Przede wszystkim ten niejaki Tom Green zawsze mi się kojarzył z dowcipami falliczno-fekalnymi ubarwianymi dźwiękami gazów jelitowych i żołądkowych z dodatkiem niezbędnych w takich komediach wzmianek o ejakulacji, rozmiarów prącia i tym podobnych. Czytałem parę komentarzy pod filmami, w których grał ten człowiek dlatego omijałem je z daleka. Tymczasem coś mnie podkusiło i obejrzałem "Kamerdynera". Jeżeli ktoś lubi tego aktora z powodów, które wymieniłem powyżej, będzie zawiedziony i odradzam oglądanie. Jeśli zaś ktoś chce ciepłej, rodzinnej komedii, polecam zdecydowanie. Nie ma tam ani jednego wulgaryzmu, wzmianki o seksie i przemocy, co nie zdarza się często w żydokomunistycznych, lewicowych, hollywoodzkich produkcjach określanych dla zmylenia widza jako "komedia romantyczna", czy też "komedia familijna", w których takie rzeczy zazwyczaj w ostatnich latach występują. Film polecam dla całej, 3-pokoleniowej rodziny. Gwarantuję świetną zabawę.