Niby tematyka na czasie, dość bliska ludziom we współczesnym świecie, nawet mi samej po części. Spodziewałam się po obsadzie - czegoś „wow”, choć tak trzeźwo myśląc, to co mogło być „wow” w filmie o patchworkowej rodzinie? Niektóre dialogi jakieś takie mdłe i nudne, niektóre sceny również. Ogólnie rzecz biorąc, to tak jakbyśmy weszli do domu pierwszego lepszego sąsiada i próbowali śmiać się z nudnego życia i dialogów jego rodziny. Dość banalny pomysł na scenariusz: dwoje ludzi po rozwodzie chce sobie ułożyć życie, ale nie pasuje to głównie jej zaściankowej matce (Ewa Wencel jak zawsze nie zawodna w roli mamuśki, to trzeba przyznać), która jest pokazana stereotypowo, bo z małej miejscowości. Do tego sztywne dzieciaki, które jeszcze dało by się przełknąć, gdyby nie całokształt kuriozum całej sytuacji, która w rzeczywistości nie miałaby racji bytu. Dziwny film, ale trudno tu spodziewać się arcydzieła.