tyle jako wyjazd szeroko rozumiany w opinii człowieka ciężko pracującego, którego ledwie stać na luksus wakacji raz do roku. To jest przede wszystkim podróż duchowa, odkrycie nie tylko nowych ludzi czy obyczajów, ale odkrycie siebie.

*"bo może nie będzie mógł czegoś odmienić, ale potrafi to wziąć na klatę i odnaleźć w czymś sens niekoniecznie jadąc na Bali i słuchając szczerbatego gościa.. a będąc codziennie w tych samych czterech ścianach, robiąc co dzień zakupy w tym samym warzywniaku.. i to jest sztuka!"
Tym stwierdzeniem ujawniasz właśnie jak nie zrozumiałeś przesłania filmu i jak daleko jesteś od swojej duchowej podróży. Każdy człowiek jest taki sam, bo każdy ma dziś i teraz. I każdy ma prawo zmieniać swoje życie. Można kochać swoje życie i codzienne obowiązki, ale wówczas nie ma to niczego wspólnego z wzięciem (tego ciężaru?) na klatę i nie będzie patrzył na to jak na pogodzenie się z tym nie mogąc tego odmienić (z braku perspektyw)? oraz obrażając człowieka nazywając go pogardliwie "szczerbatym gościem", dodatkowo "słuchając szczerbatego gościa" ujmuje jego wiedzy, inteligencji i mądrości jako takiej. Nie sztuką jest mieć 4 betonowe ściany i codziennie jedzenie z warzywniaka kosztem własnego nieszczęścia, tak wegetować potrafi wielu, sztuką jest zaryzykować to wszystko zgadzając się na wszelkie konsekwencje własnych poszukiwań.

*"a nie wpierniczać spagetti na Piazza coś tam.. byłem i w Rzymie i paru innych miejscach na świecie i takiego sensu NIKT NIGDZIE NIE ZNAJDZIE! owszem podróże są super, kształcą, rozwijają, ale głębokiego sensu trzeba poszukać w sobie, a nie "jarać" się co chwila ptaszkiem, roślinką czy stu napotkanymi osobami i cały czas dalej poznawać powierzchownie kolejną twierdząc jak bardzo to jest dojrzałe!"
Bohaterka w całym filmie poszukuje sensu w sobie, potrzebuje jednak do tego pomocy w postaci okoliczności zewnętrznych, które ułatwiają jej jedynie te poszukiwania. Nie trzeba wyjeżdżać do Włoch czy na Bali, by odnaleźć siebie, to był akurat wybór bohaterki, który jak nie da się nie zauważyć częstokroć krytykujesz. Z pewnością by odnaleźć sens w sobie należy odejść ze związku, który nie rozwija i nie daje szczęścia, nie utrzymywać przyjaźni z ludźmi, którzy nie wnoszą niczego pozytywnego (nie czytaj materialnego) do Twojego życia, odrzucić pracę, która bardziej przypomina więzienie niż samorealizację. Wszystko co należy zrobić to nie pozwolić, by strach Cię ograniczał i zabierał Ci radość życia.
Poza tym bez urazy, ale mam wrażenie, że jesteś sfrustrowanym i nieszczęśliwym człowiekiem, mającym niezbyt dobrze płatną pracę, ale przede wszystkim nie dającą Ci satysfakcji. Twój ton rozmowy, sposób w jaki się wypowiadasz o wyborach innych, podróżach (mam wrażenie, że zazdrościsz tym, których na podróże stać i którzy potrafią podróżować, bo samo leżenie na plaży przy hotelu z all inclusive nie nazwałabym podróżą... choć i takie kosztuje)

*"..to co musiałoby być spełnione, żeby oni mieli być szczerze szczęśliwi?? i dlaczego zakładasz, że ludzie tkwią w nieszczęśliwym życiu?? "
Przede wszystkim musieliby zadawać sobie to jakże ważne pytanie, które zazwyczaj zadają dzieci - dlaczego? Dlaczego jestem z tą kobietą/mężczyzną? Dlaczego pracuję w tej pracy? Dlaczego jem przetworzoną żywność choć wiem, że mi szkodzi? Itp, itd... Oczywiście to nie wszystko, ale to już dobry początek, rozmowa z samym sobą, szczera. Nie ma jednej uniwersalnej recepty na szczęście, to sprawa indywidualna, ale jak mówią kto szuka ten znajdzie. A kto boi się szukać ten nie znajdzie. Bohaterka akurat wybrała formę podróży, gdyż nie miała chwilowo żadnego pomysłu, a czuła usilną potrzebę zmian, bo wiedziała, że obecny związek, praca i przyjaciele ją wewnętrznie zabijają, nie rozwijają.

"chyba, że w myśl bycia dojrzałym, należałoby mieć kupę forsy i jeździć po świecie gdzie się da i podniecać się byle "pierdółką".. mega dojrzałe!"
Tak, już zdążyłam zauważyć, że nie powodzi Ci się finansowo. Może przestań przykładać tak dużą wagę do kwestii materialnych, a ten stan rzeczy ulegnie zmianie? Przypominam, że bohaterka nie miała kupy forsy i nie podniecała się byle pierdółką. Rzuciła pracę i wszystkie swoje oszczędności przeznaczyła na podróż. Zaryzykowała. To był jej wybór, wybór który jak widać bardzo Cię frustruje. Okazało się jednak, że wiele się w tej podróży nauczyła. Zrozumiała czego chce od życia i postanowiła nie godzić się na mniej ze strachu, nie oszukiwać też samej siebie.
Podsumowując: myślę, że jakkolwiek bym Ci tego filmu nie przetłumaczyła to i tak nie zrozumiesz przesłania. Nie na obecnym etapie swojego życia. Spróbuj obejrzeć go za kilka lat. Może coś się w Tobie zmieni, w Twoim życiu także. Może wówczas go zrozumiesz. Teraz to nie jest najwidoczniej Twoja pora.
Pozdrawiam :)

bueno

nie doceniasz mnie i moich doświadczeń;
znam taką osobę w moim kręgu, która właśnie jest taka jak w filmie, z resztą do czego się przyznaje; i niestety jest to osoba wybitnie nieszczęśliwa; a rozpocząłem wątek, bo po dziś dzień nie jestem w stanie jej zrozumieć;

i zadałem Ci, wydaje mi się wedle Ciebie, proste pytanie:
"..to co musiałoby być spełnione, żeby oni mieli być szczerze szczęśliwi??"

w tym filmie nie pada taka odpowiedź wg mnie; bo odpowiedź, że nie godzę się na to czy na tamto, to nie jest odpowiedź; jaka jest odpowiedź pozytywna?
po za tym
"Przykładem jest partner bohaterki, z którym się związała zaraz po swoim mężu. Stwierdził on, że tak chyba musi być, że muszą się kłócić i cierpieć i na tym ma polegać ich szczęście. "
właśnie wg mnie tu jest problem, bo jak to ujął jakiś człowiek, ludziom obecnie nie chce się nad sobą i relacjami pracować; po prostu nie pasujemy do siebie i nara.. będzie kolejny partner i ta sama płyta.. oczywiście uogólniam.. ale postawa bohaterki filmu jak dla mnie potwierdzałaby takie podejście.. i część widzów ma dzięki temu oparcie, że słusznie robi..

po za tym wyrosłem już z tego, żeby zazdrościć komuś podróży itd bzdetów.. wyjazd gdziekolwiek nie jest w zasadzie ŻADNYM problemem, więc nie wiem czego tu zazdrościć; to, że zobaczę jakiś beton, szkło czy drzewko?? pomińmy ten wątek..

wróćmy do wydawać by się mogło prostego pytania:
"..to co musiałoby być spełnione, żeby oni mieli być szczerze szczęśliwi??"

nawet tu nie chodzi o mnie, bo ja nie mam z tym problemu, tylko chciałem zrozumieć jaką ktoś ma motywację i ogólnie podejście do życia..

bueno

w zasadzie odpowiedziałem dwa dni temu, ale widzę, że moja odpowiedź się nie upubliczniła;

sposób w jaki piszesz świadczy o tym, że musisz być kimś związanym z branżą psychologiczną..
nie mylę się?

znam bliską mi osobę, która wyznaje takie zasady i która nawet utożsamia się z bohaterką książki i filmu, tylko jest wybitnie nieszczęśliwą osobą..

"Przede wszystkim musieliby zadawać sobie to jakże ważne pytanie, które zazwyczaj zadają dzieci - dlaczego? Dlaczego jestem z tą kobietą/mężczyzną?"
myślę, że masa ludzi te pytania sobie zadaje, tylko to nic nie zmienia i nic z tego nie wynika..

"Oczywiście to nie wszystko, ale to już dobry początek, rozmowa z samym sobą, szczera. Nie ma jednej uniwersalnej recepty na szczęście, to sprawa indywidualna, ale jak mówią kto szuka ten znajdzie. "
w moim przekonaniu takie pytanie i rozmowy nic nie dają.. i kto szuka wcale nie znajdzie.. bo od wielu lat szukam i nic.. a w tym filmie nie ma nic co by do mnie przemawiało; przetestowałem to po stokroć, jeśli nie więcej..

"wybór który jak widać bardzo Cię frustruje. "
nie frustruje, bo to żaden wyczyn; każdy może sobie w chwili obecnej pozwolić na wyjazd gdziekolwiek; a że byłem również na takowych podróżach więc nie wiem co ma mnie frustrować? jeśli już to właśnie to, że ktoś sugeruje mi jakiś styl życia dzięki któremu odmieni się moje życie, po czym kiedy to wypróbuję okazuje się wielką "wydmuszką" i pustką, którą niektórzy nazywają głębokim przesłaniem.. i to owszem mnie irytuje..

" Zrozumiała czego chce od życia"
w moim przekonaniu, po tej histerycznej odmowie w jednej z ostatnich scen wejścia na łódkę, po czym po namowie mędrca z dżungli wygląda to wybitnie mało wiarygodnie czego chce od życia; w jednej scenie "umiera" za nie wiadomo jakie poglądy, po czym ktoś ją przekonuje do zmiany postawy..

mogłabyś zdradzić charakter swojej pracy??

mógłbym z Tobą podyskutować na serio gdybyś nie posługiwała się psychologicznymi bądź psychoterapeutycznymi sloganami.. i o ile nie reprezentujesz kogoś z tej branży

ocenił(a) film na 9
Lex_Dex

Wybacz trochę mnie tu nie było stąd tak późna odpowiedź. Nie jestem w żaden sposób związana z psychologią, nie używam też sloganów, a piszę to co myślę. Jestem na ostatnim roku studiów związanych z żywieniem, a pracuję dorywczo w różnych branżach. Jestem osobą bardzo zadowoloną z życia. Cieszę się z tego, że mogę czuć każdego ranka na sobie promienie Słońca, że w razie chłodu mam ciepły sweter i buty, a gdy jestem głodna mogę bez trudu i wedle uznania skomponować sobie wartościowy posiłek. Jestem wdzięczna za niebo nade mną, za parasol podczas deszczu, za ciepłe okrycie podczas snu i za całą przyrodę która mnie otacza. Dodatkowo szczęściem moim jest to że mam pełne zdrowie i ludzi którzy są stawiani na mojej drodze. Nie ważne więc czy jestem w miejscowości w której mieszkam czy w podróży, bo widzisz mój drogi rozmówco szczęście to stan umysłu a nie otaczająca nas rzeczywistość. Rozumiem Twój punkt widzenia i rozumiem też że jesteś obecnie na innym etapie swojego życia. Być może świadomie pojmujesz pewne rzeczy, ale podświadomie raczej nie. Uważam więc że ta dyskusja nie ma najzwyczajniej w świecie sensu. Jeśli chodzi o film to nie ma on zmienić za Ciebie Twojego życia, ani stanowić instrukcji obsługi co i jak konkretnie zrobić, krok po kroku. On ma jedynie dać do myślenia. Każdy oczywiście ma prawo mieć własne zdanie, szanuję także Twoje, jeśli jednak trafi tu ktoś o niekomercyjnym punkcie widzenia to być może kiepskie noty nie zaważą o decyzji odnośnie obejrzenia filmu. Kto ma go zrozumieć ten zrozumie :-)

ocenił(a) film na 9
Lex_Dex

Odnośnie nieszczęścia znajomej dodam tylko że najłatwiej przejrzeć na oczy, gdy osiągnie się już dno. Być może ta osoba jest na jak najlepszej drodze do szczęścia, prawdy i życia :-)

ocenił(a) film na 6
bueno

Podobnie jak Ty oceniam film wyżej tylko dlatego, że tematyka jest mi bliska. Jestem równie popaprana i zagubiona, co główna bohaterka. Z tym wyjątkiem, że ona miała naprawdę kochającego męża gotowego zrobić dla niej wszystko. Nie podobał mi się brak realizmu w tym filmie oraz fakt, że jest to naprawdę TYPOWO BABSKI FILM, jak pewnie i książka. Zwykle nawet nie sięgam po takie filmy, jednak na ten się skusiłam, ze względu na podróże i jedzenie :)

Bardzo naiwny, bardzo głupiutki, przekolorowany, a mimo to kilka razy się wzruszyłam. Źle ze mną : )

ocenił(a) film na 9
agula_131

Hehehe to zabawne, nie sądzisz? Z jednej strony twierdzisz, że jesteś równie popaprana i zagubiona co główna bohaterka, a z drugiej, że nie podobał Ci się brak realizmu... Czyż to nie jest sprzeczne?
To zadziwiające, że ludzie tak chętnie przyjmują negatywne przekazy i historie. Najchętniej oglądamy dramaty i pełne przykrych zdarzeń thrillery, ale jeśli mamy oglądać film, w którym komuś się wiedzie, albo nawet na żywo widzimy ludzi szczęśliwych to reagujemy mocno sceptycznie, jak gdyby to nie mogła być prawda...
Bardzo naiwny, głupiutki, przekolorowany? Przypomnij sobie proszę najbardziej popaprane sytuacje ze swojego życia i powiedz mi czy nie były one naiwne? A może nierealne? Skąd czerpiesz wyznacznik realności i prawdopodobieństwa hm :)?
Bohaterka nie miała męża, który ją kocha. Miała męża, który chciał ją kochać, ale nie wiedział czym jest miłość, podobnie z resztą jak ona. I owszem, był gotowy zrobić dla niej wszystko, lecz zarówno na plus jak i na minus. Dlatego była nieszczęśliwa, bo choć pozornie tworzyli z zewnątrz udany związek, to w środku, jednak zabrakło w nim wszystkiego, a ona zwyczajnie przestała udawać, że tego nie zauważa.
Czy jest babski? Nie mi to oceniać. Jestem babą z podobno męskim charakterem ;-). Nie dzielę ludzi na płeć, ale na odrębne osobowości. Myślę, że to film dla ludzi wrażliwych, pozbawionych ignorancji. Nie znam Cię, ale sądząc po Twojej wypowiedzi nie tyle jest z Tobą źle co jesteś zwyczajnie zagubiona.

bueno

a nie wpadłaś na to, że ocena wynika z faktu, iż jest on nudny oraz słodko pierdzacy?
niektórzy jednak wola bardziej ambitne kino :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones