Wedlug niektorych ten film to przejaw nudy i bezsensownych rozmow. Ten film ma taki byc, ma nudzic i przedstawiac sie nużacymi, absurdalnymi dialogami, poniewaz podczas spotkania ze znajomym, tudziez podczas przerwy w wiekszosci przypadkow pijemy kawe, palimy papierosy i gadamy o najwiekszych bzdurach. Dlatego paradoksalnie ten film ma swoja spojnosc i zawarte elementy, nad ktorymi trzeba sie troche zastanowic, duzo groteski, dramatu i humoru, ktory trzeba dostrzegac, nic nie jest tu podane w oczywisty sposob i wlasnie to jest tutaj genialne.
Wiekszosc scen ukazuje dwie lub trzy osoby pijace kawe w kawiarence, barze czy pracy (ostatni epizod), palace papierosy, gdzie po krotkiej wymianie nic nieznaczacych zdan, sentencji jedna z osob nagle wstaje mowiac, ze musi gdzies leciec. Jest to dowod na to, ze takie sytuacje dzieja sie kazdego dnia, podczas gdy na obecne czasy wszystko zalatwiamy i robimy w biegu, a chwila przerwy na kawe i papierosa jest typowa odskocznia od pedzacego zycia.
Natomiast kazdy epizod ukazuje oblicze kazdej z postaci, Cate Blanchett, Alfred Molina i Steve Coogan podczas kilkuminutowego przekazu, mistrzowsko operuja tu ekspresja. Film nie dla wszystkich(!), wymagana jest tu otwartosc na odmienne i nieszablonowe zagrywki jakie podaje odbiorcy Jarmusch. Czarno-biale kadry skladajace sie z zaledwie dwoch czy trzech ujec, niskobudzetowa produkcja, ktora co ciekawe powstawala 17 lat, to bardzo ciekawe podsumowanie tego co jest pewna kwestia naszego zycia, ktorej tak naprawde nie zauwazamy w codziennosci wydarzen, w ciaglym biegu, a jednak czaja sie tu przeslania, gesty, mysli, szereg informacji o tym co nas otacza.
(8/10)