Przykro mi to mówić, ale prawie przysypiałam na tym filmie..Mimo iż grała w nim Julia Roberts, jedna z moich ulubionych aktorek.
Nuda.
Mam prawie takie same odczucia. Wypożyczyłam ze względu na Julię, ale głęboko się zawiodłam. Przez cały film miałam wrażenie, że za chwilę nastąpi jakaś kulminacja, ale na próżno. Kolejne zdarzenia następowały po sobie dając poczucie ogólnie miłej podróży, ale robienie filmu o czymś takim to w.g. mnie przesada.
Dokładnie! Ja też czekałam na kulminację, że coś się nagle wydarzy, jakiś nagły zwrot akcji..ale na darmo. Film strasznie mi się dłużył, a niektóre ujęcia całkowicie niepotrzebne, jako zapchaj dziura..
Nie rozumiem o co tyle szumy.. Słyszałam tylko ochy i achy. Mam wrażenie, że niektórzy zachwalali ten film, tylko dlatego, bo tak wypadało, był na topie i było o nim naprawdę głośno.
Jak dla mnie przereklamowany.
Ja też przyznaję wam rację. :) Czekałam i czekałam na jakiś moment akcji i się nie doczekałam. Książka z początku też mnie nudziła, bo czekałam na jakieś zapierające dech w piersiach historie i przygody, których jako takich brak. Jednak po zmianie mojego nastawienia, z myśli o porywającej książce, na po prostu książkę opisującą drogę do Boga i do samej siebie... Ciekawe refleksje na temat życia i podejścia do wszystkiego, które jednak nie są dobre do ekranizacji.