Widac nie pojales,ani sensu filmu,ani odrobiny mentalnosci tego narodu.Wybacz,ale to nie film wojenny,a raczej o wojnie...i dramacie tych ludzi, ktorzy gineli bezsensowna smiercia,a takze dramat dla ich najblizszych.Film jest zdecydowanie o tych ludziach, widzianych oczyma tej kobiety, ktora starała sie im umilic ostatnie chwile zycia.Gdyby go zrobili amerykance to pewnie bys mial to czego oczekiwałes.Jedyne co moge od siebie napisac to to,ze film jest zdecydowanie za długi i pare scen mozna było sobie darowac,w tym tych kilku infantylnych,ale moze tylko dla mnie europejczyka były infantylne.

nic sie na to nie poradzi ze taka nasza europejska kultura...
sens on napewno ma dla japonczykow... rozumiem przeslanie ale nie podoba mi sie sposob ukazania tych ostatnich chwil...dramat mozna byla inaczej pokazac...
a nie w sposob ze caly film dramatycznie zostal zrobiony

Tu sie zgodze :) Jeszcze jedno mnie naszlo - zrowno tu jak i w "Yamato" mozna odniesc wrazenie,ze to na Japonie napadnieto,a nie na odwrot :]