Kiedyś oglądałem filmy ze Stathamem ale od dłuższego czasu jest to żenada, dno i metr mułu. Kto jest tego samego zdania -łapka w górę
Źle pojmujesz. Teraz jego filmy są po to, że siadasz w kinie z popcornem i colą siorbiesz i się relaksujesz. Nie ma czegoś zwanego głębszym dnem. Nie zastanawiasz się tylko oglądasz.
Prawdę mówiąc do kina idę po coś głębszego. Koktajl z banana i marchewki plus kefir oraz świeże naleśniki mam w domu i to w domu siadam na kanapie by się relaksować. Ale jak kto woli :) ja do kina niestety chadzam rzadko i dopóki nie zmienię pracy, a przede wszystkim miejsca zamieszkanie to się nie zmieni. Pozazdrościć traktowania kina jako miejsca do relaksu :)
Z drugiej strony... masa ludzi, szepty, gdzieś tam całuje się parka, która całowałaby się tak na Shreku jak i na Egzorcyzmach... rzeczywiście to nie miejsce na głębsze kino :) ale małe kameralne salki jak Kino pod baranami w Krakowie - takie miejsca mają urok.
Tak czy siak nie ważne jak i gdzie, ważne by mieć z filmu to co się chce.
Jak dla mnie typowy akcyjniak, fabuła prosta. Można by z tego zrobić fajną historię, a to co mamy jako wstęp do walki samotnika z całą rodziną (od 50lat nietrzymającą się zasad). Najlepsza scena to "sąd" plus finałowa walka.