Cieszę się, że mistrz suspensu zrobił małą odskocznię w kierunku czarnej komedii z trupem...Niezwykła sceneria jesiennych klimatów uroczego miasteczka Vermont, doskonalą muzyką Bernarda Herrmanna i trupem.
Tytułowy trup leży w lesie, mieszkańcy wręcz przepadają przez zwłoki i każdy jest przekonany, że zabił - kapitan Albert Wiles strzelał do królików, panna Ivy Gravely ,yśli, że szpilką zabiła, chłopiec Arnie Rogers strzelał z procy, włóczęga okrada zwłoki z butów...Farsa zaczyna się w sytuacji, gdy odkrywają tożsamość denata i kapitan z malarzem Samem Marlowem postanawiają zakopać zwłoki, wtóruje im w tym pani Gravely i panna Jennifer Rogers, która okazuje się być żoną trupa, choć nikt o tym nie wiedział...zakopują i odkopują, i tak kilka razy aż do momentu gdy sprawą zainteresuje się nieudolny zastępca szeryfa Calvin Wiggs. Ogląda się świetnie, niezłe dialogi i oczywiście zaskakujące zakończenie. Bardzo dobra obsada aktorska, debiut Shirley MacLaine, świetny John Forsythe, świetny duet Edmund Gwenn i Mildred Natwick. Warto zobaczyć, że mistrz suspensu potrafił w innych gatunkach brylować.