Często oglądam tylko pierwsze dwadzieścia minut, bo początek jest niepowtarzalny. Nie wiadomo o co chodzi i gdzie czai się wróg. Scena w podziemiach mrozi krew w żyłach itd.
Jest to jeden z najlepszych filmów z gatunku o zombie. Co istotne, to to,że one są drapieżnikami myślącymi, a nie tłem dla psychologicznych gier ludzi normalnych, tak jak w Walking Dead. Bardzo dobrze nakręcony, i ten pies, wierny obrońca i bohater. Miasto opustoszałe, ludzie opuszczeni, jest to temat wielu filmów ostatnio. Być może, my jako ssaki wyczuwamy nadciagajacą katastrofę.
No i Smith. Generalnie jest płytkim aktorem komediowym, ale jakoś tutaj dał czadu. Świetny motyw poetycki z motylkiem, chwyta za serce. Końca też nie spier....i, na szczęście. Zakończenie to mocna strona filmu. Ja muszę przyznać, że ja mam świetną pamięć do filmów, a jeżeli chodzi o ten, nie pamiętałam kompletnie końca. Tylko pierwsze sceny. Nakręcony w 2007, oglądany w 2019. Nie starzeje się. My musimy podejść do tych filmów, jak do zapowiedzi określonej epoki. Nasz gatunek coś przeczuwa. U nas mają być susze i klimat śródziemnomorski. Drzewa schną i przewracają się już teraz, aż zal patzreć.Za 15 lat ludzi dręczyć bedzie brak wody na masową skalę. Uprawy w Polsce zanikną, roślinność się zmieni, poszycie itd. To są zmiany, które nas przetrzebią, system się zapadnie w taki czy inny sposób. Mad Max, to jest film o nas w przyszłości, to są wszystko filmy o nas. Woda to życie. Przyszłe pokolenia mogą dożyć rzeczywistości postapokaliptycznej, bez gwarancji czegokolwiek. Gdy ludzie bedą chodzić po rozsypancyh byle gdzie pieniądzach szukajac drugiego człowieka albo wody.