czemu większość tych rozmów jest jakby wymuszona a rozmówcy skrępowani? nie wiedzą, co mówić, jak się zachować. Właściwie nawet trudno powiedzieć, co tych ludzi łączy, po co się spotykają, bo przecież nie są to spontaniczne spotkania. Czy te sytuacje były improwizowane? bo doprawdy te bełkotliwie wypowiadane jakby w próżnię zdania (bo najczęściej brak tam przecież jakiegokolwiek zainteresowania rozmówcą) trudno nazwać rozmową