Oglądając ten film zdecydowanie pojąłem różnicę między tymi filmami DC, a filmami na podstawie komiksów marvela. Różnica opiera się na scenie w której złoczyńca (niby baron zemo) rozmawia z Czarną Panterą.
Po pierwsze zdaję sobie sprawę że niektórym wydaje się słabe że zwyczajny człowiek rozbił avengersów. Ja osobiście to lubię.. przepełniony zemstą i zdeterminowany zwyczajny człowiek podciął im nogę, zgubiła ich po części pycha.
Cała scena trwa może 3 minuty ale co w sobie zawiera.. Po pierwsze rozbudowę postaci czarnej pantery.. który odrzuca zemstę za ojca i jest ponad to (robi to co jest właściwe). Po drugie pokazuję dlaczego nasz czarny charakter zrobił to co zrobił.. i jego motywacja była silnie złączona z motywem przewodnim filmu. Tak się tworzy filmy.. nie jest to tylko wizualny spektakl ale również coś dla umysłu.
Warner bros. rzuca wszystko na raz na widza.. Wszystko ma wyglądać "bogato" i cool i nie ma miejsca dla takich "małych" momentów jak ta przytoczona przez zemnie wcześniej rozmowa. Człowiek czasem nawet o tym nie myśli ale czuje że czegoś filmowi brakuje (tego ludzkiego elementu)..
Równie dobrym przykładem będzie np. ostatnia rozmowa ultrona z tym różowym gościem z złotą peleryną.. Trawa może minutę ale jest momentem dla obu postaci.. pozwala nam je bardziej zrozumieć..
DC za szybko chce zbudowac uniwersum. Najlepsze jest w tym wszystkim to, że ich bohaterowie są bardziej znany niż Ci od Marvela;Batman, Superman czy Wonder Woman to ikony. Marvel idealnie wypromował nawet te mniej zn ane postacie ze swojej stajni.
Ot i cała tajemnica.
Cholera tylko wie jakimi cudem ktoś w WB może nie dostrzegać, że po pierwsze więcej zarobą robiąc 20 filmów zamiast 5 a po drugie robiąc te 20 filmów zrobią hype na więcej postaci niż jednego batmana. Pomijam kwestie scenariuszy gdzie np SS to jest po prostu spluniecie w twarz inteligentnemu odbiorcy.
No i DC za bardzo (w moim odczuciu) nie rozumie do końca postaci (albo nie dba o to)... Najlepszym przykładem jest tutaj Superman.. który nie ma w sobie nic z supermana.. Batman (ten nowy też zgubił dużą część tego co czyniło go Batmanem).. Oczywiście jest wiele różnych wersji bohaterów w komiksach ale myślę że istnieje pewien "wzrór" który sprawia że np. batman to batman.
I o ile "znolanizowanie" takiej postaci ma sens i zostało zrobione z poszanowaniem najważniejszych rzeczy które czynią batmana batmanem o tyle próba zrobienia tego z supermanem to totalna porażka. Ta postacie jest o wiele bardziej komiksowa niż batman i próba zrobienia z niego jakiejś "głębokiej, rozdartej wewnętrznie" postaci wydaje się sama w sobie nie na miejscu.. dodając jeszcze do tego że nie zachowano prawie nic co Supermana czyni supermanem i mamy "Człowieka z Stali"