Smakowita ekranizacja Fieldinga, w klimacie „Opowieści kanterberyjskich” (tych najbardziej rubasznych), klasycznych filmów płaszcza i szpady z Fairbanksem, a trochę i „Muppet Show”, jako że postaci w cudacznych perukach i strojach, z toną pudru na twarzach, przypominają bardziej lalki niż żywych ludzi. Historia jest opowiedziana w tonie farsy, czasem znakomitej, czasem nieco mniej udanej, ale ogólnie trzyma tempo. W finale dostajemy efektowny zwrot akcji, a reakcja nań jednej z bohaterek to prawdziwa wisienka na torcie. No i jeszcze te obłędnie wyeksponowane biusty...