Prędzej czy później musiało do tego dojść: chciwy karzeł zawędrował do stolicy hazardu. Oczywiście nie gra w black jacka tam go sprowadza, ale rzeźnicze skłonności. "Trójka" nieco ustępuje poziomem poprzednim dwóm częściom, to już typowa rozrywka rodem z VHS-ek: durna, wyprodukowana niskim kosztem (efekty są obciachowe nawet jak na swoje czasy), ale i bezproblemowa w odbiorze. Znów nie zawodzi Warwick Davis w roli tytułowej, znajdzie się kilka krwawych momentów i rubasznych powiedzonek. Podtrzymany czarny humor na przyzwoitym poziomie, ale niektóre pomysły są już zwyczajnie słabe (motyw zarażenia przez leprechauna - szmirowaty do cna). Mimo wszystko: mogło być gorzej.
Mnie z kolei "Mściwy karzeł" pozytywnie zaskoczył = spodziewałem się nędznej szmiry za jeszcze nędzniejsze pieniądze, a dostałem perełkę kina klasy może i C, ale sprawiającego kupę radości. Wolę takie radosne, anarchiczne kino niż wykoncypowane, w gruncie rzeczy wydumane horrory typu "Bram Stoker`s Dracula". Nie przeszkadzają mi ani "serowate" efekty, ani poziom durności - za to propsuję dialogi, tym razem nie tłumaczone przez Beksińskiego (jak w przypadku "dwójki"), ale i tak bardzo dobre. W tej części "Karzeł" przekształcił się w coś w rodzaju "Koszmaru z ulicy Wiązów", także na poziomie rymowanek. Ogólnie warty uwagi sequel, choć nie powiązany treściowo z poprzednimi częściami.