Wg. mnie Stephani to jego porwana córeczka, którą przeprasza za nie dopilnowanie.

wg mnie to ta córka wcale nie istnieję, a on jest chory

O ja ludzie.. nie załamujcie mnie.... prosze was , widze jak dobrze filmy oglądacie skoro nawet nie wiecie jak ma na imie córka Williama, to podpowiadam że sophia a nie żadna stephani .;/ i teraz juz wiem skąd sie biorą takie duze oceny dla tego filmu skoro nawet nie wiecie o co chodzi , ale w tym filmie to o nic taknaprawde nie chodzi kompletny gniot , i co ci mam człowieku wyjasniać jaką końcówkę?? tam w ogóle była jakaś końcówka?? ten film jest bezsensowny przez caly film komletnie nic sie nie dzieje ... kompletna telenowela , o i przyokazji wiem juz chyba skąd się u was wzieło stephani .. za duzo sie naoglądaliście mody na sukces i juz wam na banie wchodzi i widzicie wszędzie stephani , a William to Ridge mam rozumieć tak?

............................................................................

Też uważam ze jest chory i żadnej córki nie było. Bo by się AŻ talkk nie zachowywał. Nie wrzeszczał y w miejscu publ "co się tak gapicie,przestańcie," itp.
Patrząc z 2str możliwe ze strata dziecka , rozwód i brak pracy rzeczywiście mu dały popalić. Tak też bywa. Czy tak czy tak jest on poważnie chory.albo przez te traumatyczne wydarzenia albo w ogóle. To jak mówi do SB, jak sie kołysze, huśtawki nastroju, jak krzyczy i bije ludzi, jak uważa ze jest prześladowany /sledzony/... To mi wygląda na chorobę afektywna dwubiegunową albo pourazowe. Jakkolwiek..facet ma problem. :)

odtwarzał z Kirą ostatnie chwile spędzone ze swoją córką poprzedzające jej zaginięcie ( już wcześniej zostawił Kirę w barze - powiedział, że idzie do toalety i obserwował pozostawioną samotnie przy stoliku)
być może chciał sprawdzić, ile jego winy z powodu zaniedbania było w zniknięciu dziecka (te kilka minut, na które spuścił ją z oczu na dworcu), być może miał nadzieję, że sprowokuje jakiegoś porywacza i w jakiś sposób otworzy się droga do odzyskania Sophie (ta druga wersja trochę szalona)
mi się film bardzo podobał
wg mnie dziecko rzeczywiście istniało
bohater oszalał albo z powodu rozpaczy po jej porwaniu/zaginięciu, albo już wcześniej jego osobowość się rozpadała i dlatego rozstała się z nim żona
tak czy owak to film o obsesji, rozpaczy, tęsknocie, samotności, stracie, chorobie, potrzebie miłości
"Keane" ciężko się ogląda, tak jak z trudem znosi się dłużej natrętne chore psychicznie obce nam osoby - nieprzewidywalne, chaotyczne, przekraczające granice, naruszające nasze poczucie komfortu, bezpieczeństwa
jesteśmy z bohaterem cały czas i nie za bardzo jest sposób, by się uchronić przed wejściem w jego rozedrgany nieprzewidywalny męczący świat

film wg mnie bardzo interesujący, Damian Lewis jak zwykle świetny, bardzo ciekawa Abigail Breslin

Zgadzam się z Twoją recenzją. Oglądając męczyłam się, ale nie dlatego że film był zły, ale z powodu realizmu właśnie. Nie chciałam już dłużej oglądać człowieka w takim cierpieniu. I był strach o zakończenie, co będzie z "drugą dziewczynką". Wbrew niektórym opiniom na forum, film ma sens, nie jest o niczym, tyle że nie ma typowej konstrukcji. Kończy się tak jak zaczyna, nagle, bez zbędnych "ceregieli". I jak każdy film o tej tematyce jest przeraźliwie smutny.