mam taki pomysł po obejrzeniu tego filmu...może mało odkrywczy..., że niektóre filmy (nie tylko filmy :) ) dojrzewają wolniej lub szybciej w naszych głowach do postaci dojrzałych, soczystych owoców. Często potrzebowałem czasu by docenić coś lub kogoś. Film obejrzałem wczoraj i zagnieździł się on gdzieś w moim umyśle jako zielona, kwaśna pestka. Liczę jednak, że z pestki tej i pożywki: Roberto Benigni, Bill Murray, Tom Waits, Kate Blanchett, Steve Buscemi czy choćby Iggy Jim Pop wyrośnie całe drzewo owocowe.