Nie dziwię się głównej bohaterce, bo po takiej traumie też bym poszedł w Tatry celem odreagowania.... niekoniecznie w płaszczu i kozakach, ale pomysł dobry... pozdrawiam pozytywnie zorientowanych filmwebiarzy
nie pieszo, bo pojechała pociągiem...
a w płaszczu,bo może innych ciuchów nie miała albo było to jej totalnie obojętne!
Także płaszcz i kozaki to nie jest przypadek ani błąd!
A skąd wiesz, że pociągiem? Widziałeś taką scenę?
Poza tym wyobrażasz sobie chodzić po szczytach Tatr po kolana w śniegu w lichych kozakach i rozwianym płaszczu? Trochę nielogiczne.
Przecież była taka scena na koniec!Co prawda krótka i nie pokazane były szerokie plany,ale widać było,że gdzieś jedzie,smutna i zapatrzona przed siebie.A potem widzimy ją już w górach...
Heh,nielogiczne.A czy to wszystko co ją spotkało było normalne i logiczne?!
Przecież po takich doznaniach człowiek myśli inny sposób,innym kategoriami.Jej życie zawaliło się totalnie!Straciła CEL w życiu!A także NADZIEJĘ, którą żyła.Została też upodlona przez wszystkich dookoła...Czy wobec tego ważne dla niej było w co jest ubrana???
Miała do spełnienia ostatnie zadanie...Już pomijam kwestię czy ona miała po prostu inne ubrania,tzn.odpowiednie do wędrówki w górach.No i właśnie, ona wiedziała, że za długo to ona wędrować nie będzie.Więc po co jej odpowiednie ubranie?
Właśnie dlatego też to ubranie świadczy o tym w jakim celu tam pojechała i "po co" szła...
I po tym wszystkim co ją spotkało było jej kompletnie obojętne co ma na sobie...
Nie emocjonuj się tak, bo Ci żyłka pęknie ;)
Mówię o tym (i koledze @antylewak chyba też o to chodzi) że normalny człowiek NIE USZEDŁBY tylu kilosów w górach (i to na dodatek w Tatrach) w mrozie tak ubranym.
Nie no spoko :) Po prostu piszę to co myślę i zawsze analitycznie i dokładnie podchodzę do tematu, ale napinki żadnej u mnie nie ma :)
Tylko zrozum(bo chyba nie uważnie przeczytałeś to co napisałem wyżej), że raz ona już nie była "normalnym" człowiekiem, a dwa,że nie miała zamiaru iść "tylu kilosów".Swoją drogą skąd wiesz ile przeszła?Ja myślę, jestem wręcz pewny, że nie było to wiele i nic nie miało już dla niej znaczenia...
Sugerujesz, że była nadczłowiekiem a na szczyt dostała się kolejką linową?
Właśnie była normalnym, zwykłym, słabym człowiekiem, jak większość z nas.
No przecież napisałem,że była "normalnym" człowiekiem...Choć nie zgodzę się,że słabym...A także nie przeciętnym, większość ludzi w jej sytuacji zachowałaby się zupełnie inaczej i całej tej historii by nie było...
Za dużo rozkminiasz koleżanko ;)
Zwróć uwagę,że ona była w depresji.Było jej więc kompletnie wszystko jedno!
I nie wiem skąd Ci się wzięło to zdanie:"Sugerujesz, że była nadczłowiekiem a na szczyt dostała się kolejką linową?"
Zresztą nie jest ważne jak i ile przeszła, ale jej przeżycia,emocje,stan psychiczny.Dlatego właśnie reżyser nie pokazał całej jej "drogi" tylko skrót gdy jedzie w góry,a później już w samych górach
O tym samym pomyślałem, moim zdaniem ostatnia scena całkowicie bez sensu. Rozpacz i obojętność wobec życia i świata głównej bohaterki, można było okazać w inny sposób.
No właśnie nie!
Ta scena ma OGROMNY SENS!
Idealne zakończenie,tzn.rozwiązanie...Dużo lepsze,mądrzejsze niż gdyby się np.powiesiła
No shit Sherlocku...
Inna sprawa że scena trochę bez sensu wyszła bo wystraczyło po prostu skoczyć z mostu pod domem albo nakopać pierwszemu lepszemu ss-owi w cztery litery a nie taka katorga ze śmiercią z zamarznięcia.
No,ale przecież właśnie o to chodzi!
Żeby było NIEBANALNIE.Jak już popełniać samobójstwo to w odpowiednim stylu(dla każdego może być inny).
A poza tym przecież tam w tych górach oświadczył się jej mąż.I spędziła tam piękne chwile i miała takie wspomnienia...więc to wszystko logiczne, nie banalne i piękne na swój sposób.A poza tym takie sentymentalne,urocze i z klasą rozstanie z tym światem i wszystkim.
A dodatkowo przed śmiercią doznanie trochę przyjemności związanej z tym wszystkim co powyżej.I jeszcze odreagowanie tego wszystkiego co ją spotkało...
No i jeszcze kto chciałby ginąć z rąk jakiegoś gestapowca,w sposób brutalny lub strzałem w tył głowy.Kto chciałby,aby jego ciało było później poniewierane...A poza tym przecież ona nie musiała umrzeć z zamarznięcia!Przecież mogła skoczyć!Co prawda nie z mostu ale z jakiegoś urwiska,góry...Gdyby miała sentymentalne wspomnienia z mostami lub rzekami to pewnie rzuciłaby się z mostu ;)
Odreagowania???!!!
Chyba słabo zrozumiałeś film i kompletnie nie potrafisz wczuć się w stan psychiczny bohatera(a przynajmniej tej konkretnej bohaterki)...Ona tam pojechała popełnić samobójstwo,a nie ODREAGOWAĆ w pięknych górach!
Szok,że można tak to zrozumieć
Badania potwierdziły, ze ludzie którzy dużo przeszli psychicznie i są w rozpaczy, mogą całkowicie lub w bardzo złagodzonym stopniu odczuwać ból fizyczny, chłód. Jak najbardziej masz więc rację. W takim stanie psychicznym mogła wspiąć się zimą w góry w lekkim ubraniu. Jest to możliwe. A poszła tam ponieważ znalazła się na skraju rozpaczy, nie mając siły dalej funkcjonować.
Zgadzam się... Chociaż film oglądałem dawno. Po komentarzach widzę, że to już aż 9 lat. Nie wiedziałem, że to aż tak dawno temu było...