Przez pierwsze kilkanaście minut oglądania, miałem nieodpartą ochotę do wyłączenia filmu. Zmusiłem się jednak do jego obejrzenia i nie mogę powiedzieć, że żałuję, ale żadnego śladu wartego zapamiętania, film też nie pozostawił. Przedziwny dramat psychologiczny z bardzo ciężką do odbioru wizją reżysera. Druga połowa filmu moim zdaniem znacznie lepsza. Na plus zdecydowanie można zaliczyć także grę aktorską. Świetna drugoplanowa rola Doroty Kolak i całkiem niezła Romy Gąsiorowskiej i Mariusza Ostrowskiego. Rozczarowała mnie bardzo jednak główna bohaterka czyli Małgorzata Buczkowska-Szlenkier.
Przeciętny film, który jak najbardziej zobaczyć można, ale chyba więcej tego typu polskiego filmu widzieć już nie chcę.
Jest to jednak tylko moje zdanie i może według innego widza film ten jest świetny :)
"Przeciętny film, który jak najbardziej zobaczyć można, ale chyba więcej tego typu polskiego filmu widzieć już nie chcę."
idealnie to ująłeś.
Naprawdę ciężko było mi podejść do tego filmu i go ocenić, ale widzę że nie tylko mnie ;)
I ja się zgadzam. Warto się przemęczyć dla drugiej połowy filmu, ale ogólne wrażenie jakie po sobie zostawia to żadne. Ne chwytam co twórcy mieli na myśli. Aktorstwo rewelacja - zwłaszcza Kolak i Ostrowski pokazali się z dobrej strony.
Naprawdę wyczekuje tych nowych polskich filmów na miarę talentów naszych aktorów, ale jak na razie zaliczam więcej scenariuszowo-reżyserskich małych katastrof niż miłych niespodzianek :(
Właśnie obejrzałam. I na pewno nie będę oglądać ponownie. Film mnie po prostu zmęczył.
Odniosłam wrażenie, że reżyser nie do końca wiedział, gdzie skończyć historię. Kolejna sprawa - postać Marty - czy tylko mnie irytowała???
Lubię pokręcone fabuły i dramaty psychologiczne, ale ten mi się nie podobał. Coś nie zagrało, a raczej się nie dograło....
Miało poruszyć, a poirytowało. 5/10
Zgadzam się. Mógł być niezły film a wyszło dziwadło. Na Martę patrzeć nie można było a tym bardziej jej słuchać.
Celnie i dobrze ujęte. Zgadza się również z moimi wrażeniami po obejrzeniu filmu.
Ciekaw jestem czy reżyser sam oczekiwał takich odczuć widzów po obejrzeniu jego filmu :)