Film broni się estetyką i ciekawą historią, ale dziennikarz powinien dążyć do prawdy, tego w filmie zabrakło - obiektywizmu. Mamy tych "dobrych" z MPLA i "złych" z FNLA i RPA. Kapuściński był reporterem wybitnym, ale jednak z państwa komunistycznego i według niego musiał prowadzić swoją narrację (poza tym musiał też współpracować z polskim wywiadem). Przebywa cały czas z MPLA, sprzyja im, a jedyne spotkanie z FNLA to kiedy ich zatrzymała bojówka. Poza tym majaczą w oddali, wspierani przez CIA. Ta stronniczość zdecydowanie może zaburzyć cały odbiór i jest bolączką filmu.