PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=791800}

Jeszcze nie koniec

Jusqu'à la garde
7,1 3 495
ocen
7,1 10 1 3495
6,7 9
ocen krytyków
Jeszcze nie koniec
powrót do forum filmu Jeszcze nie koniec

Taki wychwalany

ocenił(a) film na 4

Zawiodłem się. Nagroda w Wenecji. I co z tego? Nagrody nie są miarodajne. Liczy się opinia widzów. A moja jest dość odmienna. Jedyne co ja mogę pochwalić, to gra aktorska Thomasa Giorii, który udźwignął swoją rolę. Ale on sam niewiele mógł zdziałać. Reszta obsady mu do pięt nie sięga. A fabuła? Ot, historia źle wydanego postanowienia i jego konsekwencje. Wszystko to z masą niepotrzebnych scen niepowiązanych z resztą. Za słabo rozwinięta całość, co najmniej 20 minut fabuły brakowało. Ta rozgrywka psychologiczna między synem i ojcem nie do końca właściwie sportretowana. Scena na przyjęciu (i na zewnątrz) jest do bólu schematyczna, a ciągnąca się niemiłosiernie końcówka (w połowie całkowicie zaciemniona) jest niczym "Filip z Konopii".

ocenił(a) film na 8
Shiloh

Końcówka jest bardzo logiczna i w zasadzie wszystko do niej prowadziło. Wyjaśnisz czemu według Ciebie jest ona jak "Filip z Konopii"? Czy rozumiesz co było tak naprawdę głównym celem ojca, i co ostatecznie popchnęło go do tego co zrobił w końcówce?

Tobie ta ostatnia scena "ciągnęła się niemiłosiernie", a mnie z kolei kompletnie zszarpała nerwy i trzymała w napięciu aż do rozwiązania- bardziej niż niejeden thriller. To był czysty naturalizm i przy okazji instruktaż krok po kroku co należy robić w takiej sytuacji. Wachlarz emocji otrzymałam, niesamowity suspens i funkcję edukacyjną przy okazji. Dla mnie zachwyty krytykow są jak najbardziej uzasadnione, a jestem tylko widzem -słyszałam zreszą jak ludzie w kinie podskakiwali w napięciu i płakali - a to chyba najlepsza rekomendacja.

ocenił(a) film na 4
Naethalee

Film jest za krótki. Występuje w nim wiele niepotrzebnych scen, których czas ekranowy można było wykorzystać, na rozwinięcie fabuły. Gdyby było tego więcej i bardziej szczegółowo, całość mogłaby wypalić. A wizyta u dziadków - czy postanowiono pokazać rodziców tego brutalnego ojca na tyle słabymi, że nie mogli stanąć przeciwko niemu, a nie jedynie włożyć w usta dziadka słowa "Więcej się tu nie pokazuj" (czy jakoś tak), a przy następnym krótkim kontakcie jeszcze matka go pyta czy wpadnie na chwilę, na co on odpowiada "Nie jestem tu mile widziany". Czemu Julien nie uciekł jeszcze kawałek i nie zadzwonił po policję? Jakim cudem facet liczył, że gadką "zmieniłem się" i tym krokodylim płaczem zdobędzie zaufanie byłej żony? Czy naprawdę sądził, że po awanturze przed restauracją nawet przemocą przekona do siebie i syna. I jaka była szansa, że ta staruszka zadzwoni na policję? Czyżby Francuzi interesowali się losem sąsiadów inaczej niż na przykład Amerykanie? Pytania, pytania... Mógłbym na nie odpowiedzieć, ale nie warto. A końcówka - nie twierdzę, że jest nielogiczna, jednak na tle nierozwiniętej właściwie i nieuporządkowanej reszty (która zaczyna się od nudnej 15 - minutowej sekwencji rozprawy) wypada bardzo słabo, a jeszcze w połowie całkowicie zaciemniona wywołała u mnie zniecierpliwienie, Przez cały czas seansu kilkadziesiąt razy ruszałem myszką by zobaczyć ile jeszcze czasu do końca seansu zostało, a męczyłem się tym bardziej, że postanowiłem obejrzeć na większym ekranie - projekcja na ścianie z projektora, w zaciemnionym pokoju. Ostatecznie wymęczyłem się niemiłosiernie, zwłaszcza patrząc na to jakże sztuczne przerażenie aktorów wcielających się w rolę matki i syna, w ostatnich minutach filmu.
Oczekiwałem wspaniałości - otrzymałem byle co z dzieciakiem w głównej mierze ratującym całość swoją grą aktorską (nie licząc kilku ostatnich minut).

ocenił(a) film na 8
Shiloh

MOGĄ BYĆ PEWNE SPOJLERY!

Lepiej się na nic nie nastawiać, bo wtedy zawsze będzie rozczarowanie. Może to nie był odpowiedni dzień na taki film, albo po prostu to nie Twój typ kina. Dla mnie to była wspaniałość - bo był to film bardzo realistyczny, wnikliwie opisujący mechanizmy działania przemocy-tej psychicznej zwłaszcza.

Swoją drogą nie rozumiem jak komuś ostatnie sceny mogły się dłużyć - toż to było apogeum napięcia. Aktorzy sztucznie to zagrali? Dla mnie ich przerażenie było wręcz namacalne. Ciekawi mnie jak oceniasz generalnie u siebie zdolność do odczuwania empatii (nie pytam złośliwie). Z tymi zaciemnionymi obrazami chodzi może o to, że to po prostu działo się w nocy?

Rozprawa sądowa była bardzo ważna. Mnie zaciekawiła, bo była bardzo rzeczywista i fajnie było zajrzeć na chwilę za kulisy takich mediacji (oby mnie to nigdy nie spotkało). Mamy tu zarysowane tło- historię rodziny w pigułce. I był to dobry wstęp - taki moment zero, gdzie widz miał jeszcze mieć wątpliwości, czy chłopiec rzeczywiście mówi prawdę, czy to po prostu matka tak go nastawiła przeciwko ojcu.

Z tym dzwonieniem na policję to chodzi Ci o scenę, kiedy Julien prowadzi ojca do innego bloku? Przecież ojciec miał prawo widywać się z synem, a że go gonił po osiedlu to nie jest jeszcze podstawa do zgłoszenia przestępstwa. Poza tym z tego co pamiętam, Julien chyba oddał staremu komórkę-także nie bardzo miałby z czego dzwonić. A policja też nie odbiera ekspresowo, wiem, bo próbowałam dzwonić. Swoją drogą zarzut, że scena z sąsiadką dzwoniąca na policję we Francji jest niewiarygodnia to zwykłe czepialstwo. Tu już nawet nie chodziło o bezpieczeństwo matki z synem, ale również o bezpieczeństw tej dzwoniącej sąsiadki. A co ty byś zrobił gdybyś zobaczył faceta maszerujacego z giwerą po Twojej klatce schodowej?

Stosunki z dziadkami faktycznie nie są dosyć wyraźnie wyeksponowane, ale równie dobrze mogło być tak, że dziadek Juliena miał gorsze stosunki ze swoim synem niż jego żona. Swoją drogą co mogą zrobić rodzice swemu dorosłemu dziecku? Przypierniczyć mu? Toż to było 120 kilo żywej wagi. Jedyne co można uczynić, to zerwać kontakty.

Rzeczona scena ojca z matką to była już czysta desperacja ze strony ojca. Według mnie to prawdopodobnie jego żona była głównym celem przemocy, a nie dzieci. On chciał odzyskać swoją ofiarę - nic więcej. I choćby nie wiem jak zapewniał -on nigdy by się nie zmienił. On tylko tak gadał, tak samo jak gada większość sprawców przemocy domowej i matka o tym wiedziała. A widziałeś jak zamarła gdy tylko pojawił się w drzwiach? Nie dyskutowała, nie protestowała, pozwoliła mu wejść i się przytulać - to wszystko ze strachu i z paraliżu, żeby go jeszcze bardziej nie rozsierdzić.

A syn i córka tak naprawdę ojcu latali i powiewali. Oni mieli być tylko narzędziem, żeby zmusić matkę do powrotu (vide scena z "prezentem" dla córki, albo z wymuszeniem rozmowy telefonicznej na temat zamiany widzeń z powodu imprezy). Ojcu nawet nie zależało na tym, żeby syna do siebie przekonać. bo to o matkę cały czas szło. A już najbardziej się wkurzył gdy zobaczył, że matka ma nowego faceta -dlatego poszedł się mścić.

Według mnie film jest genialnym studium przemocy, uzależnienia psychicznego i pierwszej próby uwolnienia się się z tej przemocy. I o tym właśnie był ten film. To właśnie próbowała zrobić matka zgłaszając pozew o rozwód, zrywając kontakty z ojcem i wyprowadzając się do innego mieszkania. A biedny Julien cały czas starał się chronić i osłaniać matkę i nie dopuścić do kontaktu matki z ojcem. A ojciec stalkował z uporem maniaka. Psycholem był. A aktorzy spisali się śpiewająco.

Ale co bym nie zrobiła, pewnie Cię nie przekonam że to był dobry film. Chcę tylko zrównoważyć swoim wpisem Twoją dość jednoznacznie krytyczną opinię. A robię to po to, żeby inni filmwebowicze tę naszą wymianę przeczytali i dali temu filmowi szansę- bo moim zdaniem naprawdę warto.

ocenił(a) film na 4
Naethalee

To że chciał odzyskać żonę w wiadomym celu - to oczywiste, świadczy o tym choćby moment, w którym Julien kasuje matkę z listy kontaktów w telefonie. Wiadomo, koleś był psychopatą, temu też nie przeczę. Ale film był za krótki, a przy tym miał mnóstwo niepotrzebnych wtrętów (jak ten z testem ciążowym, ale oczywiście się czepiam). Ostatecznie na rozgrywkę psychologiczną została niespełna godzina, wobec czego twórcy tą rozgrywkę skondensowali do przesady i tylko dzieciak został szczególnie dobrze zagrany. Jakieś dwadzieścia minut więcej, mniej wtrętów i naprawdę byłoby co oglądać, a tak niestety nie ma prawie nic.

Shiloh

"Nagrody nie są miarodajne. Liczy się opinia widzów."
A nagrody przyznają tajemnicze kosmiczne byty, a ja naiwny myślałem że też widzowie ehhh

ocenił(a) film na 4
Lukasz_Broda

Pisząc "widzów" miałem na myśli zwykłych odbiorców, którzy chodzą do kina, a nie są zazwyczaj zawodowymi krytykami filmowymi czy autorytetami w przemyśle filmowym (jak jurorzy na festiwalach). Jeśli nie rozumiesz to albo nie zabieraj głosu, albo się uprzejmie dopytaj.

Shiloh

Liczą się opinie zwykłych widzów, a osób które uczyły się filmoznawstwa już nie tak bardzo. Hmmm no ok.

ocenił(a) film na 4
Lukasz_Broda

Nie pracuję w zawodzie, więc riposta nietrafiona.

ocenił(a) film na 9
Shiloh

Riposta trafiona, tylko należy zrozumieć ironię.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones