Film oparty na faktach, aczkolwiek reżyser żongluje nimi w dość swobodny sposób (np. Max Schmeling uratował w " Kryształową Noc " dwoje obcych dzieci a nie całą rodzinę znajomego sąsiada, także jest parę rozbieżności jeśli chodzi o daty, wiadomo też że Max zrzekł się wstąpienia do NSDAP już w 1935 roku a więc przed pierwszą walką z Louisem). Walki pokazane w sposób typowy dla amerykańskiego kina czyli .. totalna amatorszczyzna. Nie wiem czym kierują się reżyserzy, myślą chyba że nikt nigdy nie widział prawdziwej walki bokserskiej. To są minusy.
Poza tym film wzbudza pewne emocje i refleksje, jest opowieścią o autentycznej przyjaźni, która rodziła się w trudnych warunkach. W relacjach europejskich słuchaczy drugiej walki Louis - Schmeling, często pojawia się fakt nagłego przerwania transmisji, po niespełna 3 minutach przez niemieckie radio, ten wątek został tu ładnie ukazany od drugiej strony czyli samego Hitlera i jego kompanów. Schmeling był rzeczywiście wielką gwiazdą sportu w Niemczech, najlepszy dowód że został tam wybrany sportowcem XX wieku, jego walki z Joe Louisem, jednym z najsilniej dominujących mistrzów wagi ciężkiej działały bardzo silnie na wyobraźnię całego świata. No i wreszcie wątek wykreowanej "walki o honor białej i rasy", obydwaj wielcy i rozsądni sportowcy dali wyraźnie poznać że wszelką politykę mają w tyle, czego sobie i Wam życzę ;)
Aha ...jeszcze notka: 6/10 :) Niezła opowieść, reżyserowi udało się całkiem ładnie wprowadzić nas w klimat lat 30ch. Choć historia jak ta lala, na pewno z biografii Maxa ( żył 100 lat, pracował w Pepsi do 95 roku życia!!) można było więcej wycisnąć. No i nie było potrzeby s
"skręcać" jakichś fałszywych faktów
Zgadzam się z tobą. Jednak nie ulega wątpliwości że dla kogoś kto pasjonuje
się boksem jest to godna polecenia propozycja. Dla mnie osobiście film
świetny..
Mnie też się podobał. Reżyserowi chyba chodziło o obiektywne spojrzenie na obydwu bokserów i ukazanie problemów, z jakimi muszą się borykać... ogólnie dobry i wartościowy film.