Od razu zaznaczam, jeszcze nie szukałem jakichś analiz każdej ze scen, jednak mimo wszystko "Kanał" uchodzi za film, który poniekąd pochwala romantyzm i patriotyzm. Oczywiście są także głosy jednostek uważających, że jest wręcz przeciwnie, a mianowicie Wajda, tak jak Munk w "Eroice" lub Gombrowicz w całej swojej twórczości, wyśmiewa, piętnuje i "Kanałem" utyskuje na skutki postawy młodzieży biorącej udział w Powstaniu Warszawskim.
I w tym momencie dodam coś od siebie (choć pewnie pierwszy z tym nie będę).
Krótkie ostrzeżenie: uwaga, następny fragment wypowiedzi zdradza część fabuły filmu, dziękuję za uwagę :)
Wracając do tematu: scena wyjścia "Mądrego" z kanalizacji! (bodajże trzecia od końca) Co ten człowiek uczynił? Czemu nie zawołał do otworu kanału, w którym byli powstańcy czegoś w rodzaju: "Uciekajcie, tu czekają Niemcy." ? Nie, on odszedł, uklęknął przed stertą zwłok. Wiem przecież, że był w ogromnym szoku i trudno było mu myśleć racjonalnie, ale nie zdobył się na taki prosty czyn, do którego droga była otwarta. Pozwolił, aby Niemiec krzyknął do włazu: "wyłazić, wyłazić!". Ja doszukuję się w takim rozwiązaniu reżyserskiej tezy brzmiącej następująco: były osoby uczestniczące w Powstaniu Warszawskim (często posiadające wyższe rangi) i zajmujące stanowisko walki z nazistami w Warszawie, które wręcz przed oczyma miały klęskę w odstępie tygodnia/ miesiąca... Osoby te były świadome, lecz zasłaniały tę świadomość młodzieży, która ślepo walczyła i ginęła, swoim postępowaniem.
Reasumując, porucznik Mądry poprzez nie ostrzeżenie reszty wydał na nią wyrok. Równie dobrze MÓGŁ wykrzyczeć: chodźcie tu są Niemcy, zabiją was, przecież po to łazicie po kanałowych gównach przez pół dnia!
Wajda oskarża dowódców? Według mnie, tak!