PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=382375}

Jedz, módl się, kochaj

Eat Pray Love
6,2 81 918
ocen
6,2 10 1 81918
4,9 8
ocen krytyków
Jedz, módl się, kochaj
powrót do forum filmu Jedz, módl się, kochaj

Film mi się bardzo podobał i polecam szczególnie paniom bo to raczej kobiece kino :)
Chętnie oglądnęłabym go znowu ,dlatego daje największą ocenę ,

slgosia

No niestety, mam całkowicie odmienne zdanie. Oglądałem ten film z żoną, w połowie filmu nie wytrzymała i stwierdziła, że gorszej szmiry dawno nie widziała. A uwielbia melodramaty. Moje zdanie jest podobne, kicha jakich mało. Szkoda czasu. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
gimi

tu nie chodzi o melodramaty! ten film ma sens, i to ogromny!

Liyah_3

Tak, to istny podręcznik jak stać się modelową, samolubną zołzą, unieszczęśliwiać każdą osobę, dla której cokolwiek znaczysz i do tego mieć jeszcze wszystkich gdzieś. Pewnie o taki sens Ci chodziło, no bo ego autorki tej żałosnej i do tego kłamliwej powieści nie jest niestety w stanie pomieścić niczego więcej.

ocenił(a) film na 10
Dassanar

Do Dassanar
Czy my oglądaliśmy ten sam film ? bo nie rozumiem twojego opisu .
Ja bym opisała to raczej -jak żyć bez obłudy i zgodnie ze sobą . Jak realizować swoje marzenia .

slgosia

No widzisz, bo ja widzę nienormalną osobę, duże dziecko, które nie wie, czego chce od życia i ma w głębokim poważaniu swoich bliskich.

"jak żyć bez obłudy i zgodnie ze sobą"
Cóż, jak dla mnie, to już samo nakręcenie tego filmu i napisanie książki jest obłudą samą w sobie i idiotyczną próbą wytłumaczenia swojego lenistwa i tchórzostwa.

Swoją drogą, gdyby wszyscy, nie daj Boże, zaczęli brać przykład z takiej postawy, jakieś 3/4 małżeństw kończyłoby się rozwodem po niecałym roku, gdy tylko para trafiłaby na pierwszy lepszy kryzys.

ocenił(a) film na 10
Dassanar

no mamy tutaj do czynienia z bardzo dziwnie nastawioną do świata osobą.. wszystko spłycasz i nie wyciągasz głębszych wniosków.

Liyah_3

"no mamy tutaj do czynienia z bardzo dziwnie nastawioną do świata osobą.."
Zauważyłem, że jest o wiele więcej takich osób, bo nie tylko ja mam takie zdanie... ale właściwie niemalże wyszedł Ci komplement.

"wszystko spłycasz i nie wyciągasz głębszych wniosków."
Spłycam? Hmm, nie wiedziałem, że coś może być jeszcze bardziej płytkie od tego wątpliwego dzieła. Ale dobrze, ja powiedziałem przynajmniej część moich argumentów na temat tego filmu. Jestem ciekaw Twoich. Jakich to głębszych wniosków nie wyciągam? Proszę, przedstaw mi, jakie one według Ciebie są, bo na razie, bez urazy, nie podałaś niczego merytorycznego.

ocenił(a) film na 10
Dassanar

"No widzisz, bo ja widzę nienormalną osobę, duże dziecko, które nie wie, czego chce od życia i ma w głębokim poważaniu swoich bliskich."
"samolubną zołzą, unieszczęśliwiać każdą osobę, dla której cokolwiek znaczysz i do tego mieć jeszcze wszystkich gdzieś."

Ta nienormalna Twoim zdaniem osoba rozeszła się z mężem bo przy nim nie rozwijała się ,dusiła się.
Nie widziała przyszłości dla siebie w tym związku .
I chociaż go kochała postanowiła się z nim rozstać ,zostawiła mu wszystko - czy to jest małe poświęcenie ?.
Kogo jeszcze według Ciebie zraniła ?
Młodego aktora z którym miała romans ?
Z czasem młody sam by odszedł do młodszej .
Nie układało im się więc nie chciała tego dłużej ciągnąć.
Następnie - główna bohaterka pomogła kobiecie na Bali ,która nie miała domu .
Zebrała pieniądze dla niej - to jest według Ciebie samolubna zołza?

Podoba mi się ten film bo mówi o spełnianiu swoich marzeń , decyzjach trudnych ale jak ważnych .Trzeba też myśleć o sobie bo czym jest życie bez miłości i radości życia .
Sam tytuł mówi "Jedz, módl się, kochaj "
to trzy podstawowe wartości " wiara ,nadzieja, miłość "
i "dobre jedzenie" dla przyjemności i dla ciała .

slgosia

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź - postaram się zrobić to samo.

"Ta nienormalna Twoim zdaniem osoba rozeszła się z mężem bo przy nim nie rozwijała się ,dusiła się."
Nawet nie próbowała czegoś z tym zrobić, zamiast popracować nad swoimi problemami i chociaż spróbować się z tym uporać, tylko od tego uciekła - poszła po najmniejszej linii oporu.

"I chociaż go kochała postanowiła się z nim rozstać ,zostawiła mu wszystko - czy to jest małe poświęcenie ?."
Tak, i jeszcze jej powinien za to dziękować. Wybacz, ale nie sądzę, żeby mu to zostało zrekompensowane, ale do tego wrócę na końcu mojej wypowiedzi.

"Kogo jeszcze według Ciebie zraniła ?"
Eee, mąż i ten młody facet to mało...?

"Młodego aktora z którym miała romans ?"
Wyobraź sobie, że on też ma uczucia, które można zranić.

"Z czasem młody sam by odszedł do młodszej "
Nie możesz tego stwierdzić.

"Następnie - główna bohaterka pomogła kobiecie na Bali ,która nie miała domu .
Zebrała pieniądze dla niej - to jest według Ciebie samolubna zołza?"
Tak, łatwiej jest rozporządzać nie swoimi pieniędzmi (mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jej podróż została całkowicie sfinansowana przez sponsorów, co w opowieści zostało zgrabnie pominięte?)

A teraz wrócę do pewnej sprawy: mam do Ciebie pytanie, na które mam nadzieję, że mi szczerze odpowiesz - skierowane jest ono właściwie do każdej kobiety, która się zachwyciła tą historią: wyobraź sobie, że masz faceta, z którym jesteś od kilku lat i życia poza nim nie widzisz. Nagle, twój mężczyzna ni stąd, ni zowąd od Ciebie odchodzi, wyjeżdżając gdzieś w celu "znalezienia siebie". Po jakimś czasie ukazuje się jego książka, w której on barwnie opisuje swoje podróże po różnych krajach i o podbojach miłosnych. Nadal byś miała takie samo zdanie? Szczerze wątpię.

ocenił(a) film na 10
Dassanar

po pierwsze ja odpowiadam w temacie o filmie ,nie o książce bo książki nie czytałam .
Twoje odpowiedzi nie przekonały mnie .

A co do pytania ,wszystko zależy od okoliczności i za bardzo ogólnie podałeś przykład .
Jeżeli kończę związek z facetem , rozstajemy się w zgodzie to każdy idzie w swoją stronę i co mnie do jego podbojów miłosnych .


Życie jest za krótkie i każdy idzie drogą jaką sobie sam wybierze .
U każdego są wzloty i upadki ,czasem coś musi się skończyć by mogło się zacząć coś nowego .
Najważniejsze według mnie jest żyć w zgodzie ze sobą .

slgosia

"po pierwsze ja odpowiadam w temacie o filmie ,nie o książce bo książki nie czytałam ."
Ja także książki nie czytałem (dobra, fragmentarycznie) i także opowiadam o filmie.

"Twoje odpowiedzi nie przekonały mnie ."
Nie miałem tego na celu, podałem tylko swoją opinię. Polemika w większości przypadków tak się kończy.
Na pocieszenie, Ty też mnie nie przekonałaś ;)

"A co do pytania ,wszystko zależy od okoliczności i za bardzo ogólnie podałeś przykład .
Jeżeli kończę związek z facetem , rozstajemy się w zgodzie to każdy idzie w swoją stronę i co mnie do jego podbojów miłosnych ."
A jak on odejdzie bez słowa, mimo, że Ty wciąż chcesz z nim być? Przecież nie zawsze od Ciebie zależy, czy związek się kończy, więc jeżeli ja podałem zbyt ogólny przykład, to Ty zbyt konkretny.

"Życie jest za krótkie i każdy idzie drogą jaką sobie sam wybierze .
U każdego są wzloty i upadki ,czasem coś musi się skończyć by mogło się zacząć coś nowego .
Najważniejsze według mnie jest żyć w zgodzie ze sobą ."
Wybacz, ale to tzw. "uniwersalne prawdy", dotyczące bardzo wielu filmów, więc niewiele wnoszą do tematu, zresztą nie o tym przecież mówiłem.

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Dziecko by nie próbkowało się dowiedzieć o sens życia i możliwość odnalezienia siebie. A robiła to po to, żeby właśnie nie krzywdzić bliskich i nie robić więcej życiowych błędów. Człowiek nieszczęśliwy z takiego powodu tylko drugiego zaraża takimi negatywnymi odczuciami, więc chyba byłaby nieodpowiedzialna oszukując swojego partnera będąc z Nim na siłę. Widocznie też czuła, że związku w którym była nic już nie uratuje, w przeciwnym razie jestem przekonana, żeby walczyła. Tak więc Twoje statystyki są absurdalne, ponieważ w tym przypadku nie mieliśmy do czynienia z błahym problem i pierwszym lepszym kryzysem, któremu wystarczyłoby tylko kilka wizyt u psychoanalityka.

ocenił(a) film na 8
uwieziona

Co do Twojego pytania, to jesteś w błędzie, bo jeśli opisujesz analityczną sytuację, to Ona nie miała "wiele podbojów miłosnych", tylko jednego faceta którego znalazła i który był dla Niej tą jedyną, prawdziwą miłością. A to zasadnicza różnica. Ale masz w sumie rację, gdyby to był facet, to pewnie by było pełno tych podbojów. W końcu różnimy się zasadniczo w podejściu do seksu.

uwieziona

"Dziecko by nie próbkowało się dowiedzieć o sens życia i możliwość odnalezienia siebie."

Jaki sens życia?! To był pretekst do ucieczki przed problemami.

"A robiła to po to, żeby właśnie nie krzywdzić bliskich i nie robić więcej życiowych błędów. "

Aha, czyli twierdzisz, że nikogo nie skrzywdziła? A to dopiero ciekawa teoria ;p

"Widocznie też czuła, że związku w którym była nic już nie uratuje, w przeciwnym razie jestem przekonana, żeby walczyła."

Właśnie chodzi o to, że nawet nie próbowała walczyć, bo jest zwykłym rozpieszczonym tchórzem.

"Tak więc Twoje statystyki są absurdalne, ponieważ w tym przypadku nie mieliśmy do czynienia z błahym problem i pierwszym lepszym kryzysem, któremu wystarczyłoby tylko kilka wizyt u psychoanalityka."

Tylko ja właśnie zmierzam do tego, że to BYŁ pierwszy lepszy problem, od którego uciekła.

"Co do Twojego pytania, to jesteś w błędzie, bo jeśli opisujesz analityczną sytuację, to Ona nie miała "wiele podbojów miłosnych", tylko jednego faceta którego znalazła i który był dla Niej tą jedyną, prawdziwą miłością."

Hello! Pobudka, w samym filmie miała 3 facetów xD

"Ale masz w sumie rację, gdyby to był facet, to pewnie by było pełno tych podbojów. W końcu różnimy się zasadniczo w podejściu do seksu"

Po pierwsze, powtarzam, że w sammy filmie miała więcej nić jednego faceta. Po drugie, to są bezsensowne stereotypy. Zarówno facet, jak i kobieta może zdradzać i mieć w cholerę partnerów - to kwestia charakteru.


Zresztą mam nadzieję, że wiesz, że sytuacja, w której kobieta tak fajnie podróżuje sobie po świecie jest w zasadzie niemożliwa - autorka została zasponsorowana, więc należy brać to pod uwagę.

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Pod pretekstem by podróżowała w taki a nie inny sposób i próbowała wytłumaczyć bliskim swój pkt widzenia i odnaleźć w Nich zrozumienia? Miałaby to gdzie i by po prostu wyjechała byle gdzie, nie mówiąc nic, albo niewiele. Chyba za bardzo patrzysz na problem, pod kątem autopsji. W to już nie wnikam, ale rozumiem.
Nie powiedziałam tego. Skrzywdziłaby dużo bardziej, tkwiąc na siłę gdzieś, skąd chciała się za wszelką cenę wyrwać. Okłamując bliskich i samą siebie. Wybrała mniejsze zło. Może się to wydawać egoistyczne, ale paradoksalnie właśnie to nie jest egoizm (a jak już, to nie do końca).
Nie próbowała bo są takie rzeczy, z którymi się nie wygra i problemy, których się nie przeskoczy. Widocznie była tego na tyle pewna, że nie próbowała. Takie dawanie komuś nadziei w stylu "choć, spróbujemy to zwalczyć" jest czymś okrutnym w momencie, kiedy osoba robi to tylko w imię "żeby nie było że nie spróbowałam choć i tak decyzję już podjęłam". Z takim nastawieniem nawet przy cieniu tej szansy na wygranie by nic z tego nie wyszło. Tak przynajmniej wnioskuję z tego, jak mogła do tego podchodzić. Osobiście zawsze walczę do końca, ale widocznie są w życiu takie sytuacje, kiedy mamy do czynienia z bardzo rzadkim wyjątkiem.
Wierz mi, to nie był pierwszy lepszy problem. Sytuacja w której Twoje życie to wegetacja, kiedy nic nie czujesz do swojego partnera, a przynajmniej nic poza sentymentem i sympatią, kiedy nie widzisz sensu życia i dusisz się w świecie, w którym żyjesz-to jest cholernie duży i poważny problem. Czasem da się to pokonać w taki, czasem w inny sposób a czasem w ogóle. Na szczęście osobiście tego nigdy w życiu nie doświadczyła, ale mogę sobie to wyobrazić.
Chodziło mi o kwestię już po zerwaniu ze swoim chłopakiem. Poza tym, 3 to niby dużo? W porównaniu ze średnią facetów? A ile Ty miałeś kobiet? Hipokryzja?;) Też tak uważam i to nie jest kwestia stereotypów (może trochę), ale jeśli by zrobić badania i wziąść pod uwagę kobiece nastawienie do seksu i kwestię emocjonalności a męskie, to mimo wszystko mogę się założyć, że większość kobiet w związkach jest zdradzanych, niż facetów. Nie mówię, że kobiety nie zdradzają, że nie potrafią być gorsze od facetów. Ale chodzi mi o większość.
No to oczywiste, aczkolwiek popatrz w jakich warunkach mieszkała, szczególnie na początku. Do tego nie trzeba mieć aż tyle kasy (głównie kwestia przelotu i wyżywienia). Na miejscy poruszała się najtańszym środkiem transportu (rowerem)-odchodzi kasa na OC i paliwo+ewentualne naprawy lub na bilety.

uwieziona

"Chyba za bardzo patrzysz na problem, pod kątem autopsji. W to już nie wnikam, ale rozumiem."

Nie wiem, jak inaczej mam patrzeć - chesz powiedzieć, że mam im na słowo uwierzyć, że coś takiego ma rację bytu...?

"Nie próbowała bo są takie rzeczy, z którymi się nie wygra i problemy, których się nie przeskoczy. Widocznie była tego na tyle pewna, że nie próbowała."

Pytanie: no to po co się żeniła, skoro potem tak nagle uznała, żę W OGÓLE nie ma szans. Dla mnie to bzdura i tyle - mogła spóbować, ale tego nie zrobiła, bo uznała, że to dla niej zbyt wielki wysiłek.

"Poza tym, 3 to niby dużo? W porównaniu ze średnią facetów?"

Po pierwsze: rzucenie 2 na 3 facetów to dużo. Po drugie: co ma do tego średnia facetów (i kobiet więc też, nie bądźcie takie niewinne;p)?

"A ile Ty miałeś kobiet? Hipokryzja?;)"

Do tej pory fajnie się gadało i mam nadzieję, że tak pozostanie. Prosiłbym, abyś nie wciskała do tej dyskusji kwestii życia prywatnego, bo to bardzo brudna zagrywka, zwłaszcza, że nie masz pojęcia kim jestem i jaki jestem.

Mogę Ci tylko powiedzieć, że nie jestem hipokrytą, bo ma szacunek do kobiet - to ci musi starczyć.

"No to oczywiste, aczkolwiek popatrz w jakich warunkach mieszkała, szczególnie na początku. Do tego nie trzeba mieć aż tyle kasy (głównie kwestia przelotu i wyżywienia). Na miejscy poruszała się najtańszym środkiem transportu (rowerem)-odchodzi kasa na OC i paliwo+ewentualne naprawy lub na bilety."

Chodzi mi o to, że została zasponsorowana przez wydawnictwo ;p

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Chodziło mi o to, że bardzo możliwe, że w swoim życiu jakaś kobieta potraktowała Cię podobnie, jak bohaterka filmu. Nie napisałam tego złośliwie, tylko tak mi się wydaje.
Poddajesz pod wątpliwość logiczne i oczywiste rzeczy...przecież nikt nie jest jasnowidzem a problemy potrafią pojawić się w różnym okresie czasu.
Czyli miała być z tym pierwszym, żeby uniknąć rzucenie kogokolwiek i być do końca życia nieszczęśliwa w imię altruistycznego trwania w nieszczęściu na siłę? Ty nigdy nie rzuciłeś żadnej kobiety? Nie bądź hipokrytą. Nie zrobiłam tego złośliwie i dobrze o tym wiesz. Chciałam Ci coś pokazać. Nie wiem jaki jesteś-masz rację, ale na pewno nie jesteś taki czysty i nieskazitelny (widać tym bardziej po reakcji). A od kobiet tego oczekujesz. Zastanów się nad tym, bo rozmowa ze ścianą (bez urazy) jest średnio przyjemna i sensowna. I nie o szacunku tu mowa.
No wiem. Każdy by chciał takiego sponsora:) Ale skoro Jej dali tyle kasy, to skąd wybieranie jednych z najgorszej warunków do egzystencji?

uwieziona

"Nie napisałam tego złośliwie, tylko tak mi się wydaje."

Brzmiało złośliwie.

"Ty nigdy nie rzuciłeś żadnej kobiety? "

Owszem, ale się z nią wcześniej nie ożeniłem, nie założyłem z nią domu itd - nie możesz mnie z nią porównywać, bo ja nigdy nie zdecydowąłem się na taką odpowiedzialność (jeszcze) i zerwanie znajomości na etapie chodzenia ze sobą jest czymś absolutnie normalnym i nie ma w tym nic złego, więc pod tym względem nie mam sobie nic do zarzucenia.

W tak poważnych kwestiach tchórzostwo jest w mom przekonaniu niewskazane trzeba się było nie żenić.

"(widać tym bardziej po reakcji)"

To Twoja reakcja jest... dziwna. No wiesz, ja nigdy nie powidziałem, że jestem nieskazitelny - popełniam mnóstwo błędów w życiu i jestem tego świadom. Ale powiedz - czy skoro ja też popełniam błędy, to nie wolno mi już krytykować nikogo...? Bo tak w mom przekonaniu wynika z tego, co napisałaś.

Chyba już czas powoli kończyć tę dyskusję, bo stopniowo zaczyna się ona przeradzać w kolejną typowo filmwebową kłótnię, gdzie ludzie zmiast rozmawiać o filmie, przechodzą do personalnych wycieczek i za parę postów u nas też do tego dojdzie. Nie podoba Ci się, że gadasz ze ścianą? Nie dziwię Ci się, bo ja mam dokładnie takie samo wrażenie o dyskusji z Tobą xD

Pogadaliśmy, daliśmy swoje opinię i chyba wystaczy. Ja uważam, że ta kobieta jest samolubną, tchóżliwą i bezmyślną suką, która do tego zarabia na swojej intymnej sytuacji (jak się czuje jej mąż, który widzi, jak jego życie prywatne i traumatyczne przeżycia są wystawone na sprzedaż...?) i tak tłumaczy to, że jest zwykłą szmatą, co w świecie naszego nihilizmu moralnego łatwo się przyjmuje.
Ty masz inne zdanie i w porządku, a sądzę, że dalsza dyskusja jest już bezcelowa, bo zaczniemy powtarzać nasze argumenty, dodając przy tym obelgi - chyba, że masz coś jeszcze do powiedzenia, to chętnie przeczytam, ale nie widzę przyszłości już w tej dyskusji ;p

ocenił(a) film na 8
Dassanar

To przepraszam.
Tutaj masz rację, popełniła duży błąd wychodząc za mąż. Ale być może nie wiedziała pewnych rzeczy wcześniej, być może nie odczuwała wcześniej tego,co potem, być może miała nadzieje, że to tylko stres przedślubny, być może niesłusznie zignorowała ważne przesłanki. Tego się nigdy nie dowiemy, możemy tylko domniemywać.
Nie porównuje, tylko chciałam ustalić pewne fakty. Ale z 2 strony myślisz, że jak ktoś Cię zostawi przed ślubem to mniej boli? Jak ktoś Cię zostawi będąc z Tobą w "zwykłym" związku, to mniej boli? Uważasz, że zadawanie komuś takiego bólu jest normalne? Też zależy, jak się zrywa i w jakiej sytuacji. Wiem, że czasem nie ma innego wyjścia i wtedy to powiedzmy normalne i też o tym wcześniej mówiłam. Tylko dla mnie ta normalność jest najwyraźniej zupełnie inna, niż dla Ciebie. Aczkolwiek mogę się jak najbardziej mylić.
Nie to miałam na myśli. Chodzi mi o to, że tak objeżdżasz bohaterkę filmu, jakby powiedziała tym 2 facetom spadaj, znudziłeś mi się a swoim przyjaciołom "jadę sobie gdzieś, nie szukajcie mnie i nie mam zamiaru się z Wami kontaktować". A Ona postąpiła zupełnie inaczej a Twoja reakcja była taka, jakbyś przez swoje irracjonalne trochę życzeniowe rozwiązania, chciał kogoś skazywać na trwanie w związku na siłę a sam rzuciłeś co najmniej jedną kobietę i uważasz to za normalne, tak jak wcześniej przypuszczałam. Stąd moja reakcja i domniemanie kreowania się na świętego, który może a inni nie. Rozumiesz o co mi chodzi?
A krytykować jak najbardziej możesz, ale moim zdaniem Twoja krytyka była dalece przesadzona na to, co zrobiła bohaterka filmu.
Ja nie mam zamiaru się kłócić, tylko wytłumaczyć swój pkt widzenia. Czasem tylko użyje po prostu ostrzejszych słów, ale nie dla idei złośliwości. Daleko mi do tego widząc, że mimo zasadniczej różnicy Naszych zdań, przez co nie możemy się porozumieć jesteś kulturalną osobą a bardzo to cenię. Szczególnie, że niestety kultura jest tutaj gatunkiem na wymarciu. A za ścianę przepraszam, trochę przesadziłam. Po prostu staram się jak mogę, żeby wytłumaczyć co mam na myśli i ciągle trafiam na to samo.
Nie nazywaj Jej tak, bo to już o kulturze nie świadczy. Chociaż skoro tak głęboko wierzysz w swoje przekonania, to mogę ta reakcję jakoś zrozumieć. Ale przekleństwa są tu niepotrzebne. A co miałeś na myśli odnośnie tego zarabiania na nieszczęściu męża?? Nic takiego nie kojarzę. No ja obelg żadnych nie używałam i nigdy nie używam, chyba że ktoś mnie sprowokuje. Ale tutaj nie widzę żadnych powodów.

uwieziona

"Ale z 2 strony myślisz, że jak ktoś Cię zostawi przed ślubem to mniej boli? "

Nic o bólu nie mówiłem, tylko o zobowiązaniu - przysięga małżeńska nie bez powodu nazywana jest przysięgą i w mojej opinii to nie tylko kwestia wyznania.

"A Ona postąpiła zupełnie inaczej a Twoja reakcja była taka, jakbyś przez swoje irracjonalne trochę życzeniowe rozwiązania, chciał kogoś skazywać na trwanie w związku na siłę a sam rzuciłeś co najmniej jedną kobietę i uważasz to za normalne, tak jak wcześniej przypuszczałam. "

Kurczę, a jak kobieta mnie rzuca, to już ok jest ;p? Dla Twojej wiadomości: NIGDY nikogo nie rzuciłem "ot tak" - po prostu nie wyszło i każdy to rozumiał. Za normalne uważam zerwanie ze sobą, gdy się z kimś spotyka (to chyba oczywiste, nie sądzisz? Bo w innym przypadku nastolatkowie musieliby brać ślub z pierwszym chłopakiem/dziewczyną ;p). Ślub to zobowiązanie na całe życie. O to mi chodziło, więc chyba to teraz Ty mnie średnio zrozumiałaś.

"A krytykować jak najbardziej możesz, ale moim zdaniem Twoja krytyka była dalece przesadzona na to, co zrobiła bohaterka filmu. "

No widzisz, a moim zdaniem moja krytyka jest bardzo adekwatna.

" Czasem tylko użyje po prostu ostrzejszych słów, ale nie dla idei złośliwości. "

Dobrze to rozumiem, bo mam tak samo. Ale wiesz, na tym forum 3/4 rozmów to kłótnie, więc tutaj stałem się bardziej przezorny, więc przeważnie staram się wyprzedzić możliwą bezsensowną kłótnię zanim się rozpocznie, a jako, że Cię pierwszy raz tu widzę, więc...

"Chociaż skoro tak głęboko wierzysz w swoje przekonania, to mogę ta reakcję jakoś zrozumieć."

Zgadłaś.

"Ale przekleństwa są tu niepotrzebne. "

A kto tu przeklina...? Wyzywanie to co innego. Dla przykładu: jak ktoś dla mnie jest idiotą i tak się zachowuje, to nazywam go adekwatnie do zachowania.

"A co miałeś na myśli odnośnie tego zarabiania na nieszczęściu męża?? Nic takiego nie kojarzę. "

Więc wyjaśnię Ci to przystępniej: facet jest załamany po stracie ukochanej kobiety, a tu zonk: książka, a potem film ukazujący jego życiową porażkę (czyja wina to nieważne, rozwód jest zawsze porażką) stają się bestsellerem - fajne uczucie, co?. Jak trzeba być moralnie zepsutym, żeby wykorzystywać swoje najintymniejsze życiowe sytuacje, żeby na tym zarobić?!!!

ocenił(a) film na 8
Dassanar

No dobrze, ale jeśli ktoś jest w związku niemałżeńskim i takiej przysięgi nie złożył, to również jest zobowiązany do bycia człowiekiem i ludzkiego traktowania partnera, czyli dbałość o to, aby go nie ranić. Papierek tu nic nie zmienia.
A czy ja coś takiego powiedziałam? Oczywiście, że też nie jest ok. Wszystko też zależy od przyczyny/czyn i rodzaju postępowania. No to ok. Myślałam, że masz coś innego na myśli, bo tak to zabrzmiało. po prostu nie jest to delikatnie mówiąc normalne, kiedy się to robi od tak, ale to już ustaliliśmy. Papierek wg mnie nic nie zmienia, bo z taką samą należytą formą i szacunkiem należy się z 2 człowiekiem rozstawać, jeśli się z nim jest, czy w małżeństwie czy bez. Chyba że na to nie zasługuje, bo i takie sytuacje bywają. Ale tu Nasze nieporozumienie wynika chyba już z wiary, tak to odczuwam, że chyba jesteś katolikiem, stąd trochę inne podejście do kwestii małżeństwa. Ja do małżeństwa mam duży szacunek (żeby nie było), ale jesteś agnostyczką stąd też brak u mnie takiego czysto katolickiego podejścia w 100%
Ok, rozumiem i staram się to uszanować.
Rozumiem Cię doskonale, bo mam to samo właśnie:) Mnie się nie musisz obawiać. Jeśli ktoś sobie mocno nie zasłuży czy też mnie dosadniej nie wkurzy, to staram się zachowywać jak najbardziej kulturalnie, tak jak mam w zwyczaju. Ale na głowę sobie też nie można dać wejść niekiedy, bo tutaj w tej dżungli boleści by się zginęło;) Niestety te 3/4 o właśnie najprawdopodobniej właściwa diagnoza.
No ok, ale bez przesady. Jedziesz po Niej jak po łysej kobyle.
A do tego tematu pijesz... więc nie zarejestrowałam faktu, że bohaterska jakąś książkę napisała. Widocznie za bardzo byłam skupiona na innych aspektach filmu. Ale nawet jeśli, to przeczytałeś ją, że wiesz co w niej dokładnie jest na każdej stronie i w jakim kontekście?;) Bo nie kojarzę, żeby to jakiś bohater filmu przytaczał.

uwieziona

"No dobrze, ale jeśli ktoś jest w związku niemałżeńskim i takiej przysięgi nie złożył, to również jest zobowiązany do bycia człowiekiem i ludzkiego traktowania partnera, czyli dbałość o to, aby go nie ranić. Papierek tu nic nie zmienia."

Ależ oczywiście, jedno nie wyklucza drugiego. Inna sprawa, małżeństwo to (przynajmniej dla mnie) zobowiązanie na całe życie.

"Ale tu Nasze nieporozumienie wynika chyba już z wiary, tak to odczuwam, że chyba jesteś katolikiem, stąd trochę inne podejście do kwestii małżeństwa."

Trafiłaś w sedno.

"Ale na głowę sobie też nie można dać wejść niekiedy, bo tutaj w tej dżungli boleści by się zginęło;) Niestety te 3/4 o właśnie najprawdopodobniej właściwa diagnoza."

Heh, nawet już nie zliczę, ile razy próbowałęm być kulturalny tutaj i mnie i tak wyzywano od debili, czy innych frajerów ;p

"No ok, ale bez przesady. Jedziesz po Niej jak po łysej kobyle."

Zwyczajnie czuję po prostu obrzydzenie do kobiety, która świadomie, od początku zarabia na własnym nieszczęściu.

"A do tego tematu pijesz... więc nie zarejestrowałam faktu, że bohaterska jakąś książkę napisała. Widocznie za bardzo byłam skupiona na innych aspektach filmu. Ale nawet jeśli, to przeczytałeś ją, że wiesz co w niej dokładnie jest na każdej stronie i w jakim kontekście?;) Bo nie kojarzę, żeby to jakiś bohater filmu przytaczał."

Chodzi mi o sam fakt jak się czuje facet, który zdaje sobie sprawę, że jego była napisała książkę "jak to fajnie, że go rzuciłam" i jego życie jest znane milionom ludzi.

ocenił(a) film na 8
Dassanar

No tak jest to zobowiązanie. Ale czy nie uważasz, że jeśli odczuwasz, że w związku męczysz się z 2 osobą, że to już nie to i coś się wypaliło, że nie jesteście szczęśliwi i tylko się męczycie, to czy nie lepiej wziąć rozwód w zgodzie i się dalej spotykać, zamiast doczekać kompletnego rozkładu i takiej awantury, której jeszcze na nieszczęście świadkami będą dzieci i która doprowadzi do bardzo burzliwego i bolesnego rozwodu?
W takim razie różnica zdań w pewnych kwestiach są naturalne.
Wiesz, mówi się, żeby nie zniżać się wtedy do takiego poziomu, ale czasem aż palce świerzbią;)
No nie od początku, bo taka wcześniejsza świadomość nie pozwoliłaby Jej wziąć ślubu i decydować się na związek.
Jeżeli książka byłaby napisana w takim znaczeniu, przekazująca takie przesłanie i mająca taki charakter, to całkowicie się z Tobą zgadzam.

uwieziona

"No tak jest to zobowiązanie. Ale czy nie uważasz, że jeśli odczuwasz, że w związku męczysz się z 2 osobą, że to już nie to i coś się wypaliło, że nie jesteście szczęśliwi i tylko się męczycie, to czy nie lepiej wziąć rozwód w zgodzie i się dalej spotykać, zamiast doczekać kompletnego rozkładu i takiej awantury, której jeszcze na nieszczęście świadkami będą dzieci i która doprowadzi do bardzo burzliwego i bolesnego rozwodu?"

Sęk w tym, że ona nawet nie próbowała się zastanowić, czy aby ten rozwód nie jest złą decyzją, tylko stwierdziła "Aha, spoko, jest źle, to wszystko rzucam". W małżeństwach bywały większe kryzysy i jakoś pary z tego wychodziły. Nie mówię, że i oni by wyszli - chodzi mi o to, że ludzie są omylni i często popełniają błędne decyzje, a także osądy - ciężko im i stwierdzają, że nie da się nic zrobić, spróbować choć pomyśleć: "czy nie mogłabym/mógłbym jednak jeszcze zobaczyć, co się da zrobić...?". W końcu z jakiegoś powodu ona za niego wyszła, prawda?
Wiesz, serio, żaden dłuższy związek nie jest bezstresowy - w najlepszych są momenty zwątpienia i bólu i mam wrażenie, że autorka nie bardzo zdawała sobie sprawę (albo też nie chciała tego robić z czystego lenistwa i strachu przed obowiązkami), na czym to polega i spodziewała się prostego i bezbolesnego procesu. Naprawdę, gdyby realnie brać z niej przykład, obecnie ponad połowa małżeństw by się rozpadała po pół roku ;p

"Wiesz, mówi się, żeby nie zniżać się wtedy do takiego poziomu, ale czasem aż palce świerzbią;)"

Wiem, o czym mówisz ;p

"No nie od początku, bo taka wcześniejsza świadomość nie pozwoliłaby Jej wziąć ślubu i decydować się na związek. "

Naturalnie, ja mówię o tym, co się stało po rozwodzie. Sponsorzy dali jej kasę na "wycieczkę" i opisanie jej, więc oczywistą sprawą jest, że była pisana pod publiczkę, żeby się lepiej sprzedać, co sprawia, że cała ta historia nie ma dla mnie grama wiarygodności.

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Wiadomo, ja też jestem za tym, żeby zawsze starać się walczyć, ale nie wiemy, co siedziało w głowie głównej bohaterki, jakie miała myśli, ile czasu/ile razy próbowała i co tak naprawdę czuła dlatego uważam, że nie należy Jej tak radykalnie osądzać. Jasne, że problemy mają różne rozmiary i są czasem nieuniknione, podobnie jak docieranie się. Ale czasem pewne problemy rangą przerastają te, z którymi da się coś zrobić i też powody, dla których się wzięło ślub z dana osobą nie są w stanie wygrać z problemami. Są to rzadkie sytuacje, ale czasem występują i przerastają nas na tyle, że nie jesteśmy w stanie walczyć. Wtedy można też na to coś zaradzić, ale różnie z tym bywa. Są różne problemy, ludzie charakteryzują się różnym usposobieniem i cechami, wartościami i nie da się wszystkiego wrzucić do jednego worka.
Jasne, że kryzysy bywają większe, ale skąd wiesz jaki ten naprawdę był? Sprawa była bardzo złożona (przynajmniej na taką wyglądała) i nie znamy do końca wszystkich przyczyn problemów i ich złożoności. Film przedstawił tylko zarys czegoś, co mogło być bardzo głębokie i co właśnie mogło być przyczyną bezradności bohaterki i Jej depresji (lub czegoś pokrewnego). Także raczej to nie było takie proste, jakie to pojmujesz. Jeśli jednak Jej postawa była taka, jak to określasz i Jej założenia, to rzeczywiście Jej zachowanie jest infantylne, egoistyczne i podłe. Jednak nie wiemy, jak było na prawdę i który z Nas ma rację. No nie wierzę (zakładając moją wersję), że te wszystkie małżeństwa mają tak poważne i złożone problemy jak Ona.
Nie zarejestrowałam jakoś faktu. A to w filmie bohaterka dostała kasę na podróż i w zamian miała opisać swoje życie prywatne i Jego historię, czy swoją podróż?

uwieziona

Mówisz, że nie wiemy, jak to naprawdę było. Po części masz pewnie rację. Ale zobacz: zacznijmy od tego, że skoro tak jest, to film i książka zostały porządnie schrzanione, bo pokazały część prawdy, z której wynika (z mojej perspektywy, a także wielu jeszcze osób), że to nawet nie był złożony problem, tylko po prostu szybka, egoistyczna decyzja, bo nasza "królowa" nie chciała się napracować, tylko pojeździć po świecie. Drugą kwestią jest to, że ta kobieta wydając tą książkę, a potem film na jej podstawie, automatycznie i świadomie (a przynajmniej powinna) wystawia się na osąd. Brutalne, ale prawdziwe. Pomijam już fakt, że w tej chwili moje domysły mają taką samą wartość, jak Twoje ;p

"Nie zarejestrowałam jakoś faktu. A to w filmie bohaterka dostała kasę na podróż i w zamian miała opisać swoje życie prywatne i Jego historię, czy swoją podróż? "

A widzisz, i tu jest główny punkt programu. To, że ona dostała kasę od sponsorów, nie jest wspomniane ani w książce, ani w filmie, tylko mimochodem rzucone gdzieś w eter przez twórców, kiedy opowiadali o powstawaniu tego wszystkiego. Rzecz w tym, że w powieści i w jej ekranizacji zastosowano ciekawy chwyt marketingowy: nie stwierdzono tam, że bohaterka została opłacona, by napisać książkę i przynieść zyski, ale też tego faktu nie zanegowano. Tylko kto, nie znając tej historii i oglądając film/czytając książkę, się czegoś takiego domyśli...? Nie da się po prostu - sam się tego dowiedziałem przez przypadek. Co, myślisz, że to byłoby tak dobrze sprzedane, gdyby na starcie wszystko rozgłosili i w filmie opisaliby całą transakcję? Nie byłoby tego romantyzmu. A tak całkowita prawda została wspomniana w tak małym stopniu, że większość fanów, po późniejszym dowiedzeniu się tego (zakładając, że się w ogóle dowiedzieli) woleli mimo wszystko wierzyć w tą piękniejszą wersję bez szczegółów, nie chcąc zarejestrować tego, by nie psuć sobie pięknej historii. Sprytne, co? ;p

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Z tego co wiem, książka była tylko o samej podróży, a nie Jej życiu prywatnym, ale mogę się mylić. Co do 2 wątku: A: gdyby była egoistką i kierowały Nią takie cechy i emocje jakie wymieniłeś, to nie przeżywałaby tak Ich problemów i nie walczyła z tym jakiś czas. W rezultacie się poddała z wielu powodów. Przytoczę Ci pewną wypowiedź, jaka została przedstawiona w Jej rozmowie z przyjaciółką:
-Czemu chcesz wyjechać, przecież tu masz wsparcie rodziny, pomoc przyjaciół którzy Cię kochają.
-A co Ty czujesz? Czujesz moją miłość i wsparcie? Nie!. Tu nic nie ma.
Myślisz, że tak mówi i myśli egoistka? Może mieć takie rozważania, wnioski?
Potem rozmawiają dalej i przy końcu dialogu Jej przyjaciółka się pyta: Co się dzieje między Tobą a Davidem? Co sugeruje, że wie, że złość, frustracja, przygnębienie, ambiwalentność i żal Jej przyjaciółki bierze się z tego, że przeżywa to, co dzieje się w Jej związku. Myślisz, że osoba egoistyczna, stawiająca tylko na siebie przejmowała by się tym? Mało tego, popadła w depresję? Co świadczy przecież o cechach skrajnie różnych od egoizmu, szczególnie przez pryzmat wydarzeń w filmie i Jej zachowania.
Co do ostatnich wypowiedzi pierwszego akapitu to poukładajmy to: czyli ktoś napisała książkę a reżyser ją pokazał na ekranie tworząc film tak? To jaki to ma związek z fikcyjną bądź co bądź bohaterką filmu??
Właśnie tak myślałam, mimochodem rzucone a Ty bierzesz to bez obrazy za prawdę objawioną...Do pozostałej treści się odniosę, kiedy ustalimy pewne fakty, bo chyba mam chwilowe zaćmienie umysłu i nie do końca rozumiem historię z książką dlatego proszę, żebyś mi to jakoś łopatologicznie wytłumaczył, bo osobiście nie są mi znane żadne konkretne informacje na ten temat.

uwieziona

Żeby nie było, że zdecydowałem się odpowiedzieć czarującej koleżance Edith, a Tobie nie: idę teraz na zajęcia, więc nie mam czasu na takie rozkminianie - odpowiem późniejszym wieczorem i postaram się wytłumaczyć Ci to najdokładniej jak tylko potrafię.

Pozdrawiam :)

P.S. W poście odpowiadającym Edith napisałem coś o psychologii - od razu poprzedzam ewentualne roszczenia i mówię, że chodzi mi raczej o tzw. ekspertów z telewizji na przykład, a nie o specyfikę tego kierunku, zwłaszcza, że sam się przez chwilę zastanawiałem, czy tam nie iść ;p

uwieziona

"Z tego co wiem, książka była tylko o samej podróży, a nie Jej życiu prywatnym, ale mogę się mylić."

Jej podróż jest silnie związana z życiem prywatnym, więc niezależnie od treści przewodniej jedno z drugim się łączy.

"Myślisz, że osoba egoistyczna, stawiająca tylko na siebie przejmowała by się tym? Mało tego, popadła w depresję? Co świadczy przecież o cechach skrajnie różnych od egoizmu, szczególnie przez pryzmat wydarzeń w filmie i Jej zachowania."

Widzisz, moim zdaniem powinna mimo wszystko spróbować coś naprawić, pomyśleć, porozmawiać z mężem i ewentualnie spróbować mu wytłumaczyć, co jest źle, żeby on to naprawił. No bo coś tu jest dziwnego - skoro zdecydowała się na tak ważne zobowiązanie, to chyba jednak to chyba tak zupełnie nie wyparowuje ot tak. Bo uważam, że przysięga małżeńska jest ważna nie tylko przez wzgląd na czyjąś religię, bo nie bez powodu umownie jest nazwana zgodnie przez wszystkich przysięgą - to jest honorowe obiecanie komuś, że będzie się przy kimś trwać do końca życia i uważam, że jak ktoś nie podziela tego, niech się zwyczajnie nie żeni - na to samo wyjdzie przy rozstaniu, tylko z mniejszym hukiem.

No chyba, że ona nie miała wtedy takiej świadomości, to już inna sprawa.

" (...)czyli ktoś napisała książkę a reżyser ją pokazał na ekranie tworząc film tak? To jaki to ma związek z fikcyjną bądź co bądź bohaterką filmu? "

Chyba to pytanie jest dobre, aby odnosząc się do niego, wyjaśnić Ci tą historię z książką. To nie jest tak, że ona sobie to napisała, bo miała natchnienie. Chodzi o to, że pewien wydawca opłacił jej te wszystkie podróże, które odbyła (miała chyba rok czasu na to, o ile pamiętam) i tak właśnie powstało to dzieło i, jak zapewne wiesz, ekranizacja została napisana na podstawie tej ksiązki. Ile w nim prawdziwości? Ciężko powiedzieć, bo przecież została ona napisana dla celów komercyjnych, a w takich przypadkach prawda jest drugorzędna.

"Właśnie tak myślałam, mimochodem rzucone a Ty bierzesz to bez obrazy za prawdę objawioną..."

j.w.

BTW. Na Stopklatce jest ciekawa recenzja tego filmu, z czystej przyzwoitości nie dam linka, ale jako, że jest ona tylko jedna, nie powinno być problemów z jej odnalezieniem

ocenił(a) film na 8
uwieziona

uwięziona@ nie masz wrażenia że twój adwersarz w tym temacie nie ocenia bohaterki filmu tylko kogoś z własnego otoczenia? Kogoś, komu nie potrafił wybaczyć, że pozwolił sobie na własne decyzje pomijające jego zdanie? Na takim etapie ten film jest ścianą dla takiej osoby. Pozostaje żonglerka słowna i spekulowanie...

ocenił(a) film na 8
Edith_filmweb

Co Wy macie z tą małpą (@)?? Tak i sugerowałam to wcześniej. Też tak myślę. Ale przyjemnie się dyskutuje z kimś, nawet takim, ale kulturalnym. Różnica zdań wtedy nie przeszkadza. A o to tutaj strasznie ciężko, czyli o dyskusję bez bezsensownych wyzwisk i ubliżania komuś na siłę, żeby tylko polepszyć sobie samopoczucie, lub uwypuklić ego. Poza tym, bardzo dobrze go rozumiem i Jego przesadzoną reakcję, niestety rozumiem bardzo dobrze.

Edith_filmweb

Tak, po prostu świetnie. Dziękuję za tą jakże bogatą ocenę mojej osobowości. Zakładam, że już wszystko o mnie wiesz i znasz historię moich związków, itd.
Niestety, muszę Cie rozczarować - pudło, co zrobić ;p

"Ma inne zdanie niż ja, to musi mieć jakieś traumatyczne przeżycia, bo racji mieć nie może. I w żadnym wypadku nie ocenia już bohaterki!" - bardzo wygodne myślenie.

Tylko wiesz, równie dobrze ja mógłbym powiedzieć Uwięzionej, że rozmawia się z nią jak ze ścianą (czytaj: ma inne zdanie i nie da się jej przekonać), wiec sama musiała zrobić to, co bohaterka.

Na przyszłość polecam wybranie się na kierunek psychologii - oni uwielbiają takich ludzi dorabiających własne teorie na potrzebę chwili. Ewentualnie jak się nie uda, to może agencja detektywistyczna, albo po prostu tworzenie scenariuszy seriali o tej tematyce.

ocenił(a) film na 8
Dassanar

Muszę cię pochwalić za ekwilibrystykę z jaką poruszasz temat, bo godna jest analizy moczu. Co za dokładność, wypunktowanie wszystkich czynników... Polecam powtórne obejrzenie filmu, może wtedy zauważysz w jakiej sytuacji Liz podjęła decyzje o rozwodzie, może tym razem jad nie zaleje ci oczu. Rozumiem, że do pewnych rozważań potrzebne jest doświadczenie życiowe, ale nie martw się, z czasem go nabędziesz. Pozdrawiam, oczywiście czarująco...

Edith_filmweb

Mam nadzieję, że szukając jadu na mojej twarzy, dostrzegasz także ten na własnej (szczególnie ciekawy jest ten iście naukowy fragment o analizie moczu, wykazujący Twoją wysoką kulturę osobistą, bystrość i intelekt). Żałosne i przykre, że nie potrafiąc najwyraźniej odpowiedzieć na moje rzeczowe argumenty i ewentualnie przyłączyć się do dyskusji, wznawiasz swoje personalne wycieczki rozpoczęte Twym poprzednim poście.

O nie, Moja Droga, tak dyskutować nie będę. Znajdź sobie lepiej jakiegoś innego frustrata, który, tak jak Ty, jest znudzony swym życiem (ja też mogę się pobawić w psychologa - a jak!), bo w moim przekonaniu rozmowa z osobą, która uważa, że posiada jedyną słuszną rację i bezmyślnie opluwa opinię osób mających zupełnie inne poglądy, jest zwykłą stratą czasu, a ja naprawdę mam co robić.
Dlatego też odpowiadam Ci po raz ostatni.

Życzę miłego dnia i pozdrawiam - najbardziej czarująco jak tylko potrafię.

slgosia

Również polecam, warto obejrzeć, aczkolwiek nie do każdego ten obraz dotrze. W głównej bohaterce zobaczyłam siebie, film wspaniały, niesamowicie wzruszający.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones