PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=74}

Joe Black

Meet Joe Black
7,6 277 271
ocen
7,6 10 1 277271
5,9 24
oceny krytyków
Joe Black
powrót do forum filmu Joe Black

SPOILER


Przez 3 godziny oglądałam film o miłości, żeby na końcu dowiedzieć się jak puste jest to słowo. Na końcu okazało się że tak naprawdę w człowieku chodzi tylko i wyłącznie o ładne opakowanie. Bohaterka bez wahania odchodzi z "nowym" Joe, mimo że to już zupełnie inna osoba o zupełnie innym wnętrzu, osobowości, cechach charakteru itp. I po co było tyle patetycznych słów o miłości na wieki, skoro tutaj nie rozpacza się po jej utracie a do szczęścia wystarczy klata i tlenione włosy Brada Pitta?

ocenił(a) film na 9
iamx_2

co?

iamx_2

Pierwotnie zakochała się w facecie z kawiarni. Śmierć to zrozumiała i dlatego zwróciła temu chłopakowi życie. Zapewne jesteś trollem albo tak tępy że nie zrozumiałeś nic z tego filmu

ocenił(a) film na 5
elminio21

Ani jedno ani drugie. Inaczej pojmuję miłość. Dla mnie to zdecydowanie głębsze emocje i uważam że nie da się ich przerzucać z jednej "osoby" na drugą i na powrót w przeciągu kilku minut. Skoro bohaterka kochała chłopaka z kawiarni dlaczego zdecydowała się na akt miłosny ze śmiercią? Skoro kochała śmierć dlaczego wystarczyły 3 sekundy żeby pogodzić się z jej odejściem i zdecydować się na bycie z kimś innym? Dla mnie to niespójne i nielogiczne. No i jeszcze tanie i efekciarskie. Tyle. Dodam jeszcze tylko, że ja umiem zachować podstawowe zasady kultury w dyskusji więc zachowaj dla siebie swoje epitety.

ocenił(a) film na 7
iamx_2

Troszkę jesteś w błędzie..Jej łzy na końcu-to była świadomość,że..to nie ten,którego pokochała..Zdecydowała się,lecz..zapewne bez nadziei na kontynuowanie tego związku;wiedziała,że kocha TAMTEGO(tą) ,,śmierć..Joe-śmierć-także wiedział,że ..po nim-"kawiarnia",którą obiecał jej zwrócić-nie będzie dla niej ukojeniem po jego odejściu..Dlatego ona..wspomina słowa"lubię Cię..bardzo",choć Jackowi powiedziała ,że go pokochała..Tak mi się zdaje..

iamx_2

Bohaterka jeszcze bardziej kochała swojego ojca, który poprosił ją by była szczęśliwa. Ze śmiercią nie było to możliwe z oczywistych powodów. Nawet po odejściu ojca i Joe dla niej wciąż najważniejszy jest ojciec. Jedno z pierwszych zdań jakie wymawia gdy orientuje się ,że chłopak z kawiarni to nie Joe to "szkoda, że nie poznałeś mojego ojca", a nie "szkoda, że ty nie jesteś Joe".

ocenił(a) film na 5
Orkadrahi

Tak go kochała, że przy ostatniej scenie nawet go nie szukała, nie zapytała się gdzie jest.

mat_queen

Chyba nie musiała, wiedziała.

ocenił(a) film na 5
Orkadrahi

A co z jego ciałem? "Hopkins" jakby rozpłynął się pod ziemię. Ta scena jest kompletnie nielogiczna.

mat_queen

Ciało znajdą później. Ale to już będzie ciało bez duszy.

ocenił(a) film na 10
Orkadrahi

Dokładnie, dzięki że to napisałeś, film opowiada historie anioła śmierci, z nim cała historia dobiega końca, to co dzieje się między dwojgiem naszych przyjaciół pozostaje tajemnicą, sam element śmierci kluczowej postaci jest nieistotny, córka wiedziała co się stało, taką wizje końca przedstawił reżyser, a łzy? właśnie zdała sobie sprawę z trzech rzeczy, jej najukochańszy tata zmarł, mistyczna postać śmierci odeszła, osoba w której się zauroczyła odzyskała swój żywot, nikt nie wie co będzie dalej. Trudno mówić o tym że kochała jednego lub drugiego, że przeskakiwała między uczuciami, to bardziej skomplikowane niż nam się wydaje, człowiek darzy uczuciem człowieka na wiele sposobów, kochamy nie tylko sercem, duszą ale i ciałem, kochamy nie tylko ciało, serce ale i dusze. Więc zakończenie, zakończenie... zakończenie, nawet się nad tym nie zastanawiałem że mogło by być inne. Jest chyba takie jakie my jesteśmy.

ocenił(a) film na 7
Orkadrahi

Przecież okazało się że Joe Black to agent podatkowy. Znikają ze starym za górką i idą do urzędu skarbowego.

ocenił(a) film na 10
georgeAzbest

To z tym agentem to akurat była faktycznie niepotrzebna scena. Film bez tego happy endu mógł swobodnie obyć. Natomiast reszta cudo i się broni.

georgeAzbest

XD zdecydowanie

ocenił(a) film na 10
elminio21

Powtórze moje zdanie z innego wątku: fajerwerki -> zniknięcie za górką -> napisy końcowe. Tak powinno być, bez tego szajsu na koniec

ocenił(a) film na 10
xmrrx

Dlatego kiedy pierwszy raz oglądałam ten film obejrzałam cały i jako że to jeden z moich ukochanych filmów co jakiś czas sobie go oglądam ale kończę na scenie "za górką".

ocenił(a) film na 8
ladygump

zdecydowanie w najlepszym momencie. Nie wiem czemu dograli te parę minut filmu, to nie książka gdzie autorowi płaci się za każde napisane słowo. Końcówka rozczarowała, zwłaszcza, gdy widz uświadamia sobie, że bohaterka zrozumiała o co chodziło i kim jest/był Joe.

majkelangelo

Tak, świadomie wiąże się ze schizofrenikiem, który zamordował jej ojca

ocenił(a) film na 8
xmrrx

Film bardzo mi się podobał, ale popieram tezę, iż napisy powinny być po wyjściu "za górkę".

xmrrx

Nie zgodzę się. Oczywiście mogłoby się to tak skończyć, ale nie byłoby to tak samo dobre zakończenie.

Śmierć w rozmowie z Susan mówi, że zawsze będzie tym chłopakiem którego poznała w kawiarni, więc niejako obiecuje jej, że zwróci życie tamtemu chłopakowi.

xmrrx

Jeszcze mogli dodać scenę na końcu że ona wraca potem do pracy i widzi akt zgonu tego gościa z kawiarni i zdaję sobie sprawę że o nie żyje od x czasu a tam u niej w domu była śmierć.

elminio21

i wszystko na ten temat

elminio21

++++++++ zgadzam się o to tu chodziło. "Śmierć" zrozumiała to dopiero po ostatniej rozmowie z jej ojcem czy jest pewny, że to o niego jej chodzi, że tak naprawdę pokochała chłopaka z kawiarni. Wcześniej mówiła mu o tym staruszka w szpitalu czy jest aż tak pewny, że mimo wszystko będzie chciała być z nim po usłyszeniu prawdy.

ocenił(a) film na 9
elminio21

Zgadzam się z twoim odzwierciedleniem zakończenia, ale nie ukrywam, że za bardzo nie miałem pojęcia jak ugryźć to zakończenie :)
Po szczegóły zapraszamy do:
http://maritrafilms.blogspot.com/2016/05/niedoceniane-klasyki-2-joe-black-1998.h tml

ocenił(a) film na 7
iamx_2

Dokładnie - trafiłaś w sedno. Susan pokochała ciało, a nie duszę.

ocenił(a) film na 6
iamx_2

Rozumiem, skąd ta reakcja. Szczerze mówiąc nigdy na to nie zwróciłem na to uwagi. Tak ona była zakochana w chłopaku z kawiarni a nie w śmierci. Tak spotkali się tylko przez parę minut i nie jest możliwe żeby się tak szybko zakochać. Myślę, że ponieważ film bardziej się skupiał na odpowiedzialności śmierci by powrócić sam i oddać chłopaka, że zapomnieli o drugiej stronie. Ale jestem skłonny przymknąć na to oko. W końcu Romeo i Julia też zakochali się dość szybko:-)

ocenił(a) film na 5
RoderickUsher

Czyli nie rozumiesz;)

ocenił(a) film na 6
iamx_2

Może tak, może nie:-). Tak czy inaczej polecam "Źródło" Aronofskiego.

ocenił(a) film na 5
RoderickUsher

Źródło obejrzane dawno temu:) I szczerze mówiąc trudno dopatrzyć mi się analogii pomiędzy tym romansidłem a tajemniczym i pełnym swoistego mistycyzmu obrazem Aronofskiego.

ocenił(a) film na 6
iamx_2

Źródło też jest o miłości (między innymi.)

ocenił(a) film na 5
RoderickUsher

Postrzeganej w nieco innym wymiarze... Zresztą, dla mnie "Joe Black" nie może być filmem o miłości, jeśli główna bohaterka jest wyprana z głębszych uczuć.

ocenił(a) film na 6
iamx_2

Fair enough.

ocenił(a) film na 8
iamx_2

Jak to nie rozumie ? To Ty nie rozumiesz "gupia kobito". Skoro szybko mogła się zabujać w ziomku z kawiarni, to czemu tak samo szybko nie mogła zabujać się w "Śmierci" ?

ocenił(a) film na 5
dr1nk

"Rozumiem, skąd ta reakcja". Nie, nikt nie musi rozumieć skąd moja własna, prywatna, osobista etc., reakcja (tautologia zamierzona). I nie jest to, bynajmniej, podważanie rozumienia przez kogoś filmu, nie w tym kontekście. Moje "nie rozumiesz", w tej wypowiedzi nawet się do filmu nie odnosi. Może jestem "głupią kobitą", nie mnie to oceniać, ale tutaj akurat ktoś inny nie czyta ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 7
RoderickUsher

A ja jestem wręcz przeciwnego zdania;stąd jej łzy na końcu;wiedziała że po "śmierci"-Joe"-już chłopaka z kawiarni-nie będzie w stanie nigdy pokochać..

ocenił(a) film na 10
iamx_2

Akurat zakończenie bardzo mi się podobało, nie interpretowałabym tego tak prosto. Uczucia Susan były bardzo zawikłane. Zauroczyła się Joe z kawiarni, podobał się jej jego humor, wesoły sposób bycia. Potem zobaczyła go w swym domu, jednak była to osoba o innym, stonowanym charakterze. To ją zafascynowało, dużo rozmawiała ze Śmiercią, wytworzyła się między nimi specyficzna relacja. Nie można jednoznacznie osądzić, czy po odejściu Śmierci nie czuła żalu, nawet odniosłam wrażenie, że właśnie czuła. Jednak Joe z kawiarni również był dla niej ważny... Wszystko działo się tak szybko, że ciężko właściwie ocenić, co było prawdziwsze, lepsze, trwalsze. Dodatkowo Susan mogła pójść z prawdziwym Joe, bo w końcu... co innego jej zostało? Kurcze, trochę się w tym plączę, ale wg mnie sprawa jest dużo bardziej złożona, niż Ty to odbierasz. Ciężko mi to właściwie wyrazić słowami, mam nadzieję, że zrozumiałaś mniej więcej, co mam na myśli :)

PS Dawno nie oglądałam tego filmu, być może umknął mi jakiś niuansik ze środka czy też z końcówki filmu właśnie? Jeśli tak, to proszę o zwrócenie na to uwagi, chętnie pochylę się nad interpretacją tego filmu jeszcze raz. MImo wszystko nie byłabym tak radykalna w ocenie zakończenia. Pozdrawiam :))

ocenił(a) film na 5
buszasz

Ja, kiedy coś w filmie uderza mnie tak bardzo jak ta koszmarna końcówka, nie umiem nie ocenić tego radykalnie. Miłość to skomplikowane uczucie, ale wydaje mi się, że powinno się budować ją na jakichś trwalszych podstawach niż jedynie fizyczny pociąg do ciała drugiej osoby (bo to była jedyna rzecz która łączyła pierwszego Joe i śmierć). Być może bohaterka czuła żal, jednak zachowała się jak gdyby było jej wszystko jedno z kim odchodzi, bo w końcu klata i blond włoski te same;). Gdyby nie miała świadomości, że są to dwie różne "osoby", dałoby się to przełknąć, jednak wyraźnie było widać świadomość bohaterki, która wiedziała, że odchodzi z kimś innym. To właśnie to uczyniło dla mnie zakończenie niestrawnym. Być może interpretuję to płasko, ale ja, mimo najszczerszej chęci nie umiem doszukać się tutaj żadnej głębi. Po prostu moje doświadczenie sprawia, że postrzegam miłość zupełnie, zupełnie inaczej;)
Ale jak wiadomo gusta są różne i to co dla jednych naciągane i tanie innych może wzruszyć i skłonić do odmiennych przemyśleń:) I bardzo dobrze że tak jest:) Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 9
iamx_2

Równie dobrze moglibyśmy zadać sobie pytanie czy zakochałaby się w Joe - Śmierci, gdyby wcześniej nie spotkała jego alter ego. Mogę mieć "uzasadnione wątpliwości", jakby to powiedział sędzia z "12 gniewnych ludzi". Ale przede wszystkim, kto tu mówi o miłości? W końcowej scenie spytała go "co teraz?" a on odpowiedział "zobaczymy" wg mnie jest to zapowiedź próby. Była świadoma, że to nie ten człowiek to oczywiste, stąd niepewność. I trochę dalej posunięta moja interpretacja: Miłość w tym filmie była pokazana na kilka ładnych sposobów i zostało na jej temat powiedziane kilka ważnych i prawdziwych słów. Końcowa scena nie jest tylko zapowiedzią próby, ale ukazaniem tego uczucia w jeszcze innym świetle, w świetle przygody i wspomnianej niepewności. Nie każdy musi to tak widzieć, jak słusznie zaznaczyłeś. Nie jest to może strasznie głębokie, ale ja tak to widzę i szczerze powiem, że pomimo niezbyt prędkiego tępa prowadzenia dialogów (za którym zdecydowanie nie przepadam), nie nudziłem się przez całe 3 godz. Gł. za sprawą Hopkinsa, ale podsumowując nie ma fajerwerków, choć przyjemnie się oglądało.

ocenił(a) film na 10
iamx_2

Susan zauroczyła się w facecie z kawiarni, gdzie wygląd z pewnością nie był bez znaczenia, ale też i podejście do życia, jakie zarysował, plus sposób bycia, prześwitująca z tego osobowość. Następnie, gdy spotkała gościa z tym ciałem na kolacji u ojca, żachnęła się, że wolała "tego pierwszego". Jednak cały czas miała nadzieję, że pod tym wyglądem ciągle jest ten sam chłopak z kawiarni, dlatego kontynuowała relację i ich więź zacieśniała się. W końcu pokochała też i śmierć, z jej osobowością, jej sposobem bycia. W pewnej scenie nawet dość precyzyjnie tę osobowość opisała, gdy pytała się, jak taki mężczyzna (tu padają właśnie różne opisy) może być sam na tym świecie. Pokochała więc jedną i drugą osobowość i wierzyła, że ten wygląd skrywa w sobie jedno i drugie. Jestem skłonny uwierzyć, że wierzyła, iż zmiana zachowania wynika z osobowości skomplikowanej, ale pięknej. Na początku Bill, ojciec Susan, opisał pewne cechy miłości. Były to cechy dość emocjonalne, świadczące raczej o zakochaniu. Pod koniec filmu, kiedy miał pretensję do Joego, że ten chce zabrać ze sobą Susan, Bill jakby mocno uzupełnił swoją definicję miłości. Już nie chodziło o obsesje i podobne rzeczy, ale np. odpowiedzialność. I chyba padło tam również pragnienie dobra drugiej osoby. Kochanej osoby. Chyba to nawet zostało podkreślone jako rzecz najważniejsza. A do tego jeszcze ten łysiejący gość powiedział śmierci, że miłość przejawia się między innymi w tym, iż kochające się osoby nie mają przed sobą tajemnic, wiedzą o sobie wzajemnie rzeczy najgorsze, a mimo to chcą ze sobą być. I tak oto śmierć nauczyła się miłości. Okazało się, że faktycznie kocha Susan, że jest to coś głębszego niż zakochanie. Joe wiedział, że Bill bardzo kocha córkę, a więc chce jej szczęścia. Sam Joe też ją kochał, dlatego chciał jej szczęścia. I była to miłość tym prawdziwsza, że nie chciał przekonywać się, czy Susan nadal będzie go kochać, gdy powie jej o sobie całą straszną prawdę. Joe wiedział, że jej zainteresowanie chłopakiem z kawiarni było szczere. Że Susan myśli, iż pod tym ciałem kryją się te dwie osobowości. Dlatego obiecał jej, że gość z kawiarni wróci. Chciał jej dobra, wiedział, że ich relacja nie ma przyszłości, że dla niej będzie to krzywda, dlatego z prawdziwej miłości nastawionej na dobro drugiej osoby przywrócił jej tamtego chłopaka do życia. Tego wartościowego przecież chłopaka. Susan mogła potraktować to jako prezent od Joe i jakoby drugą szansę, aby tę relację rozwinąć. Była zakochana w śmierci, nie tylko zauroczona; myślała, że to taka niebanalna osobowość, jak wspomniałem. Podobnie i chłopak z kawiarni nie zaimponowałby jej, nie zaciekawił, gdyby tylko miał te same włosy, oczy czy klatę. Dlatego moim zdaniem głębia uczuć Susan się broni, a i w postaci Joe mamy bardzo piękny morał. W pewnym sensie to nie śmierć nauczyła się miłości, tylko Bill, a poprzez wpływ Joego na Billa tej miłości nauczyło się jeszcze szersze grono wokół Billa. To pewnie taka metafora, że kiedy ktoś ma świadomość bliskiej śmierci albo pamięta, że może odejść w każdej chwili, to może to wyłowić z niego najlepsze moralnie cechy i decyzje. Świadomość kruchości tego życia przypomina o tym, by w tym kruchym życiu zadbać o to, co nie jest kruche, ale twarde jak skała, chociaż oczarowani przemijalnymi sprawami wciąż mamy skłonność do oszukiwania się, że z tą miłością to już bez przesady.

ocenił(a) film na 6
buszasz

widzę, że wszyscy przyjęli (i pewnie słusznie), że osobą, która wróciła zza górki jest Chłopak z kawiarni. Dlaczego zatem na słowa "Szkoda że nie poznasz mojego ojca" odpowiada "Też żałuję" ze znaczącą powagą? Zero logiki, kto normalny odpowiada w taki sposób na słowa tego typu.

ocenił(a) film na 10
sliwek1992

Raczej wiele (o ile nie wszystko) wskazuje na to, że zza górki wrócił "właściwy Joe". A kwestia pytania? Susan była bardzo wzruszona, myślę że widząc to, w podobnej sytuacji powiedziałabym to samo. Aż włączyłam jeszcze raz zakończenie na YT, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nic mi nie umknęło - i nadal podtrzymuję swoje spostrzeżenia. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
buszasz

ale to właśnie Joe odpowiada nielogicznie, jakby wiedział, że jej ojciec nie żyje, a przecież nie mógł tego wiedzieć..

użytkownik usunięty
sliwek1992

Przecież w stwierdzeniu "Szkoda że nie poznasz mojego ojca" jest sugestia iż ojciec nie żyje... Open Your Mind!

ocenił(a) film na 5

No właśnie, ukochany ojciec nie żyje, a córka zero rozpaczy, przechodzi nad tym jakby do porządku dziennego.

użytkownik usunięty
mat_queen

Wiesz, zakochana myślała głównie o swoim obiekcie miłości ;) :P

ocenił(a) film na 9
buszasz

Dokładnie tak samo to odebrałam ;) A film świetny

ocenił(a) film na 8
iamx_2

A ja zgadzam się z Tobą całkowicie. Film był niesamowity, nawet mimo to, że wcześniej nie przepadałam za Bradem Pittem (uważam, że w Joe Blacku się spisał!), ale końcówka nie tyle nawet mnie rozczarowała, ile po prostu wkurzyła. Główna bohaterka wydawała się konkretną babką, a dopiero na końcu okazało się, że jest pustą lalą. Z drugiej strony to też jakiś morał...

Z zakończeniem xmrrx dałabym 10/10... Reżyser zabił mi ćwieka, bo zupełnie nie wiem jak mam teraz ocenić film. Co za życie!

ocenił(a) film na 10
jaszczempska

Susan nie była pustą "lalą",która poleciała na końcu filmu na ciało "kolesia"z kawiarni i odchodzi z nim radosna.
Ból po stracie ojca , złagodził jej powrót Joe Blacka, bo tak naprawdę , to jego pokochała szczerym , gorącym uczuciem i dlatego oddała mu się (scena łóźkowa). I dlatego odchodzi z Joe, ze łzami w oczach ,ale i z uśmiechem na twarzy.Szczęśliwa , że wrócił , przedłużając sobie " wakacje " o jedno najważniejsze dla niego życie - życie ukochanej Susan.
Finito-pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
marzanna29

Ale Joe, z którym się kochała, a Joe, z którym odeszła, to zupełnie dwie inne "osoby" (o ile Śmierć można nazwać "osobą"). Śmierć nie wróciła, ona odeszła razem z jej ojcem, wrócił chłopak, którego poznała w kawiarni.

ocenił(a) film na 5
narysuj_mi_baranka

Dokładnie. Swoją droga może to jest klucz: film otrzymuję ocenę 10/10 od tych osób które kompletnie go nie zrozumiały:)

ocenił(a) film na 8
iamx_2

Dobrze, że ty jako jedyna go rozumiesz - więc nie dałaś 10/10, bo przecież sama narzuciłaś taką analogię - ci którzy ocenili 10/10 NA PEWNO NIE ZROZUMIELI FILMU. W końcu ty go zrozumiałaś i ci się nie podobał, więc skoro innym się podobał to musieli go nie zrozumieć. No bo dlaczego mógł im się podobać, skoro tobie się nie podobał... To niemożliwe, żeby ktoś mógł myśleć inaczej niż ty - to głupki tylko są - bo myślą inaczej...
ps. Faszyzm umysłowy...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones