Jakoś to wszystko niespójne było... na początku dinozaur walczy z helikopterem, jakiś ogromny potwór pływa w wodzie. Potem film oderwany od tego wątku, lecą z wyspą wulkanami itp, wielki lament, że dinozaury wyginą - serio? Te wodne też? Bo cyjanowodór miał niby pozabijać wszystkie wszystkie dinozaury i dlatego ta sklonowana dziewczynka je wypuściła... Potem na końcu scena jak ten na początku wspomniany potwór wodny sobie robi fale ludziom na deskach surfingowych... w tym momencie od razu stwierdziłem, że w sumie film jest beznadziejny i teoretycznie nie wniósł nic nowego, były dinozaury, rozbiegły się i... muszą ludzie z tym żyć... Było sobie naklonować następnych :D
A jak ktoś ma wytłumaczenia na te moje uwagi to śmiało, chętnie usłyszę coś konstruktywnego bo filmy oceniam mega subiektywnie i mam dość uproszczony gust, lubię być zaskakiwany a tu wynudziłem się okropnie. Być może po czyichś uwagach spojrzę na ten film jak na coś zamierzonego a nie ulep ze scen które nie wyszły aby przeciągnąć serię. P.S. Postaci takie jak Franklin zażenowały mnie już kompletnie, te wrzaski, wiski i piski bez potrzeby... tak jak dziewczynka która ucieka od dinozaura i piłuje ryja, przez co dinozaur ją namierza (bo działa na dźwięki).