1.Nie wiem czy Paltrow chce jeszcze grać u Marvela, też ich uwielbiam:(
2. W komiksach byli małżeństwem chyba nawet, dobre wrażenie miałaś:)
3. Scena była fajna tylko dzięki Buckiemu i Falconowi:DD Poza ich reakcją to pomysł na ten romans beznadziejny moim zdaniem. Przecież Cap właśnie odzyskał Buckiego a tu mu się jakaś laska wpycha:p

3. Jednak Cap jest heteroseksualny. Bucky też. Wiem, niektórzy czują zawód :P

Hehehe no wiadomo:) Tak se tylko jaja robię:)

1. Nigdy nie lubiłam tej pary. Pepper jest świetna jako sekretarka Tony'ego i tyle. Zarządza jego firmą bardzo fajnie, ale z ich związkiem jest naprawdę cos nie tak. Nie powiedział jej nawet jak był śmiertelnie chory. No chyba osoby najbliższe powinny sobie mowic takie rzeczy?
2. Myślę, ze on jest po prostu dla wszystkich takim kochanym stworzeniem^^ chociaz scena z gotowaniem była ekstra <3
3. To było tylko po to, zeby komus nie przyszło do głowy ze taki idealny mężczyzna moze cos czuć do Buckiego. Dlatego szybko dali mu blondynkę do całowania, zeby sie ludzie nie czepiali. :/ ble

E tam Tony przynajmniej znalazł normalną, inteligenta kobietę, z którą połączyła go jakaś więź a nie jakieś pustaki modelki na jedną noc.

Nie powiedział pewnie bo nie chciał, jej sprawić bólu- ot takie skrajnie męskie podejście, sam wezmę to na klatę, a jej nie chcę sprawiać ogromnego bólu.

Dlatego szkoda, do tego rozstanie z Pepper to chyba jeszcze dodatkowa cegiełka do tego, że Tony nie jest w najlepszym stanie- Buck zabił mu rodziców, Pepper go opuściła, dobrze mu tak bo Ultron prawda? Wiem złośliwy jestem ;p

Ależ mi jest żal Tony'ego! Tylko po prostu w tym filmie po raz pierwszy lekko mnie zdenerwował. Ale to postawą wobec dokumentów, Buckiego mu moge wybaczyć ;)

1.Z Tonym jest generalnie taki problem, że na szczerość w każdej dziedzinie zbiera się długo i od d... strony :p (scena z omletem w samolocie, kiedy ją przepraszał i 'chciał powiedzieć' albo w pierwszej części, gdy dopiero po traumatycznym wydarzeniu zrozumiał, że wow- kocha chyba Pepper). Poza tym wtedy nie byli zdeklarowani, Pepper pod koniec pierwszej części zgasiła go tekstem, że ja zostawił samą na balkonie, więc od tamtej pory- poza flirtem- nie działo się nic konkretnego między nimi, chociaż chyba każdy widział, że coś wisi w powietrzu :D
2. Vision jest przekochany, to prawda! Bije od niego takie ciepło :)

3. Zaraz zaraz... Nie chcę teraz odpalać CAWS, ale czy przypadkiem Sharon nie był tą udawaną pielęgniarką / sąsiadką / agentką SHIELD, która tak na prawdę pilnowała Kapitana?
Jeśli mnie pamięć nie myli, to Kapitan próbował do niej zagadać nie wiedząc jeszcze kim ona jest, bo mu się zwyczajnie podobała. W takim zainteresowaniu nie ma niczego zdrożnego, zwłaszcza, że ta dziewczyna w niczym nie przypomina jego Peggy.

Edit. Tak czy inaczej... wątki miłosne w tym filmie są o wiele lepsze niż to COŚ między Cz. Wdową a Hulkiem w Ultronie. Tam było nie było zero chemii, tylko jej wartość ujemna. ;)

O tak. Co do Hulka i Wdowy się w zupełności zgadzam :)

Z Sharon w poprzedniej części jeszcze ujdzie. Zabawnie popatrzyć jak Steve nadal nie radzi sobie z podrywaniem dziewczyn. Ale w tej? Pogrzeb jego dawnej miłości, wojna domowa sie zbliża, pościg na karku, a oni sie całować zaczynają :/

Sama nie wiem... toż ludzie zakochiwali się i brali śluby nawet podczas okupacji.

PS. Ja w ocenie KA cały czas biorę pod uwagę przepaść pokoleniową między nim a nami. To tak, jakbyś z czasu wyciągnęła nagle nie wiem... żołnierza AK. Jego mentalność byłaby diametralnie różna od naszej, co konstatuję z lekkim smutkiem.