PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=646707}

Kalwaria

Calvary
7,0 11 044
oceny
7,0 10 1 11044
6,9 8
ocen krytyków
Kalwaria
powrót do forum filmu Kalwaria

film o obojętności

ocenił(a) film na 8

Rzadko pisze swoje własne interpretacje na forum, ale w tym przypadku zdecydowałam się na to, bo przeglądając pobieżnie forum zauważyłam że nikt nie poszedł tą drogą interpretacji, gdyż użytkownicy głównie skupili się na motywie religijnym, które w filmie jest oczywiście obecny, aczkolwiek przesłania to drugi ważny motyw jakim jest obojętność i jej konsekwencje.
Ksiądz spotyka na swojej drodze wielu mieszkańców miasta gnębionych problemami, rozmawia z nimi, powierzchownie dotyka problemu, ale nigdy nie inwestuje się. Nie interesuje się, cały czas przyjmuje bierną postawę, nie ma w nim woli by naprawdę pomóc drugiemu człowiekowi - jego odpowiedzi są oschłe i bez emocji, nie czuł w jakikolwiek związany i zobligowany by pomóc naprawdę - przytoczmy tutaj scenę "spowiedzi" w pubie, która pokazywała jak bardzo ksiądz robi wszystko na odwal. Do tego przypomnijmy:
- scenę z arystokratą, który jest zdesperowany do tego stopnia by nasikać na drogocenny obraz, co ze stoickim spokojem obserwuje ksiądz a potem zwyczajnie wychodzi
-fakt, że ksiądz podczas spowiedzi na początku filmu nie poznał głosu swojego oprawcy - przecież znał dobrze mordercę
-jedyny moment na którym płakał ksiądz i było widać emocje na jego twarz był moment śmierci psa
-scena "spowiedzi" w pubie
-ksiądz decyduje się iść na pewną śmierć na plażę (wyrzuca rewolwer), wiedząc że są osoby potrzebujące jego pomocy (córka, której obiecywał, że nie zostawi, arystokrata czekający na niego, staruszek)
-obojętność księdza odczuwali wszyscy, dlatego m.in nikt nie zauważył palącego się kościoła (ksiądz sam krzyczy - jak nikt mógł tego nie zauważyć?), a osoba, która informuje księdza o płonącym budynku, robi to sucho i bez emocji, niemal jak żart
-nie zauważył, że ksiądz z parafi miał własne problemy, a gdy ten opowiada, że ma problemy z wiarą i nie jest jej pewiem, ksiądz go szybko zbywa
-wszyscy mieszkańcy po śmierci księdza kontynuowali swoje stare zwyczaje/ podjęli złe decyzje (chłopak wstępujący do wojska), nikomu dla księdza nie udało się pomóc, bo nie chciał
To tyle ile udało mi się wyłapać z filmu, na pewno jest jeszcze wiele scen, jednak nie potrafię tego opisać tak jakbym chciała, miło jeżeli ktoś inny ma podobne refleksje po filmie, dajcie znać.

ocenił(a) film na 6
Marchefa

To dobra interpretacja

ocenił(a) film na 5
Marchefa

Przecież każdy sam za siebie odpowiada. Jak można kogokolwiek obciążać odpowiedzialnością za własne czyny.
Ten ksiądz nie był obojętny- odwiedzał ludzi, rozmawiał z nimi, interesował się ich problemami - również problemami swojego oprawcy. Co można zrobić więcej? Wiedział z czyjej strony grozi mu niebezpieczeństwo (mówił o tym biskupowi), a jednak nie doniósł na niego policji. Jedynym jego przewinieniem było to że nie interesował się pedofilią w Kościele, bo to go nie dotyczyło. Możliwe że nigdy się z tym nie spotkał. Co nie znaczy że na to się godził.
To że ludzie nie interesują się nie swoimi problemami nie znaczy że tych problemów są winni.
Myślę, że świat stanie się lepszy dopiero, kiedy ludzie staną się lepsi dla samych siebie. I tego nie zmienią najlepsi nawet księża czy przewodnicy duchowi. Nasz los jest w naszych rękach.

ocenił(a) film na 8
2222

Podtrzymuję swoje zdanie, że ksiądz był obojętny - uważam, że odwiedzał i rozmawiał z ludźmi tylko i wyłącznie ze swojego duszpasterskiego obowiązku, "bo tak wypada", - nie dlatego, bo sam chciał im pomóc. Jego kontakty z ludźmi potrzebującymi pomocy były zawsze zachowawcze i zimne. Ja przynajmniej tak je odbierałam.
Sam fakt, że nie doniósł na policję osoby, która jemu groziła również świadczy o bierności. W sumie nie musiał donosić - mógł starać się rozwiązać też ten problem w inny sposób, ale wybrał czekanie.
Nie wiem jaki świat będzie lepszy, starałam się zinterpretować to co zostało przedstawione w tym filmie. Myślę, że bierność w stosunku do innych osób obecna przez cały film mogła koniec końców symbolizować bierność kościoła w stosunku do pedofilii wewnątrz niego.

ocenił(a) film na 5
Marchefa

Oczywiście masz prawo do swojego niezmiennego zdania. Pomijajac kilka rzeczy ktorych nie zauważyłas. Ale to drobiazg.
Moim natomiast zdaniem ksiądz nie mogl w stanie jakim byl zrobic nic wiecej. I wykonywal swoja posluge najlepij jak umial. A ze wprogramowano mu postawe ofiary to dal sie zabic. Moim zdaniem ten film nie jest o obojętności tylko o bezcelowosci niesienia pomocy. Z czym nie do konca sie zgadzam. Bo w tym przypadku należałoby wyjsc poza schemat chrześcijaństwa, powiadomic policje i dopiero po rozbrojeniu bandyty poddac go terapi. Ale to temat na zupelnie inny film który byc moze niósł by z sobą jakieś pozytywne przesłanie.

ocenił(a) film na 8
Marchefa

Być może nikt inny nie miał podobnych wrażeń, ponieważ taka interpretacja wynika z niezrozumienia filmu, w mojej opinii.
Czy ktoś obojętny chodziłby odwiedzać seryjnego mordercę lub dociekałby kto pobił kobietę? Rozmawiał z nią o jej cudzołóstwie, przyszłości? Powiedziała mu wtedy, że jest już nie do uratowania. Udzielił porady temu z muszką, ale on i tak zrobił swoje.
Przecież Ksiądz wprost zapytał pana Meską Prostytutkę czy potrzebuje pomocy. On wielokrotnie zaprzeczył. Losem dziadka-pisarza też się interesował, bo spędzał z nim relatywnie dużo czasu. On właśnie czyjejś uwagi potrzebował, nie rewolwera.
Myślę, że o. James nie był obojętny, wręcz przeciwnie, ale nie chciał przekraczać granic. Jeśli ludzie nie chcą pomocy, to nie można ich zmuszać. Nic na siłę. Nie uważam, że był oschły i zdystansowany. Robił to, co mógł, szacując przy tym niezależność innych. Przyznał jedynie na koniec, że był obojętny jeśli chodzi o pedofilię, bo go to nie dotyczyło.
Uważam, że bardziej rzuca się w oczy niechęć parafian w stosunku do kleru. Niby wszyscy mili, chodzą do Komunii, a potem bluzgają mu, mają gdzieś spalenie kościoła - całkiem powszechny obrazek. Plus wrogość Afrykanina i buddysta z kijem baseballowym...
Poza tym Ksiądz w filmie powiedział wprost, że wie, kto mu się spowiadał, więc nie było motywu, że nie poznał mordercy, jak sugerujesz. Polecam obejrzenie filmu jeszcze raz.

PS. Czy ktoś skumał, kto zamordował psa?

ocenił(a) film na 8
Miridian

Barman. Ma bandaż na ręce sugerujący, że mógł go ugryźć pies.
P.S. Twój odbiór fabuły jest zgodny z zamierzeniem Twórców. 'Interpretacja' Marchefa to odbicie krzywo-zwierciadlane.

Miridian

W pełni popieram.

ocenił(a) film na 10
Marchefa

Ja widzę u głównego bohatera ogrom emocji pod powierzchnią i współodczuwanie losu i bycie z ludzi, których spotyka. Podróż, w którą zabiera nas film - od buntu do akceptacji rzeczywistości. Ogrom życiowej pokory czyli coś czego brakuje współczesnemu człowiekowi i większości religii. Wierzymy, że to świat ma się zmienić i wtedy my się zmienimy. A jest dokładnie odwrotnie.

Marchefa

.Gdyby wszyscy uczciwi księża wystąpili z Kościoła na znak sprzeciwu wobec pedofilii księży resztę można by aresztować.

ocenił(a) film na 9
Marchefa

Spędziłam pół roku u boku alkoholików na terapii. Słuchałam ich. Żaden z alkoholików nie zaczął uzdrawiania pod naciskiem innej osoby. To był proces. Oni musieli po prostu tego chcec.
Podobnie jest przy innych problemach. Wystarczy że jest czykas obecność. Nawet taka bierna, bo ta aktywna czasami tylko komfortyzuje innym ludziom życie, za które w końcu oni sami. Odpowiadają.
Ksiądz to nie terapeuta.
Ja odebrałam go bardzo pozytywnie.
To jest właśnie zdrowe podejście. Akceptacja tego co ma się zdarzyc.
W tym filmie nie wyobrażam sobie innego zakończenia to symbolizm.
Każdy z nas musi umieć dbać o siebie.
Ten bogaty człowiek był zwyczajnym palantem opiekuńcza postawa by mu nie pomogła.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones