Jurassic Park jako trylogia zamyka moim zdaniem temat, każdy film ma swój klimat z oczywistą przewagą jedynki.
Jurassic World podłapał modę na reaktywację starych i kultowych marek i był popcornowym fanserwisem z całą listą grzechów na sumieniu. Powtórka z rozrywki, bo teraz jako ludzie mamy lepsze zabezpiecenia, doświadczenie z poprzedniego fiaska i zrobimy to lepiej - wyszło jak zwykle, koniec filmu. W drugiej części ratują te dinozaury przed zagładą, misja, przesłanie proeko - film nadal słaby ale ok niech będzie.
Dominion natomiast, nie wiem dlaczego i po co powstał (oprócz kasy). Powtarza wszystkie błędy poprzedników, scenariusz jest idiotyczny (nie wspomnę o dinozaurach nienaruszających ekosystemu i doklejania bzdur o super szarańczach), jest do bólu schematyczny, gdzie drogę bohaterów poznaliśmy już wiele razy - gdybym się uparł pewnie znalazłbym kilkanaście filmów gdzie akty są 1:1 zmieniają się tylko dekoracje.
NAJGORSZE jednak są dwie rzeczy:
- wykonanie dinozaurów - tanie, źle oświetlone i wymodelowane, oszczędne i tandetne jak CGI do których przyzwyczaił nas Marvel - mam wrażenie, że jest najgorsze ze wszystkich części JW.
- oryginalni bohaterowie z JP - coś na co bardzo się cieszyłem po pierwszym zwiastunie, z perspektywy nerda boli mnie najbardziej po seansie - ich obecność pieczętuje przynależność do tego samego uniwersum (wiem, że w pierwszej części były wzmianki o oryginalnym JP i "gadżety rozrzucone po parku, ale nie uderzało mnie to tak bardzo)
Nie ma tutaj magii Spielberga, poczucia poznawania z bohaterami nowej sytuacji, ciekawości genetyki i zagrożeń z nią idących, wizjonera, który przez dobre intencje popełnił błąd - tutaj wszystko jest proste, generyczne i podane na tacy - umysłowo angażujące na poziomie tiktoka.
Dużo lepiej sięgnąć po patynową ale sprawną starą trylogię, bo to jest po prostu obraźliwe. A ostatni Top Gun pokazuje, że da się jednak zrobić dobry legacy sequel.